piątek, 31 lipca 2015

Kasztany, Archiwum, Kamienne Schodki, czyli warszawskie różności.

Czas biegnie, połowa wakacji, ale wczoraj stojąc przy Barbakanie spojrzałam na rozłożysty kasztan i zobaczyłam ... jesień. Byłam w tym samym miejscu w maju, stałam pod tym samym kasztanowcem robiąc zdjęcia warszawskiej Starówce. Wtedy była pora kwitnienia, wczoraj czuć było tam nie zbliżający się sierpień, ale raczej wrzesień. 


























Piszę o tym w zasadzie po to, by podkreślić ten niesamowicie szybki upływ czasu. Może coś się stało, a my Ziemianie o tym nie wiemy? Może coś przyspieszyło? 

Znalazłam się w Warszawie ze względów... nazwijmy to literackich. Chciałam zdążyć przejrzeć część dokumentów w Archiwum Głównym Akt Dawnych przed wakacyjną przerwą. Prosto z dworca udałam się do dawnego pałacu Raczyńskich przy ulicy Długiej. Na kilka godzin "utonęłam" w dziewiętnastym stuleciu.

Archiwum Główne Akt Dawnych



























Pogoda była można rzec - spacerowa. Jak więc nie wykorzystać kilku chwil na przechadzkę? Archiwum położone jest bardzo dogodnie, kilka kroków od Barbakanu. Ruszyłam w drogę, bez żadnego celu, tam gdzie nogi poniosą.



Wreszcie dotarłam do romantycznych Kamiennych Schodków. W 1806 roku spacerował tu Napoleon razem z księciem Poniatowskim. Piszę o tych znanych spacerowiczach nie bez powodu. W tym samym czasie w Warszawie przebywała i tańczyła na słynnych balach na cześć cesarza moja przyszła bohaterka...


Powędrowałam klucząc uliczkami, zaułkami, odczytując tablice, zaglądając do bram, podwórek. Tak lubię najbardziej... Potem chwila oddechu przy kawie i ... jeszcze świadomość, że muszę pokonać 300 km, by wrócić do domu. 
























Na Szerokim Dunaju stoi urokliwa żeliwna studnia. 


Niech Was nie zwiodą zdjęcia bez turystów. Było ich dużo. Staram się jednak robić zdjęcia bez zwiedzających i spacerujących. Samo miasto, czasem w dali ktoś... Miałam czas, by pobawić się w pusty kadr.
Jesienią chyba znów tu wrócę. Znów zasiądę w archiwum, zejdę Kamiennymi Schodkami i przywitam się z "moim"kasztanem. 


13 komentarzy:

  1. Klimatyczny Twój post jest bardzo. Urokliwie wyglądają zaułki Warszawy. Twoje zdjęcia mnie zawsze zachwycają.
    A jesień zbliża się szybkim krokiem...zimne wieczory,noce i ranki a wegetacja w tym roku jest tak przyspieszona, jakby zima miała nadejść szybko po krótkiej jesieni. Chyba nie pamiętam takiego roku, by wszystkie owoce naraz dojrzewały a wegetacja tak przyspieszała...omal jak na północy...
    Ale miejmy nadzieję, że pocieszymy się jeszcze ciepłem lata a później jesieni zanim nasza "macocha" do nas zawita i obejmie nas swym chłodem....

    Jesteś bardzo pracowita....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wędrowanie zaułkami uwielbiam, bez celu, przed siebie, oglądając domy, fasady, podwórka, zbiegając po schodach, które nie wiem dokąd mnie zaprowadzą...
      Faktycznie przyroda zmierza do jesieni, ale często w takich przypadkach mamy złoty, ciepły wrzesień. Oby tak było.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Bo też zaułki to jedne z najbardziej intrygujących miejsc miast, gdyż nie wiadomo gdzie tez nas zaprowadzą......lubię zaułki....

      I ja pozdrawiam Cię w ten wyjątkowy dzień....

      Usuń
  2. Piękna fotorelacja. A takiego oblicza Warszawy nie znam... klimatyczne zaułki, pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku dokończę mój spacer warszawskimi zaułkami. Może kolejnym razem w oprawie jesiennej?

      Usuń
  3. Oj,tak,Madziu,czas nieubłaganie pędzi,dni uciekają;jak wspomniałaś,tak niedawno kwitły kasztanowce,a już mamy małe,kolczaste kasztanki.W tym roku chyba dzieciaki będą je zbierać jeszcze na wakacjach.
    Chwile spędzone w Warszawie jakże owocne,pracowite,ale i bardzo przyjemne.Odwiedziłaś ciekawe zakątki,ciche zaułki.Kocham takie powolne spacery i odkrywanie rzeczy,miejsc,wcześniej mi nieznanych.
    Kamienne Schodki zawsze są dla mnie uroczym miejscem;nawet nie sądziłam,że tutaj miał miejsce jakiś tajemny,romantyczny:-)spacer księcia Pepi z Napoleonem...
    Gdy oglądam takie miejsca,przypominają mi się strofy piewcy starej Warszawy-Or-Ota.
    Zdjęcia ciekawe,jak dobrze,że bez turystów,takie lubię najbardziej...tylko Ty i...Warszawa!
    Pozdrawiam serdecznie w Dniu rocznicy wybuchu Powstania,nieco refleksyjnie i sentymentalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kamienne schodki widziałam po raz pierwszy, oczywiście czytałam o tym miejscu wcześniej, ale jakoś przeoczyłam. Szczerze mówiąc trafiłam na nie przypadkiem, bo szłam bez celu i nagle... są!
      Napoleon nie był zachwycony spacerem, bo podobno w tamtych czasach, na romantycznych dziś kamiennych schodkach, panował ogromny fetor...

      Usuń
  4. Warszawę kocham od zawsze, choć korzenie mojej rodziny sięgają daleko na Wschód. Uwielbiam ulicę Kamienne Schodki, tam zawsze jest romantycznie... i w dzień i nocą gdy świecą się latarenki wzdłuż muru. Nic, tylko spacerować - góra/dół. Jestem ciekawa czy tereny na dole nietypowej uliczki są już uporządkowane? A co do kasztanów, to szkoda, że dopada je bezlitosna choroba i liście drzew zbyt szybko stroją się w kolory jesieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy zeszłam z Kamiennych Schodków przeszłam dołem, wzdłuż skarpy, uliczka bez chodnika, wąska i za jakieś 100 metrów znów schody w górę, wspinaczka przy tarasie widokowym (to chyba tzw. Gnojna Góra).

      Usuń
  5. Właściwie powinnam się cieszyć, jeśli rzeczywiście jesień się zbliża, bo to dla mnie pora odpoczynku, urlopu i podróżowania, jednak ze względu na tych, którzy spragnieni są słońca i upałów życzę wszystkim, aby druga połowa wakacji była łaskawsza niż pierwsza, a ja cóż, jakoś te upały przetrwam chowając się po kątach. Taka u ciebie ta nasza Warszawa dostojna i romantyczna. I bezludna (nawet, jeśli to efekt długo wyczekiwany to jakże sympatyczny).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką Warszawę widziałam, takiej szukałam, choć czasu nie miałam wiele.
      Jak dobrze wszystko się ułoży wrócę tu jeszcze jesienią, mam jeszcze kilka miejsc, które chciałabym zobaczyć.

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia, piękne miejsca, miniony czas. Uwielbiam taki klimat, szczególnie widziany oczami osoby, dla której czas się zatrzymał. Urok tego miejsca uspokaja mnie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Szukam takich miejsc, urokliwych zakątków. Czekam aż przejdzie grupa, a turyści zrobią zdjęcia. Lubię mieć takie miejsca tylko dla siebie, choć na chwilę...

      Usuń