sobota, 12 stycznia 2013

Paryski pamiętnik

Wszystko zaczęło się od przypadkowego "buszowania" w Internecie. Jak trafiłam na stronę Księgarni Akademickiej w Krakowie? Nawet nie wiem. Ale gdy już wyświetliła się strona, ze zdumieniem spojrzałam na reklamę "Księgarnia prezentuje...". Moim oczom ukazała się okładka ze znanym portretem XVIII-wiecznej pięknej damy...





Książka, o której chcę napisać to:
"Pamiętniki pensjonarki. Zapiski z czasów edukacji w Paryżu (1771-1779)". 
Autorką tego pamiętnika jest Helena Massalska, późniejsza księżna de Ligne, a następnie hrabina Potocka.
Polska arystokratka, bywalczyni dworów XVIII-wiecznej Europy. Synowa księcia de Ligne- znanego erudyty i światowca. Dama dworu króla Stasia występująca dla zabawy w teatrze królewskim. Kobieta umiejąca walczyć o własne, osobiste szczęście, często egoistycznie i bezpardonowo. Skandalistka - za taką wielu ją uważało. Modelka najlepszych malarzy swej epoki. W polskich muzeach zachowało się wiele jej wizerunków- niektóre poświadczają jej urodę i urok, inne wpisują się w pewną sentymentalną manierę końca XVIII stulecia .

Wydawca pisze o książce: 

"Tak niezwykłych świadectw epoki powstało bardzo niewiele. Pochodzące z drugiej połowy XVIII w. pamiętniki Apolonii Heleny Massalskiej są pierwszymi znanymi zapiskami z pobytu na pensji dla dziewcząt. Stanowią interesującą lekturę nie tylko dla badaczy okresu nowożytnego, ale dla wszystkich, których ciekawi życie codzienne kobiet w tamtych czasach.
Apolonia Helena Massalska (1763-1815) była najmłodszym dzieckiem Antoniny z Radziwiłłów i Józefa Adriana Massalskiego, podskarbiego nadwornego litewskiego. Rodzice bardzo wcześnie ją osierocili. Opiekę nad małoletnią przejął brat ojca dziewczynki - Ignacy Massalski, biskup wileński i działacz polityczny. To za jego sprawą znalazła się w Paryżu. Biskup, wmieszany w sprawę konfederacji barskiej, był zmuszony u jej schyłku uchodzić z Rzeczypospolitej. Opuszczając pospiesznie kraj, zabrał ze sobą Apolonię Helenę. Jesienią 1771 r. umieścił ją w klasztornym pensjonacie Abbaye-aux-Bois. Massalska pozostała w nim przez osiem lat, do czasu zamążpójścia w 1779 r.
Przebywając w przyklasztornej szkole w Paryżu, Apolonia Helena prowadziła zapiski. Kreślone bez literackiej pretensji, dostarczają wielu informacji na temat przebiegu edukacji młodych arystokratek, ich czasu wolnego, zabaw i rozrywek. Rzucają też wiele światła na interpersonalne stosunki panujące w klasztorze. Młoda Polka dowiodła w nich daru obserwacji. Pod jej piórem, na tle dziecinnych problemów i nierzadko naiwnych spostrzeżeń, znakomicie zostały odmalowane konterfekty zarówno pensjonarek, członków ich rodzin, jak i wielu zakonnic."



Byłam bardzo ciekawa tego wydania, ponieważ kilkanaście lat temu pisałam biografię Heleny Massalskiej, która niestety nie ukazała się drukiem, choć było bardzo blisko, by tak się stało...
Moje zapiski, fiszki, teczki z materiałami trafiły do szuflady, a ja podążałam w tym czasie tropem innych biografii, innych historii i po drodze wydałam kilka książek. Ale... postać Heleny z Massalskich zawsze była gdzieś blisko mnie. Poświęciłam jej w końcu niegdyś sporo czasu, przerzucając dziesiątki książek, artykuły prasowe z XIX wieku, poszukując śladów w archiwach, korespondując z wieloma osobami, które okazały mi pomoc w gromadzeniu informacji o jej wizerunkach.
Postać Heleny z Massalskich de Ligne Potockiej, kobiety o niezwykłym życiorysie - wielkiej, europejskiej damy przełomu XVIII i XIX wieku, pojawiła się epizodycznie w mojej książce "Tajemnice księżnej Doroty Czartoryskiej".
Pamiętniki, o których tu piszę, wstępem i opracowaniem poprzedziła Małgorzata Ewa Kowalczyk, przełożyła z francuskiego Anna Pikor-Połtorak. Wstęp, który pokrótce prezentuje życiorys Heleny opatrzony jest przypisami i wskazówkami bibliograficznymi. Książka posiada także wkładkę z  ilustracjami - zdjęcia współczesne i archiwalne Paryża, rękopisy pamiętnika i wreszcie portrety samej bohaterki.
Słowo jeszcze o okładce. Zaskoczył mnie fakt umieszczenia tam znanego portretu pięknej młodej dziewczyny, który czy aby na pewno przedstawia Helenę Massalską?
Jest to prawdopodobnie portret Zofii Potockiej, zwanej Greczynką. Na temat autorstwa tego portretu, kobiety którą przedstawia napisano już bardzo wiele. Do dziś bywa przedmiotem spornych interpretacji. Jedni uważają, że to wizerunek Zofii Potockiej, inni że to Helena z Massalskich Potocka. Ponoć całe zamieszanie zaczęło się w momencie, gdy XIX-wieczna autorka biografii Heleny Adela Łucja Herpin, pisząca pod pseudonimem Lucien Perey, wydała książkę umieszczając tam ten właśnie portret. Jego replik, kopii, powtórzeń  jest bardzo wiele, a prezentowana tu okładka książki przedstawia portret z Muzeum w Szczecinie, namalowany przez F. Tischbeina. Oryginał, pierwowzór, a może inna wersja (?) portretu  znajdująca się w Berlinie uchodzi za dzieło Salvatore Tonciego. Te spory zostawiam jednak historykom  sztuki...

Jednym słowem... nie sądziłam, że panna Massalska jeszcze wejdzie w moje życie, a może pisząc mniej patetycznie, w mój krąg czytelniczy. Niemniej bardzo się cieszę, że Księgarnia Akademicka wydała książkę, pamiętniki przechowuje Archiwum w Krakowie (do niedawna uznawane były za zaginione), a pani Kowalczyk podjęła się dzieła ich opublikowania.
Zainteresowanym XVIII wiekiem, dziejami arystokracji, a także opisami życia w klasztornej pensji dla dziewcząt - polecam.

14 komentarzy:

  1. Lubię biografie,pamiętniki, wspomnienia, więc tej książki też poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto przeczytać, dodatkowo jest starannie wydana.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Skoro Paryż jest tu tłem opowieści to...wszystko jasne!:))

      Usuń
  3. Ja także uwielbiam pamiętniki i wspomnienia więc książka zapewne wyląduje u mnie na półeczce :) Szkoda że nie udało się wydać biografii tej niezwykłej damy :(
    Pozdrawiam M.M

    OdpowiedzUsuń
  4. W Księgarni Akademickiej bywam chociaż raz w tygodni, bo mają tam taki zwyczaj, że ni z gruszki ni z pietruszki wyciągają na światło dzienne jakąś staroć, nieraz sprzed 10 lat nawet, i można się zaopatrzeć w cudności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam takiej możliwości ze względu na miejsce zamieszkania. Pozostaje jedynie "czuwanie" w internecie.

      Usuń
  5. O, jak najbardziej to dla mnie lektura:)Kupię w pierwszej kolejności:)
    A co do Twojej pracy, mam nadzieję, że do niej powrócisz i nic nie będzie kryło się w czeluściach szuflad.
    Znalazłam portret w wykonaniu Adélaïde Labille-Guiard (1749–1803), ale to już bardziej dojrzalszy wiek:)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten portret, o którym wspominasz jest reprodukowany w książce.W internecie można jeszcze znaleźć wizerunek Heleny malowany przez Elizabeth Vigee-Lebrun, niestety zniszczony w czasie wojny i obcięty z jednej strony, ale wciąż piękny.

      Usuń
  6. Bardzo cieszy nas, że pojawienie się na rynku pamiętników Apolonii Heleny Massalskiej wzbudza tak duże zainteresowanie. Jednocześnie chciałybyśmy sprostować kilka informacji podanych na blogu.

    1. „Słowo jeszcze o okładce. Zaskoczył mnie fakt umieszczenia tam znanego portretu pięknej młodej dziewczyny, który czy aby na pewno przedstawia Helenę Massalską? Jest to prawdopodobnie portret Zofii Potockiej, zwanej Greczynką”.

    Zarówno według szczecińskiego muzeum, które posiada obraz w swoich zbiorach (nr inw. MNS WRys 213), jak i Polskiego Domu Aukcyjnego z Krakowa (Portret Heleny Potockiej, 1896 r. - kopia wykonana przez malarkę-amatorkę z rodu Potockich - akwarela, gwasz, 24,5 x 20 cm, sygn. I.d. 'A.P. 1896', aukcja 2005 r.), jest to wizerunek Heleny Apolonii -„Bardzo znany portret, wielokrotnie reprodukowany. Autorem oryginału był prawdopodobnie Salvatore Tonci (1756-1844). Pierwotnie utrzymywano, że portretowaną była Zofia Potocka, ale późniejsze badania ustaliły, że jest to Helena z książąt Massalskich Wincentowa Potocka”.
    Kwestię „znanego portretu pięknej młodej dziewczyny” wyjaśnił też wybitny badacz rodziny Potockich i biograf „Greczynki” - Jerzy Łojek, który w książce zatytułowanej „Dzieje pięknej Bitynki. Opowieść o życiu Zofii Wittowej-Potockiej (1760-1822)”, Warszawa 1995 (pierwsze wydanie Warszawa 1970) napisał: „(...) wychodząc za mąż za Szczęsnego [Potockiego], Zofia w roku 1798 zyskała w panu Wincentym Potockim - wuja, a w żonie jego, eks-synowej starego księcia de Ligne - ciotkę! Bohaterkę naszą łączy zresztą z Heleną Massalską de Ligne (później Potocką) pewne pośmiertne nieporozumienie portretowe: otóż zachowany w muzeum berlińskim portret tej drugiej damy, pędzla Salvatore Tonciego, przez długie lata uchodził mylnie za wizerunek pani Wittowej i jako taki był do niedawna wspominany i reprodukowany”. Również według Jadwigi Najdowej, autorki artykułu „O portretach Heleny Massalskiej de Ligne, Wincentowej Potockiej w związku z pastelem sygnowanym Fr. A. Tischbein w zbiorach Muzeum”, „Materiały Zachodniopomorskie” t. 31, 1985, s. 377-388, słynny portret przedstawia młodziutką Apolonię Helenę Massalską.

    2. Chciałybyśmy podkreślić, że zasadnicza część książki składa się z dwóch części, opatrzonych odrębnymi tytułami, dlatego pamiętniki w tytule występują w liczbie mnogiej, a nie pojedynczej.

    3. Tłumaczka nazywa się Anna Pikor-Półtorak, a nie jak błędnie zamieszczono Piskor-Połtorak...

    „Pamiętniki, o których tu piszę, wstępem poprzedziła i opracowała Małgorzata Ewa Kowalczyk, z francuskiego przełożyła Anna Pikor-Półtorak”.

    wszystkim życzymy przyjemnej lektury :-)
    Autorka wstępu i opracowania oraz Tłumaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wpis, a także zwrócenie uwagi na literówki, które wkradły się do tytułu książki i nazwiska tłumacza. Jak same Panie widzą zarekomendowana przeze mnie książka wzbudziła zainteresowanie i mam nadzieję, że będzie miała swych życzliwych czytelników.
      Na blogu wyrażam jedynie swoje własne opinie, nie są to nawet recenzje. Stąd także i moje przemyślenia, na podstawie znanych mi opracowań, dotyczące autorstwa spornego portretu pięknej damy z okładki.
      Myślę, że sprawa ta mimo wszystko nie jest do dziś jednoznacznie rozwiązana.Helena czy Zofia? Dla mnie, podkreślam, dla mnie, jest to wciąż sprawa otwarta. A opinii, badań, zdań historyków na ten temat jest naprawdę wiele.
      Kilkanaście lat temu, gdy zajmowałam się postacią Heleny,doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie zawyrokować kogo przedstawia portret.Poświęciłam osobny rozdział jej wizerunkom w biografii, która nie ukazała się drukiem.
      Moje dygresje w tym temacie:
      1. Swego czasu (koniec XIX w.) znany badacz Kazimierz Waliszewski po opublikowaniu ksiażki L. Perey z reprodukcją tego portretu, rozmawiał z przedstawicielami Potockich, którzy nie potwierdzili, że przedstawiona dama to Helena. Mało tego:" Kopia berlińskiego oryginału figurowała w salonie paryskim pani Kisielew [córki Zofii POtockiej] jako portret jej matki" ("Ateneum", 1888).
      2. Warto tu zacytować głos znanego historyka sztuki, znawcy portretu, Jerzego Mycielskiego. Ten autor w znanym opracowaniu "Portrety polskie E.Vigee-Lebrun..." pisał: "...byłem już wówczas oburzony absurdalnym umieszczeniem przy tytule książki reprodukcji słynnego portretu Greczynki".
      Mycielski nawet wyjechał do posiadłości książąt de Ligne do Belgii szukać jej portretów.
      3. S. Wasylewski stwierdził:"Helena de Ligne Potocka nie ma w ogóle z pastelem tym nic wspólnego. Kwestia modelu Tonciego pozostaje tedy otwartą." ("Portret kobiecy...")
      4. Wspomniany znakomity historyk J. Łojek posiłkował się przy pisaniu biografii pięknej Bitynki książką L. Perey... Być może zasugerował się ukazaną tam reprodukcją? Trudno dziś dociec.
      5. W powojennej literaturze (pamiętniki Niemcewicza, "Szambelan Jego Królewskiej Mości" Davisa) różnie podpisywano portret. Raz była to Zofia, raz Helena.
      6. W wielu muzeach jest sporo jego kopii, grafik różnie opisywanych.
      British Museum posiada grafikę opisana jako "Sophie Potocka", pastel z Biblioteki Narodowej w Warszawie uznany jest za podobiznę Zofii Potockiej. Muzeum berlińskie przedstawia to dzieło jako "Bella Potocka".
      Ostatnio największy dom aukcyjny na świecie - Christie's wystawił kolejną kopię tego obrazu jako "domniemany portret Zofii Potockiej".
      7. Nie dotarłam do artykułu Hanny Widackiej: O portretach pani na Tulczynie „przez Szczęsnego uwielbionej” w „Gazecie Antykwarycznej” 1999 - a wiem, że o pastelu tym jest wzmianka.
      Piszę o tym jedynie dlatego, że tożsamość modelki nie jest do końca wyjaśniona, mamy tu wciąż pewną tajemnicę. Niestety od lat nie zajmuję się tym tematem i być może moja wiedza jest niepełna.
      Myślę, że sprawę może wyjaśnić być może kiedyś przypadkowo odkryty list jednej z dwóch dam Heleny lub Zofii, w którym pochwalą się portretem, pozowaniem malarzowi? A może będzie to rachunek za portret? A może jeszcze inna wzmianka?

      Pozdrawiam Panie i gratuluję wydania książki, która przypomina o bardzo ciekawej, a zapomnianej postaci, Helenie z Massalskich.

      Usuń
  7. Czytam to wszystko z wielkim zainteresowaniem, dodatkowo potęgowanym obecnością w książce jednego z moich ulubionych bohaterów literackich - Paryża:) Ciągle jednak nie wywnioskowałam z wpisów, czy jest to książka dobrze, ciekawie i obrazowo napisana, czy nie nudzi, czy epoka i sama stolica Francji są dobrze oddane. Jeśli tak, to na pewno wpiszę ten tytuł w kajecik z tytułami do przeczytania (oj, niedługo w nim stron zabraknie)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawnictwo jest naukowe. Zainteresowani dziejami arystokracji, rodem Potockich, związkami z rodziną de Ligne na pewno się nie zawiodą.
      Same pamiętniki pisane przecież przez dziecko nie są uroczą gawędą lecz raczej zapiskiem szkolnych doświadczeń, dla badacza obyczaju bezcennym. Szukający klimatycznych opisów Paryża raczej tu tego nie znajdą.

      Usuń