niedziela, 30 marca 2014

Wiosenne wystawy w Krakowie

Pojechałam, zobaczyłam, odpoczęłam i zmęczyłam się :)
Było wiosennie, pięknie, niespiesznie i tak jak lubię. Słonecznie, bardzo ciepło, w oprawie lazurowego nieba, forsycji, bratków, hiacyntów i kwitnących na Wawelu magnolii.
Sobota w Krakowie...


Bardzo chciałam zobaczyć dwie wystawy.
Pierwsza z nich to "Arystokrata u wód" w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. 
Wystawa kameralna, prezentująca karlsbadzkie zakupy hrabiego Zygmunta Pusłowskiego.



Wyjazd hrabiego do uzdrowiska (Karlsbad to dziś Karlove Vary) kończył się zamawianiem najróżniejszych przedmiotów: szklanych serwisów, pulpitu na książki z orłem, sztućców, pięknych karafek i wazonów, serwisów z perskimi kwiatami...
Możemy te piękne przedmioty obejrzeć w kilku salach, gdzie muzeum przygotowuje od lat czasowe wystawy. W tych samych salach oglądałam jakiś czas temu wystawy o Wyczółkowskim i Chopinie.
Obcowanie z pięknem zawsze jest inspirujące. Wystawie towarzyszy możliwość zakupienia katalogu - 184 strony, piękny papier, kolorowe zdjęcia, część w sepii. Beata Frontczak autorka tej książki zatytułowanej "Arystokrata u wód. Karlsbadzkie zakupy hrabiego Zygmunta Pusłowskiego" prezentuje krótko historię rodziny, opisuje poszczególne przedmioty, cytuje też obszernie korespondencję, którą hrabia wysyłał do swej żony Marii z Moszyńskich.
Książkę kupić można w muzealnym sklepiku za - moim zdaniem - okazyjną cenę 14 zł! Do książki dokupiłam jeszcze płócienną torbę, która przyda się do pracy...

                            
      
Potem był czas na spacer po Krakowie, przystanek na kawę i ciasteczko, podziwianie znajomych widoków... Zatrzymanie w kadrze kilku miejsc wielokrotnie już fotografowanych, ale... Krakowa nigdy mi dość.



Gdy dotarłam na Wawel najpierw poświęciłam uwagę pięknym kwitnącym magnoliom. Nie było możliwe, by przejść koło nich obojętnie...




Na Wawelu wystawa czasowa "Biblioteka Sapiehów z Krasiczyna". To jeden z najcenniejszych polskich księgozbiorów należący do magnackiego rodu Sapiehów, ocalony ze zniszczonego Krasiczyna. Najpierw przechowywany w Kurii Metropolitalnej w Krakowie przed kardynała Sapiehę, potem przez Urząd Bezpieczeństwa skonfiskowany i przekazany na Wawel.  W latach 70. XX wieku umieszczony na zamku w Pieskowej Skale. Zakupiony od potomków rodziny w 2013 roku dzięki dotacji Ministerstwa Kultury. 
Wybrane, cenne, unikatowe egzemplarze, fotografie, czasopisma, portrety członków rodu  prezentowane są na tej wystawie, którą oglądałam z wielkim zaciekawieniem.



O wystawie mówi ten ciekawy film, który przybliża jej tematykę.



Wiosna w Krakowie oczarowała mnie po raz kolejny, pokazała znane od dawna miasto, ale za każdym razem szykujące niespodzianki, nowe wystawy. Miasto, w którym historia jest nie tylko zaklęta w kamieniach szczęśliwie ocalonych od burz dziejowych. To historia wciąż żywa, namacalna, inspirująca...



czwartek, 27 marca 2014

Biografie na wiosnę

Przeglądałam zapowiedzi i okazuje się, że znów lista książek biograficznych, które chciałabym, by wpadły mi w ręce, poszerza się w nieskończoność.
Bardzo ciekawie zapowiada się ilustrowana biografia żony Jana Matejki.



Wydawnictwo BOSZ wydaje książkę "Teodora moja miłość. Życie codzienne Jana i Teodory Matejków".
To praca zbiorowa, nad którą pracowali: Jolanta Antecka, Barbara Ciciora-Czwórnóg, Małgorzata Buyko, Tadeusz Nuckowski.

Wydawca pisze o książce:

"Bogato ilustrowana biografia Teodory Matejkowej - żony Jana Matejki. Dla współczesnych sobie pozostawała osobą znaną głównie z widzenia. Matejkowie nie prowadzili domu otwartego, nie mieli loży w Teatrze Miejskim, prawie nigdzie nie bywali. To odosobnienie, przy bujnej urodzie pani Matejkowej i jej częstej obecności na wielkich płótnach małżonka prowokowało plotki, które – powtarzane w listach, zapiskach, wspomnieniach – stworzyły dla potomnych obraz domowego potwora, utracjuszki przepuszczającej bez umiaru ciężko zapracowane pieniądze męża, niszczącej jego talent, a niekiedy dzieła.

Opierając się na zapiskach, relacjach, listach spróbujmy odtworzyć życie kobiety raczej nietuzinkowej, niewykluczone że żyjącej w epoce nie akceptującej artystycznych ambicji i marzeń o realizacji własnych marzeń kobiet tamtej epoki."


Z kolei Wydawnictwo Znak proponuje książkę o Halinie Poświatowskiej.




Książka Kaliny Błażejewskiej "Uparte serce. Biografia Poświatowskiej" według zapowiedzi wydawcy to:
"Biografia Haliny Poświatowskiej to poruszająca opowieść o krótkim, lecz intensywnym życiu jednej z najpopularniejszych polskich poetek. Zadebiutowała w wieku 21 lat. W tym samym roku została wdową po szczęśliwym, choć krótkim małżeństwie. Uratowała ją operacja serca, przeprowadzona w Ameryce dzięki hojności tamtejszej Polonii. Nie na długo. Zmarła w wieku zaledwie 32 lat. Kalina Błażejowska odsłania jej nieznaną twarz: zbuntowaną, ironiczną, daleką od sentymentalnego wizerunku, z którym jest kojarzona.

Przede wszystkim jednak to książka o odwadze i pragnieniu życia, o sprzeciwie wobec nieuniknionego, o potrzebie zmysłowego potwierdzania swojego istnienia, wśród światła, kolorów i zapachów. To historia niezależnej kobiety, która próbuje okpić los i uciec od przeznaczenia, ratunku szuka w miłości i poezji, od samego początku naznaczonych śmiercią. Kobiety, która do samego końca nie pozwala, by ktokolwiek decydował o jej życiu za nią."

Na koniec jeszcze słowo o książce, na którą także czekam, z niecierpliwością. W księgarniach od 7 kwietnia...
"Siostry Lachman - piękne nieznajome" mojego autorstwa. Wydawnictwo LTW.



sobota, 22 marca 2014

Wiosną malowane

Dziś nie o książkach, ale o tym, co za oknem, a dokładnie w przydomowym ogródku. 
Miło spojrzeć na te kolorowe, pierwsze wiosenne zwiastuny.
A będzie coraz piękniej...





środa, 19 marca 2014

Wrócić do Sorrento?...

Przegląd własnej biblioteczki czasem kończy się niezwykłymi odkryciami. Całkiem przypadkiem znalazłam parę dni temu schowaną pośród grubych tomów "Komedii ludzkiej" Balzaca, wciśniętą w kącik bibliotecznego regału, niewielką książeczkę pisaną przez Annę German "Wrócić do Sorrento?..."
Ucieszyłam się  z tego odkrycia, bo po pierwsze byłam zaskoczona, że taka książka jest w domu, po drugie oglądałam nie tak dawno temu serial o Annie German, który przybliżył mi postać tej znakomitej piosenkarki.




Książeczka zawiera 135 stron, wydana była przez ISKRY w 1970 roku, w serii "Autentyk". Wydawca na skrzydełku obwoluty wyjaśnia, że jest to seria  "książek ludzi ciekawego życiorysu."
Anna German poświęciła swe wspomnienia matce, a treść otwiera list do czytelników, pisany już po włoskim wypadku samochodowym, który dramatycznie przerwał jej karierę.

Pisanie miało na pewno w pewien sposób oczyścić wspomnienia, miało być terapią. Anna German we wstępie pisze szczerze, że nieco boi się tego pisarskiego sprawdzianu, bo kontakt z piórem miała sporadyczny.  Boi się także, że "nawet poczucie humoru zostało we mnie zagipsowane".
Tak się jednak nie stało...

Gdy wzięłam do ręki tę niewielką książeczkę chciałam jedynie przejrzeć i za chwilkę znów włożyć ją na dawne miejsce. Ale pozostała ze mną od pierwszej do ostatniej strony. To już siła opowieści autorki, jej szczerości i emocji. 




Pamiętam w domu czarne winylowe płyty z  piosenkami Anny German, które mama słuchała na adapterze Bambino, potem na lepszej klasy sprzęcie, czyli Emanuelu. Byłam zbyt mała, by rozumieć te piosenki. Podobnie jak wielu "odkryłam" Annę German dzięki serialowi.  Teraz, jej wspomnienia są dla mnie dopełnieniem wiedzy o artystce.

Artystce, która w książce "Wrócić do Sorrento?..." nie gwiazdorzy, nie ukrywa kompleksów, mimo urody i młodości niezbyt dobrze czuje się w sukienkach "przed kolano", lubi ludzi autentycznych i szczerych. 
Ciekawa lektura o wrażliwej, silnej kobiecie.


wtorek, 18 marca 2014

Niedługo w księgarniach moja nowa książka

Niedługo w księgarniach pojawi się moja najnowsza opowieść biograficzna zatytułowana 
"Siostry Lachman - piękne nieznajome".
  Myślałam o jednej bohaterce, ale... gdy poznałam bliżej życie rodziny okazało się, że do opowieści dołączą jeszcze dwie przyrodnie siostry Konstancji.



Wydawca pisze o książce:

Siostry Lachman – piękne nieznajome to opowieść biograficzna o Laurze Świeykowskiej, późniejszej markizie de Noailles, Lizie Przezdzieckiej i Konstancji Raczyńskiej. Urodziwe, inteligentne, wzbudzające zachwyt córki carskiego pułkownika Jerzego Lachmana miały ciekawe życiorysy. Prowadziły salony, utrzymywały kontakty z artystami, zajmowały się działalnością dobroczynną i patriotyczną. 
Romantyczna Konstancja pod wpływem Teofila Lenartowicza pisała wiersze. Liza stała się korespondentką francuskiego pisarza Prospera Mériméego i zaufaną towarzyszką zabaw cesarzowej Eugenii. Laura rozwijała talenty dyplomatyczne jako współpracowniczka męża-ambasadora. 
Siostry Lachman, mimo iż niegdyś były bohaterkami pierwszych stron gazet, wierszy i powieści, a także nierzadko salonowych plotek, dziś są prawie zapomniane. Autorka wydobywa z cienia piękne nieznajome, kreśli ich sylwetki na tle obyczajowym i politycznym ówczesnej Europy, a wiek XIX to czas powstań narodowych, ostatniego cesarstwa we Francji, bogatych kresowych rezydencji, pisarzy szukających swoich muz, a także portretów pięknych pań, które do dziś zdobią ściany muzeów.


Odkrywanie ich życia było pasjonujące, gdyż do tej pory pozostawały postaciami w zasadzie nieznanymi i ukrytymi w cieniu. Archiwalne listy, stare dokumenty, pamiętniki, nieoceniona
 XIX-wieczna prasa kryły wskazówki, podpowiedzi, fakty. 

Książkę wzbogaca 76 ilustracji (portretów, fotografii z epoki, zdjęć dokumentów, pałaców, nagrobków, pomników), z których część nie była dotąd nigdzie publikowana.

Kto ma ochotę przenieść się w XIX stulecie i podążyć wraz z moimi bohaterkami przez Podole, Warszawę, Odessę, Kijów, Paryż, Biarritz, Niceę, Florencję, Rzym, Konstantynopol...
zapraszam do czytania.

***
"Siostry Lachman - piękne nieznajome"
Wydawnictwo LTW.


środa, 12 marca 2014

Nowości...

Wiosenne nowości...
Przejrzałam internetowe księgarnie.  Zaciekawiło mnie kilka książek, ale wybrałam trzy, które przeczytałabym już teraz, zaraz, natychmiast. 

Szymon Nowak "Oddziały wyklętych" (Fronda)

"ŻOŁNIERZE ODDZIAŁÓW WYKLĘTYCH. Za życia pozostający zwykle w cieniu swoich dowódców, lecz równi im męstwem, duchem i patriotyzmem. Przez wiele lat pozostawali na marginesie życia. Ich dramatyczne losy, arcytrudne ludzkie wybory dopiero teraz stają się nam coraz bardziej znane i coraz bliższe.
Książka zawiera historię działań 22 oddziałów antykomunistycznej partyzantki oraz kilkadziesiąt mało znanych, oryginalnych fotografii, a także mapę działań operacyjnych i tras przemarszów oddziałów wyklętych."









Witold Kieżun "Niezapomniane twarze" (Poltext)

"Zbigniew Herbert tak pisał o tym zbiorze opowiadań: "Proza Witolda Kieżuna, nasycona wszystkimi zapachami, smakami, kolorami tej ziemi, mimo szczupłej objętości sprawia wrażenie ogromnego, apokaliptycznego fresku z narodowej Kaplicy Sykstyńskiej. Z Kieżunem łączy mnie nierozerwalnie prawie wszystko, bo i pasje młodości, i naukowe zacięcie, precyzja obserwacji, wreszcie spokojna ekspresja tej wiernej rzeki słów.

Powiedzcie, czyż nie jest to doprawdy wszystko, albo prawie wszystko? Ze spokojnym sumieniem polecam Niezapomniane twarze każdemu, niezależnie od tego, z jakiej warstwy społecznej pochodzi czy też jaką szkołę pięknego pisania ceni najbardziej. Nigdy dotąd nie zdarzyło mi się pisać w poczuciu, że oto dotykam prawdy, że uczestniczę niejako w wielkim spisku Historii".


 Douglas Smith"Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji"  (Wydawnictwo Literackie)

"Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji to kamień milowy w pisaniu o przedrewolucyjnej Rosji. Czytelnik dostaje do rąk pisaną z epickim rozmachem i ukazującą szeroką panoramę dziejów sagę, w której towarzyskie anegdoty sąsiadują z surowością historii.
„Skazani… opowiadają historię wywłaszczenia i wyniszczenia rosyjskiej elity pomiędzy rewolucjami 1917 roku i drugą wojną światową. Książkę wypełniają relacje o rozgrabionych pałacach i podpalonych dworach, o nocnych ucieczkach przed gwałtami wieśniaków i czerwonoarmistów, o uwięzieniach, zesłaniach i egzekucjach. Jest to jednak zarazem opowieść o przetrwaniu i przystosowaniu, o tym, że spora część carskiej klasy rządzącej – ludzi pozostawionych na łasce losu, wysiedlonych, prześladowanych – wylizała się z ran psychicznych po zniszczeniu ich świata i podjęła próbę odnalezienia się w nowym, wrogim sobie ładzie Związku Sowieckiego. Historia ta pokazuje, że nawet w czasach najmroczniejszego terroru życie toczyło się dalej: ludzie zakochiwali się w sobie i rodziły im się dzieci, przyjaciele spotykali się i cieszyli z najprostszych spraw. W tym najwyższym wymiarze Skazani to świadectwo niezwykłej człowieczej zdolności odnajdywania szczęścia nawet w najtragiczniejszych okolicznościach”.



sobota, 8 marca 2014

Biografia Zofii Kossak

Kupiłam, przeczytałam i aby uprzyjemnić czytanie postu wiosennie sfotografowałam książkę "Zofia Kossak. Opowieść biograficzna" , którą napisała Joanna Jurgała-Jureczka.
O Zofii Kossak wiedziałam, jak okazało się po przeczytaniu ostatniej strony tej książki,  naprawdę niewiele. Czytałam jej "Pożogę", "Bursztyny", odwiedziłam Górki Wielkie, gdzie wiele lat mieszkała, gdzie jest pochowana, a dziś znajduje się częściowo odbudowany "Dwór Kossaków" i niewielkie muzeum pisarki w dawnym domku ogrodnika. O wizycie w Górkach Wielkich pisałam tutaj w lutym 2013 roku.


Zofia Kossak - kobieta niezwykła, pisarka, patriotka, bohaterka czasów wojny, więźniarka Auschwitz, emigrantka, Polka.

Pochodziła z rodziny, która wydała wielkie postacie. Talent był Kossakom po prostu dany. 

"Zdolne bestie te Kossaki" (s.12) - pisał o rodzinie Tadeusz Boy-Żeleński. Zofia była bratanicą słynnego Wojciecha, najbliższą kuzynką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec.

Książkę czytało się znakomicie, choć żałowałam, że tak szybko skończył się wołyński okres życia pisarki. Może to moje umiłowanie Kresów pozostawiło lekki niedosyt? Bo chciałabym więcej...
Zofia przeżyła rewolucję bolszewicką, ale tamten świat, jej świat - białych dworków,   lipowych alei prowadzących do zadbanych, dobrze prosperujących majątków, odwiedzin sąsiedzkich, salonów wypełnionych dziełami sztuki, bibliotek kryjących prawdziwe skarby, przestał istnieć pod naporem bestialskiej ideologii. 
Dzicz, która równała polskie dwory, dyszała nienawiścią do wszystkiego, co polskie. Bolszewicy grabili, mordowali, niszczyli. Zofia uciekała z Kresów w przebraniu chłopki.
Przeżycia opisała w "Pożodze" - to niezmiernie ważna książka! Choć Zofia wyznała, że gdy zaczęła pisać nie myślała o druku. To mąż namawiał ją do opisania tragedii polskich Kresów.
Wydanie książki nie było jednak proste, we Lwowie żaden wydawca nie był zainteresowany tymi wspomnieniami, dopiero protekcja Jana Starzewskiego, późniejszego męża kuzynki Magdaleny Samozwaniec, doprowadziła do szczęśliwego wydania.
Nikt w rodzinie nie spodziewał się takiego sukcesu. To ogromne powodzenie "Pożogi" zdecydowało o tym, że Zofia postanowiła pisać. 




Joanna Jurgała-Jureczka zebrała wiele informacji na temat Zofii z Kossaków, odwołuje się do jej korespondencji, spotkała się z osobami, które ją znały. Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Zofia i jej najbliższe kuzynki nie przepadały za sobą. 

Zweryfikowałam nieco zdanie o Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, poetce-elegantce, damie, polskiej Safonie. Sposób, w jaki Pawlikowska wypowiada się o Zofii kładzie rysę na portrecie "uroczej Lilki".
Oto przykład.
Maria Pawlikowska w liście do męża: "Pończochy jedwabne są bardzo poetyczne, skarpetki zaś z tej samej rodziny pochodzą, trochę się tylko różnią, jak Zosia Szczuka ode mnie (ja jedwab, ona bawełna, trochę przepocona).       
 (s. 118-119)

Koleje losów Zofii nie były łatwe, nie jeden raz przyszło jej w życiu wszystko tracić. Okazała się jednak bardzo silną kobietą, zaangażowaną, dla której życie było zawsze wielkim darem, potrafiła to docenić mimo przeciwności losu.

Niestrudzona w pomaganiu innym, organizatorka konspiracyjnego życia, współzałożycielka "Żegoty", pomagała Żydom, ale dopiero po śmierci odznaczona została medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Przeżyła Pawiak i  KL Auschwitz-Birkenau.
Po wojnie wyemigrowała do Anglii, na przymusowej emigracji czuła się źle, prowadziła wraz z drugim mężem farmę w Kornwalii. To były trudne lata, wypełnione nostalgią za krajem. Po śmierci Stalina wróciła. Między wieczorami autorskimi, odczytami, remontowała niewielki domek ogrodnika położony tuż przy spalonym, zrujnowanym dawnym dworze w Górkach Wielkich. Tu spędziła ostatnie lata, zmarła 9 kwietnia 1968 roku.


*****
Książkę mogę śmiało polecić, warto przeczytać o Zofii Kossak, tym bardziej, że autorka sprawnie prowadzi swą opowieść, dobiera trafne, ciekawe cytaty. Widać, że postać Zofii - czemu wcale się nie dziwię - musiała autorkę zafascynować. 
To książka ważna, przypomina bowiem, że mamy w naszej historii kobiety ciekawe, intrygujące, bohaterskie. Warto je przypominać i warto o nich pisać! Szczególnie w czasach, gdy wchodząc do księgarni widzę na półkach więcej książek z historii Anglii, niż naszej własnej.

Mam jednak zasadniczą uwagę do książki - brak ilustracji!
Biografia to ten gatunek, gdzie bohater przemawia do nas nie tylko z kart książki, ale także z portretu, fotografii, zdjęcia miejsca, w którym mieszkał, listu, który napisał...
A tymczasem w książce pojawiła się tylko jedna fotografia Zofii, przy stronie tytułowej.
Nie wiem czemu Wydawnictwo nie zdecydowało się na ilustracje? Autorka często wspomina o fotografiach, niestety nie możemy ich zobaczyć... Wielka szkoda.

Książka posiada elegancką okładkę (to nie jest fragment zdjęcia Zofii), ponadto ma jeszcze jedną zaletę, posłużono się dużą czcionką, co dla "moli książkowych" o przemęczonych oczach ma na pewno znaczenie.

*****

Jeśli tylko czas pozwoli to chciałabym w tym roku (może w któryś z długich weekendów) wybrać się ponownie do Górek Wielkich. Jeszcze raz zobaczyć miejsce, gdzie Zofia Kossak mieszkała i tworzyła. Pójdę także na tamtejszy cmentarz, gdzie jest pochowana. Wtedy właśnie zamknę ostatnią  kartkę tej książki...


Podczas ubiegłorocznej wizyty w Górkach Wielkich
w dworze Kossaków...
Pięknie wydana książeczka, którą otrzymałam
podczas zwiedzania dworu.

niedziela, 2 marca 2014

Przedwiośnie na zamku...

Już marzec...
Nie wiem jak Wy, ale ja ogromnie się cieszę. Dni dłuższe, coraz cieplej, 
w kwiaciarniach pojawiają się tulipany. Zaczynam już snuć plany wakacyjne... 
Na szafeczce przy łóżku stosik książek. Obecnie czytam biografię Zofii Kossak, o której to książce na pewno tu napiszę.

Poza tym gdy tylko czas pozwoli jadę tu i tam, choć na krótko. W ten weekend spacer 
w okolicach zamku w Będzinie. Malownicza warownia, położona na wzgórzu, jedna z dawnych strażnic Kazimierza Wielkiego na Szlaku Orlich Gniazd. 
Tu można podumać nad naszą historią... 
Dziś w zamku działa muzeum.