sobota, 28 marca 2015

"Listy z Kresów" - rozmyślania autora...

Każda kolejna książka, którą napisałam wydaje się w momencie ukończenia (a w zasadzie jeszcze wcześniej) najważniejsza, ważniejsza od innych, wcześniejszych.
Moja najnowsza książka, która w kwietniu ukaże się w księgarniach to "Listy z Kresów". Jest ona dla mnie szczególna. Bohaterka - Józefa z Moszyńskich Szembekowa - zaciekawiła mnie ogromnie. Przypadkowa wzmianka o niej w jednym z pamiętników, potem kolejna w innym opracowaniu i ... zaczęłam szukać następnych. W pewnym momencie wiedziałam już, że oto mam swoją bohaterkę. W czasie pisania coraz bardziej zagłębiałam się w jej życie, poznawałam, odkrywałam, zaczytywałam się w tytułowych listach... 
Kiedy przeczyta się ponad 600 listów pisanych ręką głównej bohaterki można powiedzieć, że w pewien sposób poznało się czyjeś życie, a przynajmniej pewną jego część. Najkrótsze listy liczyły stronę, najdłuższy ponad 30...


Pierwsza i czwarta strona okładki...
























Te listy nie były pisane do mnie, nie dla moich oczu była ich treść. A jednak... po przeszło 150 latach stały się dobrem narodowym, cząstką kultury, śladem dziewiętnastowiecznego obyczaju, zapiskiem dawnego życia.  Przechowywane w państwowych, naukowych instytucjach są dostępne dla badaczy. Przestały być całkiem prywatne, choć spraw prywatnych dotyczą.

Utkałam z nich (nie tylko z nich, jeszcze z innych listów, dokumentów i oczywiście materiałów publikowanych, prasowych) opowieść o kobiecie, której życiem sterowała historia XIX stulecia. 

Jej ojciec to Piotr Moszyński, zesłaniec na Syberię, gorący patriota, później kolekcjoner, społecznik osiadły w Krakowie, znany z obrazu Matejki. Jeden z braci - Emanuel to  powstaniec styczniowy. Jej praprababką była Fryderyka Moszyńska, córka  króla Augusta II Sasa i hrabiny Cosel.  

Rodzinne zawirowania będące skutkiem carskiej zsyłki na Sybir ojca Józefy z Moszyńskich - Piotra - położyły się cieniem na jej dzieciństwie i młodości. Wypadki te zainspirowały nawet kiedyś Jarosława Iwaszkiewicza do napisania "Nocy czerwcowej". Pamiętacie?  Piękna, dojrzała kobieta mieszka w pałacu wraz z córką (pierwowzorem córki jest właśnie Józefa Moszyńska), ma wyjechać do męża na Sybir. Jednak nie wyjeżdża... bowiem poznaje  ... rosyjskiego oficera. Romansowi sprzyja gorąca czerwcowa noc...

Nie sposób napisać mi o wszystkich ciekawych wątkach, nawet skrótowo nakreślić życie mej bohaterki. Rudowłosa, ładna, bajecznie bogata nie wyszła za tego, do którego skłaniało się jej serce. Jej mężem został ktoś inny...
Podróżowała po Europie, często przyjeżdżała do ojca do Krakowa, przez pewien czas mieszkała w Warszawie, ale to kresowe majątki na urodzajnym Podolu stały się jej domem na długie lata. Z Kresów pisała listy... 


W czasie pisania książki, zbierania materiałów przydarzyło mi się mnóstwo bardzo miłych, nieoczekiwanych odkryć, a życzliwość i pomoc kilku osób posunęła prace do przodu. 
Bardzo długo miałam kłopot ze znalezieniem wizerunku z lat młodych mojej bohaterki. Wszystkie odkrywane i zamawiane w muzeach i archiwach fotografie przedstawiały ją w wieku mocno dojrzałym i starszym. Wiedziałam, że była za młodych lat ładną, rudowłosą dziewczyną mającą ogromne powodzenie na kijowskich balach.
Gdy już wątpiłam w odnalezienie jej portretu... (nie byłam nawet pewna czy takowy w ogóle ocalał) nieoczekiwanie otrzymałam informację, że... JEST. Dziś ... fotografia tego portretu zdobi okładkę książki.

Pisanie tego rodzaju książek to  wizyty w muzeach, archiwach, bibliotekach, wyjazdy do miejsc związanych z bohaterką i jej rodziną.
Jednym z najbardziej - wcale nie będę tego ukrywać - wzruszających momentów było odnalezienie jej grobu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Pochowana tam została ponad 100 lat temu... Gdyby można nagrobkom stawiać pytania...

Czy pisząc książkę chciałam zatrzymać tamten czas? Chyba nie do końca... Raczej pokazać to, o czym piszę we wstępie: "Historie sprzed lat nigdy nie miały dla mnie jedynie wartości starych dokumentów, pokrytych patyną czasu, zapomnianych, bo niedzisiejszych. Wręcz przeciwnie. Są wciąż żywe - emocjami tamtych ludzi. Gdy usunie się z nich kurz dziesięcioleci, stają się na powrót barwne, ciekawe, wciągające."

To tyle "od kuchni" powstawania książki, więcej odkryć i związanych z nimi odczuć zdradzić nie mogę... To takie małe tajemnice autora :) Autora, a w zasadzie autorki, która pisząc i kompletując materiały źródłowe na przemian wchodziła w rolę odkrywcy, badacza, reportera, dziennikarza, podróżnika, fotografa...

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do przeczytania książki, która już niedługo ukaże się w księgarniach.
Będzie tu mowa nie tylko o Kresach, ale także wielkich fortunach i wielkich bankructwach, cesarskich balach, miłości, zdradzie, bohaterstwie, poczuciu obowiązku...

Całość wzbogaca ponad 80 ilustracji. Są to zdjęcia portretów, marmurowych popiersi, fotografie w sepii czy współczesne zdjęcia opisywanych miejsc.

Wydawnictwo LTW


31 komentarzy:

  1. Bardzo zachęciłaś! Zazdroszczę Ci tego dreszczu emocji podczas zaczytań, poszukiwań i odkryć. Robić to, co pasjonuje i dzielić się swoją pasją z innymi... Niech się dalej tka nasza kobieca historia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu lubię pisać i bardzo lubię pracę przygotowującą do pisania, czyli kompletowanie materiału, odkrywanie zbiorów, podróże do różnych miejsc...
      Kobieca historia - mam nadzieję - będzie tkana dalej. Pomysły na kolejne książki mam... :)

      Usuń
  2. Takie wąziutkie uchylenie drzwi i pokazanie warsztatu od kuchni szalenie wzbudza ciekawość! Zazdroszczę przygody podczas poszukiwań. Ja teraz poszukam Iwaszkiewicza i jego "Nocy czerwcowej" i pozostanie oczekiwać kwietnia. Dobrze, że zachował się portret bohaterki, to musiała być taka wisienka na torcie w poszukiwaniach, a okładka dzięki temu wygląda pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zdobywanie materiałów i gromadzenie wszystkich dokumentów, w tym fotograficznych, można nazwać przygodą. Bardzo lubię podróżować i ta chęć przemieszczania powoduje, że chętnie jadę kilka godzin samochodem, by np. odnaleźć stary grób albo pocysterskie opactwo. O ile przyda się to do książki.
      Jak najbardziej - ten portret to była wisienka na torcie!

      Usuń
  3. Już sama okładka ze zdjęciem, które udało Ci się zdobyć zachęca bardzo.
    A co dopiero bohaterka książki z tak bogatym rodowodem sama będąca niebanalną i barwną postacią.

    Dzisiaj trochę pomieszałam w swoich książkach i się przeraziłam, że tyle mam ich nie przeczytanych a czas wydaje się być krótki i stwierdziłam, że definitywny koniec z kupowaniem, ale nie będzie to dotyczyło Twoich książek, bo przecież nie może na półce stać tylko jedna sierotka o pięknej Helenie.

    Oczywiście gratuluję wydania książki i życzę dużej sprzedaży.....a co za tym idzie wielu czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Józefie z Moszyńskich pozostały nie tylko setki listów, ale także wspomnienia (niepełne, w pewnym momencie urywają się). Było co czytać! Ogrom materiału.
      Pisanie tej książki i odczytywanie rękopisów w zasadzie wykluczyły mnie na kilka miesięcy jako czytelniczkę książek. Nie znajdowałam już na czytanie po prostu czasu...
      Dlatego - o ile wytrwam w swym postanowieniu - chcę całą wiosnę spędzić na kontaktach z książkami, ale jako czytelniczka, nie autorka.
      Jednym słowem - nadrabiam czytelnicze zaległości! :)

      Usuń
  4. Gratuluję Ci bardzo i ogrom,nie cieszę się na lekturę. Na pewno zaopatrzę się :) Nadrobię też "nowszą" Panią Dominikową, bo mam starą wersję jeszcze. Akurat będzie okazja :)
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromnie się cieszę z kolejnej Twojej książki, w którą na pewno zaopatrzę się :) Wspaniałe to wieści, że tak bardzo pochłonęła Cię praca nad książką. Zaopatrzę się też w nowszą wersję Księżnej Dominikowej, bo jeszcze nie mam, a czytałam jedynie tą starszą. akurat będzie okazja :) Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdublowałam się, ale myślałam, że uciekł mi komentarz :) Usuń ten, który Ci pasuje :)

      Usuń
    2. "Księżna Dominikowa" jest nie tylko z ilustracjami, ale także nieco zmieniona, a raczej uzupełniona treść. W Rosji okazała się niedawno biografia trzeciego męża Teofili - Czernyszewa oparta na bogatych rosyjskich źródłach, także wykorzystałam w uzupełnieniach, bo to książka u nas w ogóle nieznana. To nie jedyne uzupełnienia, także książka ta sama, ale w sumie inna, stad tez pomysł na zmianę tytułu.
      Praca nad "Listami z Kresów" pochłonęła mnie ogromnie, zabierając większość wolnego czasu, ale nie mogłam "uwolnić" się od tematu. Mam nadzieję, że spodoba Ci się.:)

      Usuń
    3. Zapewne :)

      A dokładna datę już znasz premiery? Choć zapewne dasz znać na blogu :)

      Usuń
    4. Ma być w kwietniu. Książka już jest w drukarni, także ... tuż, tuż :)

      Usuń
  6. Jeszcze raz - moje najserdeczniejsze gratulacje, Magdaleno! Bardzo dziękuję za uchylenie rąbka tajemnicy, zawsze fascynujące było dla mnie i jest, jak pisarz patrzy na swoją historię, na "swojego" bohatera. Wiem, że oprócz ciężkiej pracy towarzyszyło Ci również wiele wzruszeń.
    Bardzo ciekawi mnie zawsze, co znajduje się "poza" ostatnią zapisaną kartką wspomnień, dzienników, jaka materia wypełnia czas pomiędzy jednym a drugim listem, co dzieje się w życiu.
    I jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało - cieszę się, że powstają jeszcze wartościowe książki; za takie uważam biografie, a jeśli do tego są przygotowywane z taką rzetelnością i pieczołowitością...
    Nie mogę się doczekać lektury "Listów"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze nurtuje, czy wydobywam, odczytuję z tych archiwalnych zapisków wszystko, czy coś mi nie umyka. Początkowo wielką trudnością było dla mnie odczytanie pisma Józefy, jako dziewczynka pięknie kaligrafowała listy, potem - jako dojrzała kobieta pisała... niezbyt wyraźnie i to jest bardzo subtelne określenie charakteru jej pisma. Po pewnym czasie przyzwyczaiłam się, wiedziałam jak zapisuje niektóre litery, skróty... ale nie było to łatwe.

      Usuń
  7. Bardzo dziękuję Ci za taki właśnie wpis pokazujący Twoją więź z bohaterką. Z przyjemnością przeczytam Twoją kolejną książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :)) Mam nadzieję, że historia Józefy z Moszyńskich i jej rodziny zaciekawi Cię. Sporo tam tematyki kresowej, od tworzenia wielkich latyfundiów na Podolu czy Wołyniu do ... ich utraty, jeszcze przed rewolucją bolszewicką.

      Usuń
  8. Książka zapowiada się niezwykle obiecująco! Z dużym zaciekawianiem przeczytam Twój wpis, w którym zdradzasz tajniki warsztatu. Niewątpliwie wspaniałe przeżycia i niespodziewane zwroty akcji towarzyszyły Ci na drodze twórczej. Znalezienie portretu i grobu... Ciekawe, gdzie w Krakowie bywała konkretnie. Trzeba przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była niezwykła praca...
      Tuz przy dworcu kolejowym w Krakowie jest niewielki pałacyk, przechodziłam koło niego latami, szczególnie w czasach studenckich, gdy przyjeżdżałam pociągiem do Krakowa. Czasem zastanawiałam się, co ten budynek, tak dziwnie wciśnięty w plac między dworcem, a wówczas jeszcze (już nieistniejącym) barem Smok tam robi?
      To dawny pałacyk Piotra Moszyńskiego, ojca bohaterki. Niegdyś były tam piękne ogrody, dziś nie ma po nich śladu.
      Tych krakowskich śladów jest w tej opowieści wiele...

      Usuń
  9. Z ciekawością przeczytałam Pani zachętę do przeczytania książki ”Listy z Kresów”. Sporadycznie się zdarza aby autor- pisarz relacjonował tok wydarzeń podczas pracy nad utworem. Wywiady, gdzie są zadawane pytania, często czytam tu i ówdzie, ale czyste myśli, nieskażone i nieprzefiltrowane przez osobę prowadząca wywiad … to rzadkość.
    Kresy są mi bliskie, z różnych względów – mieszkam we wschodniej Polsce, a część mojej rodziny urodziła się na Syberii, dlatego wschodnie klimaty mam po prostu we krwi. Z pewnością sięgnę po Pani nową książkę, okładka niezwykle zachęcająca ( francuskie loki Józefy urzekły mnie), a postać bohaterki i jej prywatne listy już mnie wciągnęły w odległe czasy.
    Gratuluję kolejnej pozycji w panteonie Pani twórczości i życzę dalszego zapału, chęci i opieki dobrych duszków aby tematy, dokumenty, zapiski tworzyły spójną i ciekawą całość literacką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy (a to już 8 książka) piszę tak szeroko o powstawaniu książki. Może dlatego, że po raz pierwszy tak bardzo poczułam z bohaterką więź? Nie da się tego porównać z żadną wcześniejszą książką.
      Dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że pomysły, inspiracje jeszcze długo mnie nie opuszczą, bo pisanie po prostu lubię. :)

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję wydania kolejnego tytułu. Czytałam i mam już wszystkie Pani książki, z wyjątkiem jednej z najstarszych. Nie mogę się już doczekać, jest tak mało tego typu pozycji na rynku.
      "Noc czerwcową" czytałam i oglądałam wiele razy i nigdy nie przyszło mi do głowy sprawdzić czy jest to historia prawdziwa. Tym bardziej się niecierpliwię.
      Pozdrawiam serdecznie Małgorzata

      Usuń
    2. Bardzo mi miło czytać takie słowa. To niezmiernie motywujące dla autora, gdy wie, że ma Czytelników, którzy czekają na jego książki.
      Dopóki nie zajęłam się postacią Józefy Moszyńskiej też nie przypuszczałam, że Iwaszkiewicz opisał autentyczne wydarzenia, nieco zmienione oczywiście na potrzeby literatury, ale inspirowane życiem tej rodziny i wspomnieniami samej Józefy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Z bardzo krótką wizytą na moment przed wyjazdem, tylko na chwilę, żeby złożyć Ci jak najserdeczniejsze świąteczne życzenia! Zdrowych i pogodnych Świąt, Magdaleno, wiosennych, ciepłych. Wytchnienia i odpoczynku - na pewno są Ci teraz potrzebne. Serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i serdeczności odwzajemniam.
      Odpoczynek najważniejszy! :)

      Usuń
  12. Z tą "Nocą czerwcową" Iwaszkiewicza to mnie zaskoczyłaś! Pamiętam to opowiadanie!
    Nie wiedziałam, że to oparte na faktach. Pamietam piękny film Wajdy z Grazyną Szapołowską w roli głownej bohaterki.
    Tym bardziej chętnie sięgnę po Twoją książkę o Józefie z Moszyńskich!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szapołowska grała postać matki, a samą Józię z Moszyńskich (w sztuce/opowiadaniu występuje pod imieniem Mary) grała młodziutka Olga Frycz.
    Oglądałam tyle razy i nigdy nie sądziłam, że ta dziewczynka zostanie kiedyś bohaterką mojej książki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mrówcza praca! Tak odkrywać czyjeś dawne ślady... Podziwiam szczerze. Czytanie listów, to dopiero doznanie. Kiedyś to się listy pisało. Z pewnością zawierały szczególiki przeżyć, przemyśleń, tęsknot, pragnień, zabarwionych radościami i smuteczkami. Takie listy, to zwierciadło duszy. To dopiero musiało być niesamowite źródło inspiracji. Pani Magdaleno, nadaję Pani drugie imię- PASJA! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca rzeczywiście przypomina skrupulatne zbieranie i zestawianie ze sobą ziarenek...
      Drugie imię bardzo mi się podoba i chyba do mnie pasuje :)
      Dzięki pasji właśnie powstają moje książki. Dziękuję za odwiedziny i polecam "Listy z Kresów".

      Usuń