sobota, 8 marca 2014

Biografia Zofii Kossak

Kupiłam, przeczytałam i aby uprzyjemnić czytanie postu wiosennie sfotografowałam książkę "Zofia Kossak. Opowieść biograficzna" , którą napisała Joanna Jurgała-Jureczka.
O Zofii Kossak wiedziałam, jak okazało się po przeczytaniu ostatniej strony tej książki,  naprawdę niewiele. Czytałam jej "Pożogę", "Bursztyny", odwiedziłam Górki Wielkie, gdzie wiele lat mieszkała, gdzie jest pochowana, a dziś znajduje się częściowo odbudowany "Dwór Kossaków" i niewielkie muzeum pisarki w dawnym domku ogrodnika. O wizycie w Górkach Wielkich pisałam tutaj w lutym 2013 roku.


Zofia Kossak - kobieta niezwykła, pisarka, patriotka, bohaterka czasów wojny, więźniarka Auschwitz, emigrantka, Polka.

Pochodziła z rodziny, która wydała wielkie postacie. Talent był Kossakom po prostu dany. 

"Zdolne bestie te Kossaki" (s.12) - pisał o rodzinie Tadeusz Boy-Żeleński. Zofia była bratanicą słynnego Wojciecha, najbliższą kuzynką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec.

Książkę czytało się znakomicie, choć żałowałam, że tak szybko skończył się wołyński okres życia pisarki. Może to moje umiłowanie Kresów pozostawiło lekki niedosyt? Bo chciałabym więcej...
Zofia przeżyła rewolucję bolszewicką, ale tamten świat, jej świat - białych dworków,   lipowych alei prowadzących do zadbanych, dobrze prosperujących majątków, odwiedzin sąsiedzkich, salonów wypełnionych dziełami sztuki, bibliotek kryjących prawdziwe skarby, przestał istnieć pod naporem bestialskiej ideologii. 
Dzicz, która równała polskie dwory, dyszała nienawiścią do wszystkiego, co polskie. Bolszewicy grabili, mordowali, niszczyli. Zofia uciekała z Kresów w przebraniu chłopki.
Przeżycia opisała w "Pożodze" - to niezmiernie ważna książka! Choć Zofia wyznała, że gdy zaczęła pisać nie myślała o druku. To mąż namawiał ją do opisania tragedii polskich Kresów.
Wydanie książki nie było jednak proste, we Lwowie żaden wydawca nie był zainteresowany tymi wspomnieniami, dopiero protekcja Jana Starzewskiego, późniejszego męża kuzynki Magdaleny Samozwaniec, doprowadziła do szczęśliwego wydania.
Nikt w rodzinie nie spodziewał się takiego sukcesu. To ogromne powodzenie "Pożogi" zdecydowało o tym, że Zofia postanowiła pisać. 




Joanna Jurgała-Jureczka zebrała wiele informacji na temat Zofii z Kossaków, odwołuje się do jej korespondencji, spotkała się z osobami, które ją znały. Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Zofia i jej najbliższe kuzynki nie przepadały za sobą. 

Zweryfikowałam nieco zdanie o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, poetce-elegantce, damie, polskiej Safonie. Sposób, w jaki Pawlikowska wypowiada się o Zofii kładzie rysę na portrecie "uroczej Lilki".
Oto przykład.
Maria Pawlikowska w liście do męża: "Pończochy jedwabne są bardzo poetyczne, skarpetki zaś z tej samej rodziny pochodzą, trochę się tylko różnią, jak Zosia Szczuka ode mnie (ja jedwab, ona bawełna, trochę przepocona).       
 (s. 118-119)

Koleje losów Zofii nie były łatwe, nie jeden raz przyszło jej w życiu wszystko tracić. Okazała się jednak bardzo silną kobietą, zaangażowaną, dla której życie było zawsze wielkim darem, potrafiła to docenić mimo przeciwności losu.

Niestrudzona w pomaganiu innym, organizatorka konspiracyjnego życia, współzałożycielka "Żegoty", pomagała Żydom, ale dopiero po śmierci odznaczona została medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Przeżyła Pawiak i  KL Auschwitz-Birkenau.
Po wojnie wyemigrowała do Anglii, na przymusowej emigracji czuła się źle, prowadziła wraz z drugim mężem farmę w Kornwalii. To były trudne lata, wypełnione nostalgią za krajem. Po śmierci Stalina wróciła. Między wieczorami autorskimi, odczytami, remontowała niewielki domek ogrodnika położony tuż przy spalonym, zrujnowanym dawnym dworze w Górkach Wielkich. Tu spędziła ostatnie lata, zmarła 9 kwietnia 1968 roku.


*****
Książkę mogę śmiało polecić, warto przeczytać o Zofii Kossak, tym bardziej, że autorka sprawnie prowadzi swą opowieść, dobiera trafne, ciekawe cytaty. Widać, że postać Zofii - czemu wcale się nie dziwię - musiała autorkę zafascynować. 
To książka ważna, przypomina bowiem, że mamy w naszej historii kobiety ciekawe, intrygujące, bohaterskie. Warto je przypominać i warto o nich pisać! Szczególnie w czasach, gdy wchodząc do księgarni widzę na półkach więcej książek z historii Anglii, niż naszej własnej.

Mam jednak zasadniczą uwagę do książki - brak ilustracji!
Biografia to ten gatunek, gdzie bohater przemawia do nas nie tylko z kart książki, ale także z portretu, fotografii, zdjęcia miejsca, w którym mieszkał, listu, który napisał...
A tymczasem w książce pojawiła się tylko jedna fotografia Zofii, przy stronie tytułowej.
Nie wiem czemu Wydawnictwo nie zdecydowało się na ilustracje? Autorka często wspomina o fotografiach, niestety nie możemy ich zobaczyć... Wielka szkoda.

Książka posiada elegancką okładkę (to nie jest fragment zdjęcia Zofii), ponadto ma jeszcze jedną zaletę, posłużono się dużą czcionką, co dla "moli książkowych" o przemęczonych oczach ma na pewno znaczenie.

*****

Jeśli tylko czas pozwoli to chciałabym w tym roku (może w któryś z długich weekendów) wybrać się ponownie do Górek Wielkich. Jeszcze raz zobaczyć miejsce, gdzie Zofia Kossak mieszkała i tworzyła. Pójdę także na tamtejszy cmentarz, gdzie jest pochowana. Wtedy właśnie zamknę ostatnią  kartkę tej książki...


Podczas ubiegłorocznej wizyty w Górkach Wielkich
w dworze Kossaków...
Pięknie wydana książeczka, którą otrzymałam
podczas zwiedzania dworu.

26 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Kossak pomagał finansowo swemu bratu, stąd po części to niezadowolenie kuzynek, które o bezzwrotnych pożyczkach wiedziały.
      Sam Wojciech Kossak też uległ chyba tej niechęci do Zofii, bo pisał o niej jako o niesympatycznej, ale dodawał "ostatecznie do blasku tego niezwykłego rodu się przyczynia także".
      Książkę naprawdę polecam!

      Usuń
  2. Ponowna wizyta w Górkach Wielkich po lekturze tej biografii na pewno będzie niezwykłym przeżyciem!
    Zaskoczyły mnie wypowiedzi Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej... Zawsze miałam ją za taką damę, a tu niespodzianka. Kuzynki musiały się na prawdę nie lubić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Górkach Wielkich naprawdę myślę, tym bardziej, ze nie ma tak daleko. W sam raz na weekend. Chciałabym zobaczyć je wiosną, gdy kwitnie ogród Zofii.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku pojechać tam...

      Usuń
  3. Mam apetyt, ale ostudzony nieco... ceną. Jeszcze myślałam, że wliczone są ilustracje. Ciekawa jestem, czy dużo zmieniona jest treść w stosunku do poprzedniej biografii tej samej autorki "Dzieło jej życia"? Chyba zacznę od wspomnieć córki, A.Szatkowskiej, a będę polować na okazję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka "Dzieło jej życia" gdzieś obok mnie przeszła, nie zauważyłam. Nie mogę więc porównać.
      Książkę A.Szatkowskiej też muszę przeczytać. Chyba wydało Wyd. Literackie? Kojarzę taką zieloną okładkę.

      Usuń
    2. Często autorzy po latach wznawiają książkę w innym wydawnictwie i dlatego mam nadzieję, że może upoluję taniej. Szatkowskiej ma nałożoną zieloną opaskę, a na okładce aleja brzozowa wzdłuż polnej drogi.Tak, Wydawnictwo Literackie:)

      Usuń
    3. Szatkowską wpisałam na tzw. "listę prezentową", którą podsuwam mężowi przed moimi imieninami. Będę czytać w maju...

      Usuń
  4. Bardzo chciałabym przeczytać tę biografię! Zofia Kossak to jedna z moich ulubionych pisarek. Mam nadzieję, że biblioteka moja zakupi tę książkę. Jestem zdumiona tak samo jak Ty, że sławne kuzynki tak bardzo niechętnie się do siebie odnosiły. Tak to jednak czasami w rodzinach jest, nawet artystycznych:)
    Dziwię się bardzo, że tak duże wydawnictwo jak PWN nie zamieściło żadnych zdjęć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten brak zdjęć jest dla mnie naprawdę niezrozumiały, choć jedna wkładka! Cena książki wskazywała, że ilustracje raczej będą.

      Usuń
  5. Mnie się tak książka aż tak bardzo nie podoba. Chronologia jednak czasami zabija. A już to, że nie ma ilustracji to też nie mogę przeżyć.

    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam z wielkim zainteresowaniem o autorce "Pożogi".
      Ale wiadomo, że ilu czytelników, tyle zdań.
      Ilustracje wyszukiwałam sobie sama w internecie... Niestety.

      Usuń
  6. Po Twojej rekomendacji,Madziu,na pewno sięgnę teraz bez wahania po tę książkę.Pamiętam,jak chłonęłam "Pożogę",jak potem chciałam koniecznie odwiedzić na Ukrainie miejsca związane z pobytem Zofii,marzyłam o Antoninach.Potem zachłysnęłam się też w najlepszym tego słowa znaczeniu,książką wspomnieniową Anny Szatkowskiej,córki Zofii Kossak,pt".Był dom."Polecam,Madziu,gdyż odwiedziłaś Górki Wielkie.a czyta się doskonale...Talent pisarski odziedziczony po matce.
    Wiem,że rodzina Kossaków bardzo niechętnie przyznawała się do pokrewieństwa z Zofią,zawsze była uważana za...tę gorszą!Ale o taką "zjadliwość"nie posądzałam nigdy Lilki,bądź co bądź podobno subtelnej i delikatnej,eterycznej kobietki.
    Okładka przepiękna,z tulipanami piękna kompozycja z okazji Naszego Dnia-wszystkiego Najlepszego,Madziu:-)
    P.S.I ja żałuję,że brak fotografii:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po "Był dom" na pewno sięgnę, bo jeszcze nie miałam okazji.
      Teraz przymierzam się do pamiętników Daisy, zacznę znów od początku, bo już nie pamiętam tych kilkunastu stron, które przeczytałam. To książka jak wiesz pięknie wydana, z ilustracjami, ale jakoś do tej pory mnie nie wciągnęła. A tymczasem biografia Zofii, bez materiału ilustracyjnego, sprawiła, że myślę już kiedy pojechać znów do Górek...

      Usuń
  7. Przeczytałam w Gościu Niedzielnym cały artykuł o Zofii Kossak z okazji tej biografii i zachorowałam na nią bardzo. Cena jest na razie zaporowa więc kupno odpada, ale nie wiem jak Tobie, ale mnie się nie podoba okładka. Wolałabym, by nie była tak współczesna, by odnosiła się do treści książki.Wydawnictwo poszło na łatwiznę. Gdybym spojrzała tylko na okładkę i nie wczytała się w tytuł w życiu nie pomyślałabym, że to książka o kobiecie z ubiegłego stulecia, że to książka o Zofii Kossak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam , że panuje moda na okładki typu "częściowy wizerunek". Tzn. bohaterka nie ma głowy, twarzy, eksponuje za to plecy, włosy, suknię... Pewnie ma wprowadzać to element zaciekawienia. Większość tych okładek nie podoba mi się. Jednak ta dotycząca Zofii Kossak, choć dokładnie wpisuje się w tę modę, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.
      Choć nie rozumiem, skoro materiał fotograficzny do poznania życia bohaterki jest tak bogaty, dlaczego na okładce zabrakło tej najważniejszej - czyli prawdziwej Zofii z Kossaków.

      Tak, cena zaporowa. Byłam jednak tak ciekawa tej książki, że stwierdziłam, trudno... muszę mieć!

      Usuń
  8. Ja szczerze nie znam tej autorki. Poszukam w bibliotece. Co do książek o wybitnych Polkach, pewnie teraz jest ich więcej niż było kiedyś. Jest ich mniej w stosunku do zagranicznych książek ale może to jest problem podjęcia badań nad Polkami.
    Ja wiem, że niedługo będzie konferencja o Polkach w XIX wieku, może być bardzo interesująca:

    http://konferencje-historyczne.blog.pl/2013/10/14/zycie-prywatne-polakow-w-xix-wieku-portret-kobiecy-polki-w-realiach-xix-wieku/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy temat konferencji. Może materiały pokonferencyjne będą potem wydane w formie książki? Z chęcią bym przeczytała.

      Usuń
  9. Od kiedy przeczytałam "Marię i Magdalenę" bardzo interesuję się losami rodziny Kossaków, dlatego będę rozglądać się z tymi książkami. Dziękuję za ten post, te informacje bardzo mi się przydadzą. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Marię i Magdalenę" czytałam dawno temu, ale mam w swojej biblioteczce, więc chyba szybko odświeżę.
    Rodzina Kossaków rzeczywiście niezwykła, tyle talentów, ale jak to w rodzinie... rożnie bywało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez długi czas pozostawałam pod wpływem "Marii i Magdaleny" do tego stopnia, że dość późno skojarzyłam to pokrewieństwo. Magdalena nie poświęca uwagi ani kuzynce, ani jej ojcu, nawet niewiele swojemu własnemu bratu. Dopiero niedawno zmieniłam postrzeganie obu sióstr (paradoksalnie dzięki internetowi), a szczególnie idealny obraz Marii-poetki odszedł w niepamięć.
    Tę opowieść biograficzną chętnie przeczytam, ale kiedy... nie wiadomo. Na pewno nie kupię (względy finansowe), może trafi się w bibliotece za jakiś czas.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto zapoznać się z biografią Zofii Kossak, dowiedziałam się naprawdę wielu faktów, a książka ta stała się nawet dla mnie inspiracją, by szukać o rodzinie dalej...
      Marzy mi się także powrót do Górek Wielkich. Teraz zwiedzałabym to miejsce mając szerszą wiedzę o pisarce.

      Usuń
    2. Ostatnio coraz więcej czytam o Zofii Kossak, chcę poznać bliżej jej twórczość (dotychczas czytałam niewiele).
      W Górkach nie byłam i raczej nie zapowiada się taka możliwość w najbliższym czasie (trochę daleko), poznaję to miejsce dzięki takim wpisom jak ten na blogu. :)

      Usuń
  12. Wiele osób pisze o Marii i Magdalenie, a dla mnie prawdziwą gwiazdą jest (i była) właśnie Zofia... Może nie była piękna, zwiewna i eteryczna jak np. Maria, ale pióro miała doskonałe. Do tej pory jej książki o krzyżowcach nie mają sobie równych! Polecam także powieść mało znaną: "Suknia Dejaniry". Przepiękna, nastrojowa, przepełniona miłością. Taką nie na pokaz, lecz z głębi serca płynącą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ze wszystkich trzech ona właśnie była prawdziwa Pisarką. Jej kuzynki to raczej gwiazdy bawiące się literaturą.

      Usuń