O tym, że powieść Joanny Dobkowskiej "Medium" to dobra książka, niech świadczy fakt, że taki czytelnik jak ja, czyli absolutnie niezainteresowany duchami i tak zwanymi siłami nadprzyrodzonymi, czytał książkę z wielkim zainteresowaniem. Przez kilka wieczorów z przyjemnością wracałam do lektury i "wchodziłam" w świat małego nadmorskiego kurortu, przyglądając się perypetiom Ilzydy.
Cóż my tu mamy? Po pierwsze źle (jak na tamte czasy, a mamy rok 1913) urodzoną bohaterkę, której matka jest kokotą, a ilość zmieniających się u jej boku wielbicieli płacących za jej mieszkanie i wygody jest doprawdy imponująca.
Matka podająca się za hrabinę von Taffel tak naprawdę urodziła się pod Częstochową i nazywa się Tąfel.
Córka, której nie potrafi kochać, oddana została na edukację do klasztornej pensji. "Hrabina "rozpoczyna spirytystyczne występy, dobiera sobie arystokratyczny tytuł, gdyż to o wiele lepiej brzmi, a przecież chce uchodzić za osobę wyjątkową, słynne medium.
Córka, która ma opinię (według matki) "nadętej świętoszki, pedantki (...) przemądrzałej krytykantki" chce wyrwać się ze świata zepsucia uosabianego przez matkę. Wychodzi więc za mąż. Niestety, fatalnie. Mąż zapewnia jej dobre warunki życia, ale to tylko fasada. Z czasem wychodzą na jaw skłonności męża, który nie widzi nic złego w zasiadaniu do stołu we własnym mieszkaniu z przyjacielem-kochankiem i ... żoną-nie żoną.
Gdy Ilzyda opuściła męża utrzymywała się z bycia damą klasową, mieszkała w nędznym pokoiku, a jej życie było nieciekawe i biedne.
Tymczasem w nadmorskim kurorcie umiera jej matka, w pensjonacie z wieżyczką położonym tuż przy plaży. Pensjonat stoi pusty, zapomniany i chylący się ku ruinie. Cieszy się też niedobrą sławą domu, w którym straszy.
Gdy Ilzyda przekracza próg pensjonatu czytelnik może domyślać się, że zapewne zostanie tam na dłużej... Co kryją mury starego domu, dlaczego słychać w nim krzyki, jak potoczy się życie "starzejącej się" wedle ówczesnych norm (Ilzyda jest po trzydziestce!) kobiety?
Te pytania trzymają nas przy lekturze książki.
Nie ma tu wartkiej akcji, szalonych przygód czy wielkiej miłości. Niemniej Joanna Dobkowska snuje swą opowieść o domu z duchami i osobach, które są z nim nierozerwalnie związane w bardzo ciekawy sposób. Bogactwo języka, sprawne operowanie słowem, umiejętne budowanie nastroju tworzą klimat tej książki. Opisy są tak plastyczne, że może się wydawać, że spacerujemy po plaży i widzimy stary dom z wieżyczką. Z łatwością przenosimy się do nadmorskiej miejscowości sprzed 100 lat.
Myślę, że to właśnie bardzo trafne oddanie klimatu tamtych czasów, ciekawie zarysowana postać bohaterki, jej lęki, postawa, myśli, rozterki nadają tej książce wartość interesującej powieści retro z duchami w tle.
Joanna Dobkowska: Medium, Wydawnictwo Arkady, 2016 r.