sobota, 18 stycznia 2014

O mieszkańcach Zamku Warszawskiego - opowieść Bożeny Krzywobłockiej.

Sięgnęłam niedawno po książkę, którą mam na półce od wielu lat. To wspaniale napisana opowieść Bożeny Krzywobłockiej "O mieszkańcach Zamku Warszawskiego".
Książka wydana w 1986 (wydanie II) przez PWN, niestety klejona (co powoduje, że część kartek mam luzem), z dużą ilością czarno-białych ilustracji przenosi nas w przeszłość. Krzywobłocka pisała książkę, gdy wznoszono  po latach wojennych zniszczeń bryłę zamku. Cegły były jeszcze świeże, a prace trwały. Autorka chciała pójść śladami jego mieszkańców i przypomnieć osoby, osobistości, królów, damy, prezydentów, pisarzy, których los związał z zamkiem.
Zrobiła to - jak zawsze w swych świetnie opracowanych książkach - ciekawie, z pasją nie tylko dociekliwego badacza, ale także warszawianki, która kocha i rozumie swe miasto.




Książka podzielona jest na rozdziały, dzięki temu chronologicznie spotykamy się z kolejnymi mieszkańcami warszawskiego zamku. Począwszy od mazowieckich Piastów, przez królową Bonę, Wazów, Sobieskiego, Sasów, Stanisława Augusta Poniatowskiego, księcia Pepi, księżnę Łowicką, później carskich namiestników i wreszcie prezydenta Wojciechowskiego, Żeromskiego, który otrzymał na zamku mieszkanie, prezydenta Mościckiego...



Wspomnienia o dawnych mieszkańcach to krótka historia polskich dziejów, podana interesująco, pełna anegdot, ciekawostek, ukazująca bohaterów tej książki nie jako postacie z portretów czy starych fotografii, ale jako żywych, czujących ludzi, takich jak my, nawet jeśli z królewską koroną na czole. 
Opowieść kończy epilog - informacje o odbudowie zamku i piękne, osobiste refleksje autorki-warszawianki, która zamek znała od lat, a jako dziecko podczas jednego ze spacerów ze swym ojcem widziała oficjalny wjazd prezydenta w otoczeniu szwadronu szwoleżerów. We wrześniu 1939 roku  radio informowało o codziennych stratach. Autorka, jak każdy mieszkaniec ówczesnej Warszawy, słuchała tych wiadomości pilnie. Krzywobłocka była świadkiem tamtych wydarzeń, gdy po kapitulacji ludzie przechodzili obok spalonego zamku nie mogli powstrzymać łez. W czasie wojny uczestniczyła w tajnych kompletach. Pamiętała jak nauczycielka historii mówiła jej grupie, że po wojnie pójdą jeszcze wszyscy na pierwszy powojenny bal na zamek...
Wojna się skończyła, mijały lata, pojawiły się absurdalne projekty wybudowania na miejscu zamku wieżowców. Wreszcie w 1971 roku podjęto decyzję - zamek będzie odbudowany.

*****
Autorka tej książki zmarła w 2004 roku. Dziś historia zamku pisana jest dalej...
Co ciekawe 26 stycznia 2014 r. odbędzie się pierwszy koncert na zamku z cyklu " Feniks z popiołów" w związku z 30. rocznicą otwarcia Zamku po odbudowie.


Zdjęcie z sierpnia 2013 r. 

13 komentarzy:

  1. Jestem w szoku to znaczy ze do 1971 roku była tam ... ruina? Zawsze myslalam ze zamek byl jednak piorytetem odbudowy.
    Jako zwiedzajaca nie zabardzo lubie ten obiekt, panie sa znudzone albo starsznie krzycza, pamietam ze po jakims spotkaniu autorskim chciałam obejrzec sale w ktorej odbywalo sie samo spotkanie ale weszla tam jakas pani i zaczela na mnie krzyczec, wrecz wydzierac sie, ze tutaj nie wolno nic ogladac. Jesli tak wyglada zwiedzanie zamku to ja dziekuje. Poza tym zwiedzanie sal zamkowych gdzie brak podpisow, kto jak dlaczego, panie tam pracujace malo sie znaja jedynie podobala mi sie wystawa Leszczynskiej ale trzeba bylo do niej dotrzec i wiedzec jak dotrzec bo zadnych wskazowek nie bylo.
    Ja odnosze wrazenie ze zamek jednak zyje jeszcze stara epoka, szkoda ze kapci nie kaza zakladac, a ksiazke poszukam, mam chyba inna tej samej autorki "Delfina i inne"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gomułka nie był zainteresowany odbudową, zamek kojarzył mu się z siedziba sanacyjnego prezydenta. Gorącym orędownikiem był prof. Lorentz i dopiero za Gierka podjęto decyzje o odbudowie.
      Co ciekawe zamek odbudowano całkowicie ze składek społeczeństwa i niezliczonych darów z całego świata.
      Obsługa dozorująca w takich miejscach powinna chyba mieć więcej szkoleń z tzw. "obcowania z klientem zwiedzającym". I ja się spotkałam - akurat nie na zamku - z sytuacjami, gdzie czułam się jak intruz zakłócający spokój i muzealną ciszę.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Byłam zbyt mała, by to pamiętać, ale wiem od mojej Mamy, że w jej zakładzie pracy organizowano zbiórki.
      Książkę Krzywobłockiej polecam - to taka panorama naszych dziejów z zamkiem w tle.

      Usuń
    5. I ja pamiętam, że była taka akcja.

      Usuń
  2. Interesująca pozycja.
    Zamek Królewski ma przecież ciekawą historię. Całe wieki ja tworzyły. Żal, że został doszczętnie zniszczony. I dobrze, że udało się go odbudować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co zrobili Niemcy z zamkiem to było bestialskie, metodyczne niszczenie. Hitler wydał wyrok na zamek już we wrześniu 1939.

      Usuń
    2. To gorzka prawda. Niszczenie kultury narodu to próba wymazania go z pamięci. Tak to należy odbierać. I o to mu chodziło. Niszczenie i grabież.

      Usuń
  3. Nie czytałam, choć znam. Obecnie szybciej jednak będą przeczytane "Wielkopolskie damy" :)
    Dobrej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Wielkopolskie damy" dawno temu pożyczyłam z biblioteki, muszę sobie przypomnieć. Szkoda, że dziś żadne wydawnictwo nie wznawia książek Krzywobłockiej. Te starsze wydania dosłownie rozsypują się w rękach. "Delfinę..." dałam nie tak dawno do oprawy, bo kartki były już luzem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna lektura, z którą powinnam się zapoznać. Szkoda, że nie byłam jeszcze w samym zamku, Warszawę zawsze jakoś omijam w swoich wojażach. Ale myślę, że wreszcie trzeba się będzie przełamać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamek robi ogromne wrażenie, w tamtym roku, w sierpniu byłam kilka dni w Warszawie. Turystycznie. Stare Miasto, muzea, galerie, po prostu zwiedzanie.

      Usuń