czwartek, 16 sierpnia 2018

Szlakiem podkarpackich rezydencji, czyli wizyty w Krasiczynie, Łańcucie, Zarzeczu i Dzikowie.

Trzy sierpniowe dni poświęciłam, w drodze powrotnej z Bieszczad, na zwiedzanie przepięknych dawnych rezydencji arystokratycznych rozsianych na Podkarpaciu. Nie lubię się spieszyć, więc drogą selekcji wybrałam te, które chciałam zobaczyć najbardziej, a do niektórych po latach po prostu powrócić. Nie starczyło już czasu na Sieniawę czy Duklę. Za to był czas na delektowanie się pięknem zamku w Łańcucie, pałacu w Zarzeczu, zamku w Krasiczynie i zamku w Dzikowie.  Przedstawiając moje wizyty chronologicznie zacznę od Krasiczyna.

KRASICZYN

Zamek, którego nie trzeba chyba dokładnie  przedstawiać. Prawdziwa perła. Bryła zamku odnowiona, odrestaurowana. Zewnątrz prezentuje się znakomicie. Niestety, zniszczone i obrabowane w czasie wojny wnętrza zamkowe nie poprowadzą nas w głąb historii. Ci, którzy liczą, że zobaczą tu drugi, pełen mebli, obrazów i bibelotów, Łańcut mogą poczuć się zawiedzeni. Uważam jednak, że dawny zamek Sapiehów naprawdę warto zwiedzić i przejść się po nieco zapuszczonym parku. Choćby po to, by podziwiać wspaniałe okazy starych drzew.
Mnie zachwyciła pięknie odrestaurowana renesansowa kaplica. Zwróćcie uwagę na wspaniałe XVII-wieczne dębowe drzwi!
W kwietniu 2018 roku zamek został wpisany na listę Pomników Historii.
W kompleksie zamkowym działa sklepik, a także bardzo miła zamkowa kawiarnia z dużym wyborem wszelkiego rodzaju deserów. Jest możliwość wejścia na zamkową wieżę i podziwiania widoków zamku i okolicy "z góry".






























ZARZECZE

Prosto z Krasiczyna, a w drodze do Łańcuta, zatrzymałam się jeszcze w urokliwym Zarzeczu, gdzie znajduje się w tamtejszym pałacu Muzeum Dzieduszyckich.
Klasycystyczna budowla z charakterystyczną rotundą jest niezwykle fotogeniczna, a spacer po parku (całkowicie pustym!) bardzo przyjemny.
Wejścia w wyznaczonych godzinach, trzeba dzwonić! Dzwonek przy drzwiach wejściowych.
Zwóćcie uwagę na przepiękny ponad 300-letni platan rosnący przed pałacem.
Wnętrza prezentują oryginalny wystrój. Jest salonik myśliwski, salon słonecznikowy, sala rotundowa, korytarz, pokój, w którym pada deszcz...
Pokój, w którym świeci słońce...
Same nazwy są już bardzo ciekawe.
Muzeum jest kameralne, a wstęp bezpłatny. Na ogrodzeniu rozwieszono grafiki przedstawiajace dawne widoki pałacu i jego wnętrz autorstwa jednej z właścicielek Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej, której wizerunki ozdabiają pałacowe sale.










Platan, ma podobno ponad 300 lat...

ŁAŃCUT

Tak jak w przypadku znanego wszystkim miłośnikom arystokratycznych rezydencji Krasiczyna,  także chyba Łańcuta specjalnie przedstawiać nie trzeba.
Zachwycają autentyczne wnętrza z czasów Lubomirskich i Potockich, piękne meble, obrazy, porcelana, ale warto patrzeć też na zamkowe posadzki, drzwi i ... piękne bukiety zdobiące salony i korytarze.
Powróciłam do Łańcuta po 13 latach, z nadzieją zwiedzenia udostępnionego nie tak dawno po wielkim remoncie  II piętra zamkowego. Niestety, II piętro z powodu upałów zostało zamknięte. Nie udało się zobaczyć. Ale... nic straconego, może to znak, że do Łańcuta po prostu muszę jeszcze raz powrócić?

Na terenie parku i przy zamku trwają prace remontowe, ale i tak można zobaczyć część wspaniałego założenia parkowego i zachwycającego, nieziemsko pachnącego ogrodu różanego.
Zdjęcia zapachu nie oddadzą. Szkoda. 
To jeden z najpiękniejszych ogrodów różanych, jaki widziałam i ... poczułam :)











































OGRÓD RÓŻANY



































DZIKÓW (Tarnobrzeg)

W Dzikowie byłam po raz pierwszy dwa lata temu. Wróciłam wówczas oczarowana. W Dzikowie (dzielnica Tarnobrzega) po wojnie była szkoła. Kilka lat temu zamek przeszedł gruntowny remont, przystosowano go do zwiedzania i otwarto Muzeum - Zamek hr. Tarnowskich w Dzikowie. 
Wróciły na swe dawne miejsce stylowe meble, obrazy i pamiątki rodzinne. Większość eksponatów przekazała do zamku rodzina Tarnowskich. 
Na ścianach wiszą obrazy malowane przez Jacka Malczewskiego, Wojciecha Kossaka, Kazimierza Pochwalskiego. 
Perłą kolekcji jest na pewno "Portret młodzieńca" Rembrandta.
Dawne zbiory dzikowskie Tarnowskich były jednymi z przedniejszych w kraju, znana była także kolekcja miniatur, które dziś - w części - możemy podziwiać zgromadzone w specjalnie zaprojektowanych do tego celu szafach.
Po dwóch latach z przyjemnością powróciłam do Dzikowa licząc, ze zobaczę coś nowego. Nie myliłam się. 
Weszłam po schodach na piętro, zobaczyłam klatkę schodową i salonik myśliwski.
Niestety, w zamku nie wolno robić zdjęć.
I to także nowość, gdyż ostatnim razem taki zakaz jeszcze nie obowiązywał.
Dlatego prezentuję tylko kilka zdjęć zrobionych przed ulewnym deszczem, który pożegnał mnie na koniec zwiedzania Dzikowa. 
W zamku działa kawiarnia z wyjściem na taras, jest też dość bogata oferta wydawnictw związanych z zamkiem i rodziną Tarnowskich.





































sobota, 11 sierpnia 2018

U Marii Konopnickiej w Żarnowcu

Do Żarnowca wybierałam się od tak dawna, że nawet nie pamiętam ile lat ma już moje postanowienie, by kiedyś zobaczyć Muzeum Marii Konopnickiej.
Dwór - dar od narodu dla Poetki. 
Tak uhonorowana była tylko Ona i Sienkiewicz, który otrzymał Oblęgorek. 

Dwór niewielki, urokliwy, pełen zapachu czasów dawnych. Mnóstwo tu pamiątek związanych z Konopnicką - mebli, obrazów, książek, kufrów, dyplomów, kałamarzy. Są oryginalne lampy, piece kaflowe, skrzypiące podłogi...
Jeśli lubicie podróże w czasie Żarnowiec was nie zawiedzie. Jeśli lubicie podróże z literaturą z tle tym bardziej warto.























































Przyjechałam w spokojny, ciepły, letni dzień. Cicho i pusto. Tak jak lubię. Muzeum zwiedza się o pełnych godzinach z przewodnikiem. Pani, która nas oprowadzała ciekawie opowiadała o życiu pisarki, o eksponatach, miejscu, historii. 


Muzeum jest naprawdę urokliwe, wnętrza oddają klimat polskiego dworu. Jest piękna jadalnia, gabinet, sień (zwróćcie uwagę na kufer podróżny marki Louis Vuitton z charakterystycznym wzorem!), kuchnia, niewielka łazienka na piętrze, na które prowadzą strome i śliskie schody (o czym można przekonać się schodząc na dół!).







Po raz pierwszy Konopnicka przyjechała do Żarnowca we wrześniu 1903 roku. Spędzała tu wiosnę i lato, jesienią i zimą podróżowała.  
Dwór posiada z tyłu werandę, która jakże musiała przydawać się w letnie upały! Kamienne schody prowadzą do krajobrazowego parku pełnego starych drzew i pomnika-popiersia poetki. 
































Strona Muzeum:  http://www.muzeumzarnowiec.pl/