Czy się to podoba komuś czy nie - krajobraz Polski usiany jest ławeczkami...
Kilka z nich uwieczniłam swym aparatem podczas różnych podróży, dalszych i bliższych.
Jeden z moich ulubionych pisarzy - Bolesław Prus odpoczywa sobie w Nałęczowie, w pięknym parku.
Często tu przyjeżdżał, mieszkał w pałacu Małachowskich, pisał, odpoczywał. Dziś można przysiąść się do pana Prusa i zadać mu jakieś pytanie.
Czy odpowie?
Wątpię, ale spróbować można zawsze.
Będąc w kręgu ławeczek literackich jeszcze jedno miejsce. Suwałki. Przed domem, gdzie znajduje się jej Muzeum, stoi ławeczka-pomniczek Marii Konopnickiej. Muzeum mnie oczarowało. Wydawało mi się (zanim tam weszłam), że będzie to prowincjonalna wystawa kilku wyblakłych ze starości książek, a tymczasem... Wystawa, pełna ciekawostek, zaaranżowana w interesujący sposób przez ludzi, którzy widać, że włożyli w to nie tylko wiedzę o pisarce, ale i swoje serce pełne pasji dla tego, co robią.
Ławeczka poświęcona Wojtkowi Belonowi stoi W Busku-Zdroju. Zielone miasto ze słońcem w herbie, znane uzdrowisko, kojarzy się też z muzyką. Organizuje się tu wiele koncertów. Belon - poeta, pieśniarz, kompozytor zwany jest także czasem "bardem Ponidzia."
Pozostając w klimatach muzycznych - Kraków, Rynek Główny, pomniczek Piotra Skrzyneckiego. Nie jest to typowa ławeczka, bo w zasadzie krzesełko i stolik, ale do Pana Piotra można się przysiąść, bo zawsze przy stoliku są dostawione krzesła z baru Vis a Vis.
Na koniec... ławeczka z pszczyńską księżną Daisy, która już od dawna jest wizytówką miasta. Oczywiście księżna, bo ławeczka dopiero zdobywa swą sławę.
Ustawiona została na rynku i to tak szczęśliwie, że gdy usiądziemy obok księżnej za nami rozciąga się panorama bramy wjazdowej (Bramy Wybrańców) i samego pałacu.
Szczegół jedynie we wszystkim jest taki, że Daisy nie przepadała za Pszczyną, ale właśnie to miasto ją pokochało...
W Kielcach można przysiąść się do Jana Karskiego, Żarach do Telemanna, w Łodzi do Tuwima, w Warszawie do Jana Nowaka Jeziorańskiego i Lindleya, w Lublinie obok prof. Raabe, a w Gdańsku obok Oskara Matzeratha etc. etc. etc. Pewnie niedługo będzie trudno znaleźć miasto bez "ławeczki" :-)
OdpowiedzUsuńW pewien sposób uatrakcyjniają przestrzeń miejską i na pewno są turystyczną atrakcją.
UsuńA w Katowicach jest ławeczka Ligonia :) Faktycznie chyba nie ma już miasta bez ławeczki, ale dla mnie to lepsze rozwiązanie, niż taki zwykły pomnik.
OdpowiedzUsuńChętnie przysiadłabym się do Prusa i wypiła kawę ze Skrzyneckim ;)
Do Katowic czasem zaglądam, wiec może obejrzę ławeczkę na własne oczy. Całkiem ciekawie się ten pomniczek-ławeczka prezentuje, właśnie obejrzałam w internecie zdjęcia.
UsuńW moim mieście też jest ławeczka z postacią Roberta Bartołda:)Można ją zobaczyć tu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.polskaniezwykla.pl/web/place/gallery,1,19460.html
A z panem Prusem mam zdjęcie na jego ławeczce, śliczna jest ławeczka z panią Daisy:)
pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za link, obejrzałam ławeczkę poświęconą R.Bartołdowi. Ciekawy pomysł - kapelusz zawieszony na rogu oparcia.
UsuńJa pamiętam jeszcze ławeczkę z wiecznym studentem na Uniwersytecie Warszawskim... a Księżny Daisy nie widziałam, ale byłam w Pszczynie już parę lat temu.
OdpowiedzUsuńDo Skrzyneckiego nigdy bym się nie ośmieliła przysiąść, bo mnie Zwis przeraża i dekoncertuje, zbytnia to dla mnie dekadencja :)
Za to Belona nam kiedyś na jeden dzień w Rynku ustawili, była to jakaś makieta pomnika bodajże, chyba z okazji Juwenaliów, ale już nie pamiętam dokładnie.
Księżna Daisy jest chyba od jakiś 2 czy 3 lat dopiero na pszczyńskim rynku.
UsuńŁaweczki klimatyczne, lubię je bardzo, bo zamiast mówić wielki, mówią ludzki, zwyczajny, przyjazny... No i nie trzeba pod nimi "składać kwiatów", ale zawsze z własnej woli można je przynieść. Chyba tak to jest.
OdpowiedzUsuńTak, chyba o to chodzi, by sławni zeszli z pomników, a usiedli blisko ludzi, na ławeczce...
UsuńNajpiękniejsza i najbardziej chyba oryginalna jest Konopnicka.
OdpowiedzUsuńTak, rosną takie ławeczki wszędzie, co akurat jest przyjemną i sympatyczną modą. Łańcut też taką ma, z tym, że siedzą na niej, niczym bracia bliźniacy, ludzie zasłużeni lokalnie - bracia Cetnarscy, burmistrzowie i architekci. Mój synek każdej wiosny siada koło tych starszych panów w melonikach, a ja zdjęcie pstrykam, by potem widzieć, ile urósł od ostatniego razu:)
Też myślę, że to sympatyczna moda, a niektóre ławeczki są naprawdę bardzo udane.
OdpowiedzUsuńOch,tych pomników-ławeczek rzeczywiście coraz więcej,pojawiają się w różnych wersjach.Wolę je od nieco wcześniejszych pomników,niekiedy bardzo nieciekawych,jak np.postać Prusa gdzieś na trawniku w Warszawie czy wcześniejszy pomnik Konopnickiej w Suwałkach tak brzydki,że wykonano nowy,a tamten postawiono gdzieś na tyłach Muzeum jej imienia i równocześnie domu urodzin i dzieciństwa.Z frontu bowiem jest...ławeczka i stojąca postać poetki;pomniczek ciekawy.
OdpowiedzUsuńW Częstochowie siedzi zadumana Poświatowska,w Tarnowie dość zaskakujące zestawienie-Osiecka,Herbert i...Brzechwa.Oczywiście na czterech ławeczkach tworzących kwadrat;oddaleni od siebie,usytuowani nawet tyłem.W pobliżu stoi przy narożnej kamienicy dziwnie ponury,Brandstaetter.
W Krynicy-Nikifor z pieskiem,zaś w Gdańsku przysiadł na dużej ławce w ażurowej altance, maleńki Oskar,bohater "Blaszanego bębenka" G.Grassa, niedaleko domu,w którym urodził się pisarz.Nawiasem mówiąc jest to też dzielnica mojego najwcześniejszego dzieciństwa.
Kiedyś w Krakowie przysiadłam się do p.Piotra S.,ale nie był zbyt rozmowny tego dnia.Może i pogoda mu nie odpowiadała?
Jakby na przeprosiny podarował mi przepiękną różę...,a było to zimą:-),miły gest!W Krakowie wszystko może się zdarzyć,to miasto ma swoja magię...My coś o tym wiemy,Pani Madziu,prawda?
O tak, w Krakowie zdarzają się rzeczy niezwykłe!:-))
UsuńJuż marzyłoby mi się pojechać, ale tak wiosną, gdy kwitną magnolie na Wawelskim Wzgórzu.