piątek, 23 stycznia 2015

Zan. Ostatni z rodu

Książka Wojciecha Wiśniewskiego "Zan. Ostatni z rodu" wydana właśnie nakładem Wydawnictwa LTW towarzyszyła mi przez ostatnie dni. To jedna z tych lektur, od których trudno się oderwać. Życie głównego bohatera pełne nagłych zwrotów, przygód, szczęśliwych zbiegów okoliczności czy dramatycznych wydarzeń to gotowy scenariusz filmowy.

Książka powstała na bazie rozmów autora z Tomaszem Zanem, który wspomina swoje życie, bogate w liczne doświadczenia i przeżycia. Mamy do czynienia  z niesamowitą, autentyczną historią, wspomnieniami świadka epoki, który przeżył rewolucję bolszewicką i dwie wojny światowe. Walczył o Wilno w 1918 roku, brał udział w kampanii 1920 roku, studiował, później działał w AK, a jego wojenne losy (zajmujące kilka rozdziałów) były bardzo burzliwe. Zan był wielokrotnie aresztowany i przebywał w niejednym więzieniu. Ostatni raz aresztowany w 1951 roku przez Urząd Bezpieczeństwa.
Mimo wielu tragedii zachował pogodną osobowość, był optymistą z niesamowitym poczuciem humoru, wspaniałym gawędziarzem, a mówił "piękną, soczystą pełną uroku polszczyzną, nieskażoną żadnym wulgaryzmem." (s. 81).




"W 1914 roku miałem 12 lat i mieszkałem w Poniemuniu nad Niemnem koło Kowna..." - zaczyna swą opowieść Tomasz Zan i przenosi nas w świat, o którym można poczytać już tylko w tego rodzaju  książkach. Rozmowy Wiśniewskiego z Zanem, które trwały trzy lata, prowadzone były w Warszawie na Saskiej Kępie, w szarym blokowisku, jakich mnóstwo stawiano w czasach PRL-u, na jedenastym piętrze. W niewielkim pokoiku Wiśniewski miał swoje stałe miejsce, siedział na łóżku, a rozmowom "przysłuchiwał się" pradziad gospodarza - Tomasz Zan Promienisty, przyjaciel Mickiewicza -  patrzący na nich ze starej litografii.
Rodzina Zanów była poprzez swoje koligacje niezwykła. Ciotką babki Zana (bohatera rozmów) była Emila Plater, a jego stryjem pisarz Józef Weyssenhoff, autor "Sobola i panny."

W rozmowach powrócili kiedyś do Dukszt, gdzie Zan urodził się w 1902 roku w starym dworze, w zasadzie pałacu, a cały majątek był to klucz folwarków na 20 tysiącach hektarów.
Rozdział "Zamki- pałace- dwory- wille- blokowiska" to piękna opowieść o rodzinnym dworze w otoczeniu trzech jezior. Z czternastu okien wysokiego parteru roztaczał się widok na jezioro Pereświaty. W okolicy znajdował się francuski cmentarz, gdzie pochowano przed laty wracających spod Moskwy żołnierzy napoleońskich.


Dwór posiadał bibliotekę, kolekcję broni, jadalnię z dębowym stołem, gabinety oświetlane naftowymi lampami, a także gabloty z miśnieńską porcelanę. Ta ostatnia - niezwykle cenna - trafiła do pałacu w dość osobliwy sposób. Prababka  wyjechała z mężem na kuracje do wód. W Monte Carlo pradziadek-marszałek nie zgrał się jak wielu ziemian, ale wzbogacił. Wracając do domu marszałkostwo zainwestowali wygraną w Dreźnie kupując  serwis miśnieński na 64 osoby i sporo srebrnych sztućców.

Dwór w Duksztach
/zdjęcie: wikipedia/
Majątek nastawiony był na sadownictwo, pyszne jabłka (antonówki) słano do Warszawy. Zan zamierzał przerabiać w majątku jabłka na soki, kupiono w Niemczech specjalne maszyny, miały przyjechać jesienią, ale 1 września 1939 roku wybuchła wojna...

Na kartach książki przewija się mnóstwo postaci, które Tomasz Zan poznał w czasie swego burzliwego życia zmuszony przez historię do ciągłych podroży, ucieczek, wędrówek, które zaprowadziły go nawet do dalekiej Afryki. 
Mnóstwo tu oryginałów jak stryj Wiktor Zan, który w pokoju hodował pomarańcze i cytryny, przez co palono w piecach cały rok. Pojawia się też ciocia Józia, bardzo religijna osoba, która co roku odbywała pieszą pielgrzymkę do Częstochowy.  Wsiadała do pociągu i całą drogę  spacerowała po korytarzu. W Zakopanem poznał Witkacego, który w dowód przyjaźni sprezentował mu narkotyki. Na Zana jednak nic nie działało, nie miał żadnych wizji, a Witkacy był z tego powodu wściekły. W czasach międzywojennych bywał w Duksztach Juliusz Osterwa i młody chłopiec-gimnazjalista Andrzej Łapicki, późniejszy znany aktor.

Wiśniewski co  jakiś czas przerywa w książce rozmowę i wprowadza swój odautorski komentarz, przywołuje postać pradziada Tomasza Zana, pisze o sytuacji w Polsce w początkach stanu wojennego, charakteryzuje swego rozmówcę. Historia życia Zana nie jest opowiadana chronologicznie, czas potraktowany jest tu dość swobodnie, ale dzięki temu całość sprawia wrażenie autentycznej, spontanicznej opowieści.
O czym jest więc książka "Zan. Ostatni z rodu"? Wiśniewski wyjaśnia to już w III z XVI rozdziałów pisząc:

"Tak naprawdę bohaterem tej książki nie jest Zan (...), ale jego kraj rodzinny, dawno zapomniana Rzeczpospolita Obojga Narodów, w niej Wielkie Księstwo Litewskie i Polska z jej Kresami." (s. 82)

***
Rozdział XVI, ostatni,  "Kryptonim Targowica" wyjaśnia narodzenie się tego wydania. Bowiem "Ostatni z rodu" wydany drukiem w Paryżu w 1989 roku to nie do końca ta sama książka. W 24 lata od paryskiego wydania Wojciech Wiśniewski ponownie wrócił do tematu przygotowując publikację w Wydawnictwie LTW. Czasy były już inne, a w IPN można było przejrzeć ogromną ilość dokumentów dotyczącą jego bohatera z lat 1949-1972. Autor je przestudiował, mając świadomość, że dociera właśnie do tych informacji, których sam Zan nie ujawnił w czasie długich rozmów. W tym momencie musiał dokończyć opowieść o Zanie - ostatnim z rodu mając świadomość, że jest to "opowieść o historii człowieka i całego pokolenia ludzi znad Niemna, którym przyszło żyć w PRL-u." (s. 355).

***

Uwagę zwraca wysmakowana okładka będąca interesującym kolażem złożonym ze starych fotografii, ozdobnej ramy, okularów, fragmentu broni, a także pożółkłej kartki czy koperty, na której znalazł miejsce tytuł i nazwisko autora.

Książka zawiera wykaz źródeł, mapę Litwy, indeks nazwisk i pseudonimów, indeks miejscowości, skrótowy życiorys Tomasza Zana i informację o autorze Wojciechu Wiśniewskim. W tekście czarno-białe ilustracje.

Wojciech Wiśniewski, Zan.Ostatni z rodu, Łomianki 2015. Wydawnictwo LTW.

15 komentarzy:

  1. Jestem szczerze zainteresowana... Historia Polski z jej Kresami i postać samego Tomasza Zana to obiecująca mieszanka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo obiecująca!
      Szczerze polecam - postać niezwykła, która życiorysem obdzieliłaby kilka osób.
      Jest współczesność, czasy PRL-u, dwie wojny światowe i piękny, kresowy świat jeszcze przed zagładą.

      Usuń
  2. Nie czytam, nie czytam, nie czytam!
    Poczekam, aż będę miała okazję dopasć tę ksiażkę! Szczujesz tylko! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za los! Ja się napisałam, a Ty mi piszesz, że nie przeczytasz. :)))
      Książka na pewno Cię zainteresuje. Z tego co pamiętam masz szczęście do świetnie zaopatrzonej biblioteki, więc niewykluczone, że tam "Zana. Ostatniego z rodu" znajdziesz.

      Usuń
    2. Przecież przeczytałam! :)))
      Tak tylko żartuję. Nie wytrzymałabym, aby nie przeczytać. Bardzo liczę na moją bibliotekę.

      Usuń
  3. Widziałam w ofercie chyba w Matrasie.W przyszłym miesiącu chyba się pokuszę o zakup, w tym już limit księgarski wykorzystany.Pozdrawiam Pani Magdaleno, rzadko teraz komentuję, ale zaglądam do pani regularnie. Basia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę jedynie jeszcze raz zachęcić. Przemierzamy wraz z Zanem prawie cały XX wiek.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Piękne życiorysy, bo piękne Rodziny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopełnieniem tej książki jest wywiad z siostrą Zana - Heleną z Zanów Stankiewiczową pt. "Pani na Berżenikach".

      Usuń
  5. W tym roku trzymam reżim finansowy, ale postanowiłam co miesiąc jedną choćby książkę sobie nabyć i już notuję, które to będą..z pewnością ta do nich należeć będzie....kocham takie pełne autentyzmu wspomnienia....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z tymi nabytkami jest różnie. Są miesiące, gdy nie kupuję nic, a potem nagle nadrabiam zaległości i kupuję, kupuję.

      Szczerze polecam, to książka, do której można wracać.

      Usuń
  6. Tak pięknie napisałaś o tej książce,że chyba kupię sobie to nowe,rozszerzone wydanie.Mam to,o którym wspomniałaś,Madziu,wydane w Paryżu.Tutaj kusi mnie wytworna okładka i uzupełnienie o nowe wiadomości.Czytałam już dawno,ale pamiętam,że było to dla mnie ogromne przeżycie.
    O,właśnie w tej chwili,gdy przeglądałam swoje wydanie,rozleciała mi się cała wkładka.Czyli jest to znak,że trzeba kupić najnowszą pozycję LTW:-)!
    Mam odrębną książkę "Pani na Berżenikach" też pięknie wydaną przez LTW.Też bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi porównywać wydania, bo książki z 1989 roku w ręce nie miałam. Obecne wydanie wydaje się pełniejsze dzięki dotarciu do materiałów IPN, ponadto odautorski komentarz jest tu bardziej rozbudowany.
      Okładka bardzo udana, trafiła idealnie w mój gust, taka bardzo retro :))
      A "Pani na Berżenikach" to rodzona siostra Zana... muszę przeczytać!

      Usuń
  7. książka przeczytana 5/5 :) uwielbiam tematykę kresów jednego czego mi brakuje to map :D jeżeli się czyta, że bohater gdzieś jest np jak Zan był w Afryce i ją przemierzał to dobrze jest to widzieć skąd gdzie i jak, ale to takie moje widzi misie, ponieważ lubię analizować mapy no i jak napisałem wyżej lepiej widzieć niż sobie wyobrażać. Oby więcej takich książek wpadło w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest wspaniała, na pewno kiedyś do niej jeszcze raz wrócę. Może w kolejnych wydaniach będą także mapy?
      Pozdrawiam.

      Usuń