niedziela, 23 listopada 2014

"Na całym świecie tylko ona" Dagmar von Gersdorff - kilka refleksji o miłości.

" Książę Wilhelm był nią zachwycony już od najmłodszych lat. Syn królowej Luizy i Fryderyka Wilhelma III Pruskiego bez pamięci zakochał się w Elizie, córce księcia Antoniego Radziwiłła. „Pełne blasku dni szczęścia" przeżywali spotykając się w królewskich pałacach Berlina, Poczdamu i Śląska. Litera „E" w pamiętniku Wilhelma była wyrazem jego uczucia, tęsknoty i nadziei. Cała Europa wiedziała o ich romansie i z niecierpliwością czekała na ślub. Wszelako król nie wyraził zgody na ten związek i to nie księżniczka Eliza, lecz niekochana Augusta Sasko-Weimarska zasiadła na pruskim tronie. Jednak to podobizna Elizy stała na biurku Wilhelma, późniejszego cesarza Niemiec, aż do jego śmierci w 1888 roku.

Dagmar von Gersdorff, na tle wydarzeń w XIX-wiecznej Europie oraz dziejów Prus i Polski, opowiada o intrygach, politycznych kalkulacjach i źle pojętej racji stanu. Ujawnia także, na podstawie źródeł historycznych oraz dotychczas nieznanych pamiętników i listów, nowe szczegóły nieszczęśliwej miłości Elizy i Wilhelma."  - tyle podaje Wydawca (AD REM) na skrzydełku zachęcając nas do kupna i przeczytania książki.




Opowiedziana przez niemiecką autorkę historia, znana i opisana już wcześniej przez wielu autorów (np. Dionizję Wawrzykowską-Wierciochową "Kochanki pierwszych dni") poprowadzona została ciekawie. Dagmar von Gersdorff w przystępny sposób opowiada dzieje miłości Elizy i Wilhelma, zna realia epoki, swobodnie porusza się w tłumie postaci historycznych, które zapełniają karty tej książki.
Najważniejszy może wydawać się fakt, że autorka dotarła do nieznanych (a przynajmniej nie wykorzystanych dotąd przez innych historyków) dokumentów. Są to przede wszystkim osobiste kalendarze i notatki  Wilhelma przechowywane w Tajnym Archiwum Państwowym w Berlinie oraz korespondencja Elizy z archiwów prywatnych.

Miłość tej pary można starać się zrozumieć jedynie na tle ówczesnych czasów i rodów, z których pochodzili. Polityczne kalkulacje, nierówność urodzenia, osobiste antypatie miały wpływ na losy bohaterów tej książki. Przyszły władca Prus mógł się ożenić jedynie - "właściwie", o mezaliansie nie mogło być mowy. Małżeństwo nie było bowiem sprawą prywatną przyszłego króla. 
Mimo to, znając oczywiście przesłanki i twarde reguły rządzące na ówczesnych europejskich dworach, odnoszę wrażenie, że Wilhelm nie zawalczył.  Przede wszystkim był synem, który bał się ojca, potem zakochanym mężczyzną.  Nie ma w nim uporu, determinacji, raczej liczy na łut szczęścia. Jako człowiek jest słaby, daje sobą kierować i nie przekonuje mnie stwierdzenie, że nie miał wyjścia, że taka była racja stanu.

Wilhelm potrafił się zakochać, ale nie potrafił kochać. Jego zachowanie po ostatecznym zerwaniu z Elizą i zaręczynach, a potem małżeństwie z "właściwie urodzoną" Augustą Sasko-Weimarską - według mnie - świadczy o jego całkowitym braku empatii i szalonym egoizmie. Jedzie do Elizy - zranionej, odrzuconej, zwodzonej przez lata dziewczyny, by usłyszeć od niej, że będą przyjaciółmi. Chciał mieć czyste sumienie? Ta wizyta była dla niego, nie dla niej. W listach do matki Elizy pisał jeszcze wcześniej o różnych kandydatkach na żonę, porównując ich wygląd do Elizy. Jak trzeba nie mieć kompletnie wyczucia, taktu, po prostu zwykłego zdrowego rozsądku, by wypisywać do niedoszłej teściowej takie rzeczy!

Gdy zamykałam ostatnią kartkę książki towarzyszył mi smutek. Bo to nie jest tylko - jak zapewnia tytuł z okładki - historia "zakazanej miłości", to także historia nieszczęśliwej rodziny Radziwiłłów (Antoniego i Luizy Pruskiej oraz ich dzieci). Rodziny, którą w Prusach znieważono, a dodatkowo los nie szczędził im chorób i śmierci.
Piękna, delikatna, subtelna, o wrażliwej, artystycznej duszy Eliza - na szczęście - miała okazję jeszcze raz się zakochać. Piszę, na szczęście, ponieważ poznała tym razem czym jest miłość nie dziewczątka, ale dojrzałej kobiety. Wybranek - książę Schwarzenberg ze względu na długi i chorobę weneryczną nie oświadczył się. Eliza znów została sama...
Gdy ciężko chora, nękana szybko postępującą gruźlicą leżała w łóżku piętro wyżej w pałacu umierał jej ojciec. Eliza była wówczas już ciężko chora... Zmarła w 1834 roku, nie mając nawet 31 lat.

Historia miłości Elizy i Wilhelma stała się tematem swego czasu plotek, potem książek, a nawet filmu. Teraz, ponownie przypomniana ma szansę znów zaistnieć w świadomości czytelników. 



***
Jeszcze słowo o wydaniu. Książka w twardej okładce, złoconej, z obwolutą. Zawiera bibliografię, przypisy, wykaz osób (gdzie tłumaczenie imion jest dość swobodne, np. książę Dominik Radziwiłł ma na drugie imię - Jerôme! - zamiast Hieronim) i część z ilustracjami nazwaną  suplementem.

Wszystkie ilustracje są czarno-białe, a na stronie 282 znajduje się jakoby zdjęcie Aleksandry Fiodorowny (siostry Wilhelma), żony Mikołaja I, które tak naprawdę przedstawia zupełnie inną postać historyczną! Jest to bowiem ostatnia carowa Rosji Aleksandra, żona Mikołaja II.  
Oby wydawca zwrócił na to uwagę i w kolejnym wydaniu zamieścił już właściwą ilustrację Aleksandry Fiodorowny.


Podsumowując - moje niewielkie zastrzeżenia nie przysłaniają ogólnie pozytywnego odbioru tej książki. Dla wszystkich, którzy historii księżniczki Elizy i Wilhelma nie znają, może być to bardzo interesująca lektura. Ja przekonałam się nie po raz pierwszy jak różne historie różnie odbieramy w zależności, w którym momencie życia o nich czytamy. Dawno temu zachwyciła mnie romantyczna otoczka tego niespełnionego uczucia. Dziś, patrzę już na to inaczej. I zastanawiam się ile w tym wszystkim było prawdziwych uczuć, ile młodzieńczej egzaltacji? Sama Eliza po kilku latach, z dystansem, napisała o uczuciu do Wilhelma, że była to miłość "nieprawdziwa". Jak było naprawdę? Chyba już się nie dowiemy. 

***


Z ciekawości poszukałam wydania niemieckiego, które prezentuje taką okładkę.

***

Autorka wspomina w podziękowaniu, że na kalendarze Wilhelma trafiła zbierając materiały do biografii jego matki - królowej Luizy. 

To bardzo ciekawa postać, o której na polskim rynku wydawniczym chyba nic do tej pory się nie ukazało. Może Wydawnictwo skusi się na wydanie kolejnej książki tej autorki? 


Dagmar von Gersdorff, z której twórczością po raz pierwszy się spotkałam, pisze interesująco, widać że historia ją fascynuje, a postacie żyjące przed wiekami ukazuje tak byśmy nie zapominali o tym, że ludzie i ich emocje się nie zmieniają. 
Książęta, królowie to ludzie, tacy jak my, ze słabościami, uczuciami, dylematami...





20 komentarzy:

  1. Książka i sama w ogóle opowieść na pewno warta uwagi. Dla mnie niestety murem jest cena. Bardzo jednak chciałabym móc kiedyś ją przeczytać :) Kobiety często zacierają czy tez wypierają ból być może Eliza po latach dlatego twierdziła, że uczucie nie było prawdziwe. być może pomogło jej to być silniejszą.

    dziękuję prezentację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę na pewno warto przeczytać. Zawsze cenię autora, który siedzi w archiwach i szuka czegoś nowego, bo wiem, że podchodzi do swej pracy poważnie, chce wiedzieć, zebrać materiał, a nie tylko wydać książkę. Autorka ma na koncie zresztą wiele pozycji historycznych.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Bo to smakowity kąsek literacki! Do tego ładnie wydany.

      Usuń
    2. Ta miłość aż się prosi o piękny film kostiumowy...

      Usuń
    3. Z tego co wiem powstał jeden film pt. 'Pruska legenda miłosna" (różne są tłumaczenia). Nakręcony w 1938 roku, zakazany przez cenzurę jeszcze przed premierą. Co ciekawe, w 2007 roku pokazano go w Polsce.
      Więcej na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Legenda_mi%C5%82osna

      Usuń
    4. Ooo, Lida Barova grała księżniczkę! Trzeba poryć na YT, może jakaś dobra dusza wrzuciła!

      Usuń
    5. Film był tej jesieni dwukrotnie pokazywany w pałacu Bukowiec k/Jeleniej Góry podczas spotkań promocyjnych z autorką oraz tłumaczką książki. Film miał pecha być nakręconym w 1938 roku, a jego treść była w konflikcie z zamiarami Hitlera.

      Usuń
  3. O miłości Elizy i Wilhelma wiedziałam już wcześniej,czytałam wymienioną przez Ciebie pozycję,jak i rozdział jej poświęcony u Mackiewicza.Wiem,że spotkania zakochanych miały miejsce w romantycznej scenerii Karkonoszy i ludzi im sprzyjających.
    Książka obecna na pewno ciekawa,wnosi nowe fakty,ale cena dla mnie "nie do przeskoczenia".Może kiedyś...
    Mam podobne odczucia,jak i Ty,Madziu,co do zachowania Wilhelma i jego uległej natury,obyło się bez walki,super,jest zadowolony.Ukochana wybaczyła,on ożenił się,zachował tron.Wygodnie,prawda?
    Dlaczego nawiązuję do takiego zachowania tak romantycznie zakochanego młodzieńca?Nasunęło mi się takie skojarzenie...
    Przeczytałam ostatnio świetną biografię arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego miłości do Zofii,pochodzącej z czeskiej zubożałej rodziny arystokratycznej.
    O,tutaj były ogromne przeszkody ze strony cesarza Austrii Franciszka Józefa.
    Miłość jednak zwyciężyła,zakochani zrezygnowali z wszelkich przywilejów,żona-tylko morganatyczna- arcyksięcia była znieważana,w ogóle ignorowana przez wyższe sfery.Jednak silna wola,walka,wielki upór,determinacja i rezygnacja z akceptacji,zwyciężyła.Do zamachu w Sarajewie,para bardzo się kochająca,przeżyła ze sobą 14 lat,w szczęściu,miłości i wzajemnym szacunku.
    Można być prawdziwym mężczyzną i prawdziwie kochać,mimo,że przeszkody bywają prawie nie do usunięcia???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście pisał o tym jeszcze Cat-Mackiewicz - "Dom Radziwiłłów"... O tym zapomniałam.
      Gdy czytałam książkę przed oczami stawały mi pałace i inne miejsca, które miałam szczęście odwiedzić, a gdzie spotykamy bohaterów książki. Oczywiście urokliwy Antonin, ale także ku memu zdziwieniu zamek w Trzebieszowicach ("Zamek na Skale"), niedaleko Lądka-Zdrój, który odkryłam kilka lat temu i który mnie oczarował. Nie wiem , czy pamiętasz Marysiu, tam są drewniane drzwi z wizerunkiem kobiety wg. A. Muchy.
      Myślę, że cena zaważy na tym, że książka nie trafi do wszystkich, którzy by chcieli poczytać o tej historii. Zdecydowanie za wysoka.
      Masz rację zdeterminowanych mężczyzn nie brakowało, przykład, który podałaś Franciszek Ferdynand i Zofia Chotek. A nasz Zygmunt August? I jego uczucie do Barbary i przeciwstawienie się w zasadzie wszystkim, by postawić na swoim. Jaki to musiał być charakter!
      A Edward VIII i pani Simpson?
      A nawet niesławny wielki książę Konstanty i Joanna Grudzińska. By się z nią ożenić zrezygnował z tronu, w razie śmierci brata Aleksandra.
      Takich przykładów znalazłybyśmy pewnie jeszcze wiele...
      Jednym słowem miłość miłości nie równa.

      W całej tej historii bardzo żal mi Elizy. Jaka to była niesamowita, kochająca się rodzina. Chętnie poczytałabym o nich coś więcej, ale chyba poza Mackiewiczem nikt o nich nie pisał? Muszę poszukać. Oj, ale mnie temat zainteresował, aż boje się , co z tego wyniknie? :)))

      Usuń
    2. Wspomnienia Luziy Radziwiłł: https://archive.org/stream/fortyfiveyersofm00radzrich#page/n7/mode/2up

      Usuń
    3. Dzięki za link. Jest też polskie wydanie jej pamiętników, ale z początku XX wieku.

      Usuń
  4. Cieszę się że w końcu została u nas wydana książka która opisuje historię Elizy. Gdyby nie cena pewnie już bym ją kupiła. Tymczasem wybrałam "Damy złotego wieku" K. Janickiego
    Pozdrawiam :)
    M.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa ceny pojawia się nie po raz pierwszy... Może Wydawnictwo zrobi jakąś świąteczną promocję? Książka warta jest tego, by trafiła do czytelników.

      O "Damach złotego wieku" gdzieś już czytałam mini-recenzję, zwraca uwagę piękna okładka!

      Usuń
  5. Bardzo szybko udało Ci się ją przeczytać! Dokładna lektura, więc rzetelne wnioski. Chętnie bym poznała miłosną historię opowiedzianą w tej książce, na dodatek rozgrywającą się w scenerii Karkonoszy, które całkiem niedawno przewędrowałam. Nie zetknęłam się dotąd z jej bohaterami.
    Znając już teraz Twoją opinię, mogłabym z większą pewnością wydać niemałą sumę na kupno tej książki, ale z tym muszę jeszcze poczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę czyta się bardzo szybko, bo jest dobrze napisana, a historia porywająca. Pod koniec nie mogłam już się oderwać i czytałam do nocy. A zakończenie smutne...

      Usuń
  6. Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki. Na rodzinę Antoniego Radziwiłła zetknełam się przy okazji badania genezy walca. Luiza Pruska (?) jego żona we wspomnieniach wiele o tym tańcu napisała. Mylą mi się jednak te Luizy bo pod nazwą Luiza Pruska była mi znana królowa, która spotykała się z Napoleonem, tak samo nazywa się żonę Antoniego Radziwiłła. Ksiązkę jednak widziałam w ksiegarni za ( o Niebo!) 87 zł !. Musiałam poszukać taniej bo niestety to jest bardzo zaporowa cena i nie jest adekwatna do małej książeczki i jeszcze z nie kolorowymi ilustracjami. To nie album. Wrażenie zrobił na mnie opis marszu królowej Luizy do zamku w Królewcu, to ta samą drogą póżniej wracali wygnani Niemcy w tym Marion Donhoff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie udało się kupić trochę taniej, choć zastanawiałam się mocno. Byłam jednak niezmiernie ciekawa tej książki, a na moją bibliotekę raczej nie mogłabym liczyć.
      Faktycznie Luiza Pruska - tak nazywano królową, matkę Wilhelma, ale Luizę żonę Antoniego także, może być to mylące.

      Usuń
  7. Jestem pod wrażeniem wiedzy historycznej czytelniczek bloga. Muszę tu częściej zaglądać, żeby się wiele dowiedzieć, bo niestety, historia zawsze była u mnie traktowana po macoszemu. W końcu uznałam, że poznam ją poprzez książki, w których fabuła nie pozwala się oderwać od powieści, a fakty są pokazane rzetelnie i dadzą mi trochę tej brakującej wiedzy.
    Książkę czytałam z zachwytem, tym bardziej, że jako Dolnoślązaczka nareszcie doczekałam wielkiej historii miłosnej, która rozgrywała się nie gdzieś daleko, ale w "moim" regionie, wśród tych pięknych krajobrazów i pałaców, które widuję. Pomimo, że książka zawiera wyłącznie fakty, a także znałam finał perypetii kochanków, czytałam ją jak świetną powieść.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam :))
      Bywam na Dolnym Śląsku przeważnie zimą, take krótkie wypady, by złapać oddech. W tym roku, o ile nic się nie zmieni, będę pod koniec grudnia kilka dni. Z zamiłowaniem zwiedzam tamte piękne okolice, a pałace i zamki - z których ten region słynął i słynie - mogą zachwycać. Gdy byłam 2 lata temu odkryłam Zamek na Skale w Trzebieszowicach, dziś jest tam hotel, ale można zamek zwiedzać. Jest o nim mowa także i w książce o Luizie i Wilhelmie.

      Usuń