sobota, 29 listopada 2014

Przeczytałabym...

Dawno nie przeglądałam ofert księgarni, ale ponieważ  grudzień już puka do kalendarza i niesie zapowiedź prezentów, to kilka książek widziałabym jako "mikołajkowo - gwazdkowe" niespodzianki.
Oto one wraz z opisami wydawców:

Cichociemna - Katarzyna Minczykowska 


Katarzyna  Minczykowska "Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka "Zo" (Rytm)


"Gen. bryg. prof. dr hab. Elżbieta Zawacka (19.03.1909 - 10.01.2009) całe swoje życie poświęciła ojczyźnie i sprawom społecznym. We wrześniu 1939 r. brała udział w obronie Lwowa, a od 2 listopada 1939 r. była już zaprzysiężonym żołnierzem Służby Zwycięstwu Polski. Jako "Zelma" organizowała struktury śląskiej SZP-ZWZ, organizowała wywiad, dowodziła łącznością w Sztabie Okręgu Śląskiego ZWZ. 

Od grudnia 1940 r. pod pseudonimem Zo służyła w Wydziale Łączności Zagranicznej KG ZWZ. Jako kurier setki razy przekraczała granice, przewożąc pieniądze dla ZWZ-AK, raporty i sprawozdania kierowane do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie, przygotowując trasy dla innych kurierów - swoich podwładnych. Stworzyła w Katowicach placówkę przerzutową dla kurierów oraz była odpowiedzialna za funkcjonowanie wszystkich tras zachodnich, którymi poruszali się polscy kurierzy, udający się do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. 
Zasłynęła z misji do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie w 1943 r., z której powróciła jako cichociemna do Polski. Brała udział w Powstaniu Warszawskim, a po jego upadku odbudowywała zerwaną łączność Kraju z Rządem Londyńskim. Po II wojnie światowej krótko działała w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość, a następnie powróciła do pracy nauczycielskiej. 
We wrześniu 1951 r. została aresztowana przez Służbę Bezpieczeństwa oraz skazana prawomocnym wyrokiem na 10 lat więzienia za szkodliwą działalność na rzecz państwa polskiego. Na wolność wyszła w lutym 1955 r. Po wielomiesięcznych próbach powrotu do zawodu nauczycielskiego podjęła pracę w szkole. 

Gen. Elżbieta Zawacka była odznaczona m.in. dwukrotnie Orderem Virtuti Militari (1942, 1943), pięciokrotnie Krzyżem Walecznych. W 1995 r. została uhonorowana Orderem Orła Białego, a w 2002 r. otrzymała tytuł Kustosza Pamięci Narodowej."



Sławomir Węgrzynowicz "Patrioci i zdrajcy", ARCANA


"Książka oparta jest na kilkuletnich badaniach archiwalnych na terenie całego kraju oraz w Rosji. Podejmuje próbę odpowiedzi na nurtujące od wielu lat pytania badaczy: dlaczego w Królestwie Polskim w 1846 roku oraz w czasie Wiosny Ludów i Wojny Krymskiej nie doszło do wybuchu powstania narodowego? Czy był to efekt braku istnienia polskich organizacji niepodległościowych w kraju, czy może była to taktyka działania konsultowana z politycznymi przedstawicielami innych zaborów lub polską emigracją? W jakim stopniu do braku zdecydowanych działań zbrojnych Polaków przyczyniła się polityka rosyjskich władz zaborczych? W wielu aspektach książka porusza problematykę nową i mało znaną historykom. Ponadto precyzuje i porządkuje istniejący stan wiedzy omawianego okresu, co pozwoliło zweryfikować utarte poglądy i nadać istotny impuls w badaniach historii Polski XIX w."



Rezydencje w starej fotografii

"Rezydencje w starej fotografii", BOSZ

"W polskim krajobrazie, na ziemiach Małopolski, Wielkopolski czy dawnych Kresów, znamienne punkty stanowiły zawsze magnackie rezydencje. Powstawały przez wieki, przybierając różne formy – od ufortyfikowanych zamków po otoczone parkami i ogrodami pałace. Niestety, do dziś pozostało ich niewiele, a jeszcze mniej cieszy się nadal dawną świetnością. Liczne, wspaniałe zespoły rezydencjonalne na zawsze już zostały utracone, poddane dewastacji i zniszczeniu. Historia okrutnie obeszła się z tymi perłami architektury i skarbnicami kultury. Tym cenniejsze są archiwalne zdjęcia, które pozwalają wyobrazić sobie, jak kiedyś wyglądały arystokratyczne siedziby. Wybór takich zdjęć zamieszczony został w albumie Rezydencje, kolejnym z serii poświęconej dawnej fotografii.

W dzieje polskich zespołów rezydencjonalnych wprowadza Wit Karol Wojtowicz, znawca tematu, długoletni dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie. "




niedziela, 23 listopada 2014

"Na całym świecie tylko ona" Dagmar von Gersdorff - kilka refleksji o miłości.

" Książę Wilhelm był nią zachwycony już od najmłodszych lat. Syn królowej Luizy i Fryderyka Wilhelma III Pruskiego bez pamięci zakochał się w Elizie, córce księcia Antoniego Radziwiłła. „Pełne blasku dni szczęścia" przeżywali spotykając się w królewskich pałacach Berlina, Poczdamu i Śląska. Litera „E" w pamiętniku Wilhelma była wyrazem jego uczucia, tęsknoty i nadziei. Cała Europa wiedziała o ich romansie i z niecierpliwością czekała na ślub. Wszelako król nie wyraził zgody na ten związek i to nie księżniczka Eliza, lecz niekochana Augusta Sasko-Weimarska zasiadła na pruskim tronie. Jednak to podobizna Elizy stała na biurku Wilhelma, późniejszego cesarza Niemiec, aż do jego śmierci w 1888 roku.

Dagmar von Gersdorff, na tle wydarzeń w XIX-wiecznej Europie oraz dziejów Prus i Polski, opowiada o intrygach, politycznych kalkulacjach i źle pojętej racji stanu. Ujawnia także, na podstawie źródeł historycznych oraz dotychczas nieznanych pamiętników i listów, nowe szczegóły nieszczęśliwej miłości Elizy i Wilhelma."  - tyle podaje Wydawca (AD REM) na skrzydełku zachęcając nas do kupna i przeczytania książki.




Opowiedziana przez niemiecką autorkę historia, znana i opisana już wcześniej przez wielu autorów (np. Dionizję Wawrzykowską-Wierciochową "Kochanki pierwszych dni") poprowadzona została ciekawie. Dagmar von Gersdorff w przystępny sposób opowiada dzieje miłości Elizy i Wilhelma, zna realia epoki, swobodnie porusza się w tłumie postaci historycznych, które zapełniają karty tej książki.
Najważniejszy może wydawać się fakt, że autorka dotarła do nieznanych (a przynajmniej nie wykorzystanych dotąd przez innych historyków) dokumentów. Są to przede wszystkim osobiste kalendarze i notatki  Wilhelma przechowywane w Tajnym Archiwum Państwowym w Berlinie oraz korespondencja Elizy z archiwów prywatnych.

Miłość tej pary można starać się zrozumieć jedynie na tle ówczesnych czasów i rodów, z których pochodzili. Polityczne kalkulacje, nierówność urodzenia, osobiste antypatie miały wpływ na losy bohaterów tej książki. Przyszły władca Prus mógł się ożenić jedynie - "właściwie", o mezaliansie nie mogło być mowy. Małżeństwo nie było bowiem sprawą prywatną przyszłego króla. 
Mimo to, znając oczywiście przesłanki i twarde reguły rządzące na ówczesnych europejskich dworach, odnoszę wrażenie, że Wilhelm nie zawalczył.  Przede wszystkim był synem, który bał się ojca, potem zakochanym mężczyzną.  Nie ma w nim uporu, determinacji, raczej liczy na łut szczęścia. Jako człowiek jest słaby, daje sobą kierować i nie przekonuje mnie stwierdzenie, że nie miał wyjścia, że taka była racja stanu.

Wilhelm potrafił się zakochać, ale nie potrafił kochać. Jego zachowanie po ostatecznym zerwaniu z Elizą i zaręczynach, a potem małżeństwie z "właściwie urodzoną" Augustą Sasko-Weimarską - według mnie - świadczy o jego całkowitym braku empatii i szalonym egoizmie. Jedzie do Elizy - zranionej, odrzuconej, zwodzonej przez lata dziewczyny, by usłyszeć od niej, że będą przyjaciółmi. Chciał mieć czyste sumienie? Ta wizyta była dla niego, nie dla niej. W listach do matki Elizy pisał jeszcze wcześniej o różnych kandydatkach na żonę, porównując ich wygląd do Elizy. Jak trzeba nie mieć kompletnie wyczucia, taktu, po prostu zwykłego zdrowego rozsądku, by wypisywać do niedoszłej teściowej takie rzeczy!

Gdy zamykałam ostatnią kartkę książki towarzyszył mi smutek. Bo to nie jest tylko - jak zapewnia tytuł z okładki - historia "zakazanej miłości", to także historia nieszczęśliwej rodziny Radziwiłłów (Antoniego i Luizy Pruskiej oraz ich dzieci). Rodziny, którą w Prusach znieważono, a dodatkowo los nie szczędził im chorób i śmierci.
Piękna, delikatna, subtelna, o wrażliwej, artystycznej duszy Eliza - na szczęście - miała okazję jeszcze raz się zakochać. Piszę, na szczęście, ponieważ poznała tym razem czym jest miłość nie dziewczątka, ale dojrzałej kobiety. Wybranek - książę Schwarzenberg ze względu na długi i chorobę weneryczną nie oświadczył się. Eliza znów została sama...
Gdy ciężko chora, nękana szybko postępującą gruźlicą leżała w łóżku piętro wyżej w pałacu umierał jej ojciec. Eliza była wówczas już ciężko chora... Zmarła w 1834 roku, nie mając nawet 31 lat.

Historia miłości Elizy i Wilhelma stała się tematem swego czasu plotek, potem książek, a nawet filmu. Teraz, ponownie przypomniana ma szansę znów zaistnieć w świadomości czytelników. 



***
Jeszcze słowo o wydaniu. Książka w twardej okładce, złoconej, z obwolutą. Zawiera bibliografię, przypisy, wykaz osób (gdzie tłumaczenie imion jest dość swobodne, np. książę Dominik Radziwiłł ma na drugie imię - Jerôme! - zamiast Hieronim) i część z ilustracjami nazwaną  suplementem.

Wszystkie ilustracje są czarno-białe, a na stronie 282 znajduje się jakoby zdjęcie Aleksandry Fiodorowny (siostry Wilhelma), żony Mikołaja I, które tak naprawdę przedstawia zupełnie inną postać historyczną! Jest to bowiem ostatnia carowa Rosji Aleksandra, żona Mikołaja II.  
Oby wydawca zwrócił na to uwagę i w kolejnym wydaniu zamieścił już właściwą ilustrację Aleksandry Fiodorowny.


Podsumowując - moje niewielkie zastrzeżenia nie przysłaniają ogólnie pozytywnego odbioru tej książki. Dla wszystkich, którzy historii księżniczki Elizy i Wilhelma nie znają, może być to bardzo interesująca lektura. Ja przekonałam się nie po raz pierwszy jak różne historie różnie odbieramy w zależności, w którym momencie życia o nich czytamy. Dawno temu zachwyciła mnie romantyczna otoczka tego niespełnionego uczucia. Dziś, patrzę już na to inaczej. I zastanawiam się ile w tym wszystkim było prawdziwych uczuć, ile młodzieńczej egzaltacji? Sama Eliza po kilku latach, z dystansem, napisała o uczuciu do Wilhelma, że była to miłość "nieprawdziwa". Jak było naprawdę? Chyba już się nie dowiemy. 

***


Z ciekawości poszukałam wydania niemieckiego, które prezentuje taką okładkę.

***

Autorka wspomina w podziękowaniu, że na kalendarze Wilhelma trafiła zbierając materiały do biografii jego matki - królowej Luizy. 

To bardzo ciekawa postać, o której na polskim rynku wydawniczym chyba nic do tej pory się nie ukazało. Może Wydawnictwo skusi się na wydanie kolejnej książki tej autorki? 


Dagmar von Gersdorff, z której twórczością po raz pierwszy się spotkałam, pisze interesująco, widać że historia ją fascynuje, a postacie żyjące przed wiekami ukazuje tak byśmy nie zapominali o tym, że ludzie i ich emocje się nie zmieniają. 
Książęta, królowie to ludzie, tacy jak my, ze słabościami, uczuciami, dylematami...





poniedziałek, 17 listopada 2014

Przypomnienie o konkursie!

Listopad to taki miesiąc, który lubi szybko się kończyć. Wielu z nas myśli już o grudniu, który niesie ze sobą poza pracami przedświątecznymi także przyjemności w formie prezentów.
Kto chce sobie lub bliskim takie sprawić, niech nie zapomina o Konkursie na blogu 
"Kresy zaklęte w książkach".





Do wygrania 3 nagrody książkowe! Wystarczy odpowiedzieć na 2 pytania.

Zapraszamy!



sobota, 15 listopada 2014

"Błękitni" Marii Rodziewiczówny

"Błękitni" Marii Rodziewiczówny to kolejna książka w jej dorobku pisarskim, która miała ten sam cel - wyraziście, szczerze opowiedzieć się za tym, co w życiu cenne. Dla Rodziewiczówny była to polskość, patriotyzm, praca.



Głównym bohaterem jest książę (kniaź) Lew Holszański - pan na Holszy. Gdy go poznajemy jest młody, zblazowany, znudzony życiem, z którego czerpał pełnymi garściami. Wszystko w życiu już go znudziło. Wraca do rodowego majątku po kilku latach pobytu za granicą. Wraca, bo musi. Zmarł tragicznie jego starszy brat i to teraz Lew zostaje panem na Holszy.
Nie ma pojęcia o administrowaniu majątkiem, nie chce poznać tamtejszych realiów, na krzywdę ludzką jest nieczuły. Doskonale wychowany, wykwintny, elegancki  i pusty w środku.
Arystokracja (tytułowi Błękitni) ukazana jest w książce bardzo jednostronnie, ale to celowy zabieg. Mamy do czynienia z przedstawicielami tej warstwy, którzy reprezentują najgorsze jej przywary - zapatrzenie w ród, pogardę dla stanów niższych, upodobanie do francuszczyzny, trwonienie majątków w Wiedniu, Paryżu czy modnych kurortach. Na wsi było - według nich - po prostu nudno.
Arystokracja pokazana jest w książce Rodziewiczówny w krzywym zwierciadle. Wiadomo, że byli w tej warstwie (jak w każdej) utracjusze, ale byli też ludzie czynu, bohaterowie, wielcy patrioci. 
Autorka maluje arystokrację negatywnie, by na przeciwległym biegunie postawić szlachtę - właścicieli dworków, którzy pracą, przywiązaniem do tradycji stoją na straży ziemi przodków.



Czy nowy pan na Holszy ma szansę się zmienić, obudzić w sobie człowieczeństwo, być dobrym panem? Czy do końca będzie zimnym, bezideowym przedstawicielem tytułowych błękitnych? Oczywiście, że szansę ma i dobrze ją wykorzysta. Na szczęście pojawił się kiedyś w jego życiu dawny zarządca Holszy - szlachcic Grzymała, który ma piękną i szlachetną siostrę Gabrynię, z którą przed laty połączyło księcia Lwa uczucie. Miłość tych dwojga (on książę, wielki pan), ona (wprawdzie szlachcianka, ale zatrudniona jako lektorka i towarzyszka jego antypatycznej matki) przerwana została z woli seniorki rodu. Lew szlachetnie wolał udać się za granicę i zerwać z ukochaną, niż narazić ją na obmowy, plotki i wydalenie z zamku za "romans z księciem".

Spotkanie po latach pokaże, że prawdziwe uczucie nie umiera, że czas tak naprawdę nie ma tu znaczenia, a miłość może człowieka zmienić. Kto chce wiedzieć jak udało się księciu Holszańskiemu stać się wrażliwym, odpowiedzialnym, pracowitym człowiekiem, którego okoliczna ludność nazwała w końcu "naszym księciem" niech sięgnie po "Błękitnych".

***
Na uwagę zasługuje znakomicie skreślona postać starego profesora-pasjonata oderwanego od rzeczywistości. Pozostałe postacie realizują przyjęty przez autorkę szablon. Zakończenie jest przewidywalne, a całość czyta się dobrze. 
Przede wszystkim trzeba pamiętać jaką rolę miały pełnić książki Rodziewiczówny. Pokazywały w prosty sposób drogę, którą należało kroczyć, by być przyzwoitym człowiekiem.





środa, 12 listopada 2014

O czym donosiła prasa 100 lat temu?

Sporo czasu spędzam teraz na przeglądaniu roczników starych czasopism. Szukam tam informacji do mojej książki, ale wielokrotnie trafiam na ciekawostki, których nie wykorzystam, a trudno i szkoda pozostawić je bez słowa. Stąd też dzisiejszy post. O czym pisano 100 lat temu? Czym się zachwycano? Co było nowe? Jak reklamowano różne produkty?
Dwutygodnik "Wieś i Dwór" poświęcił w listopadzie 1912 roku sporo miejsca "Sportowi samochodowemu".
Niewielu Polaków wówczas miało samochód - był to luksus. Jazda samochodem zaliczana była do dyscypliny sportowej. Dodatkowo fatalny stan dróg odstraszał potencjalnych nabywców. Jednak... amatorów tego sportu przybywało, oczywiście wśród ludzi majętnych.

Przed pałacem w Chołoniowie, dobrach hr. Krasickiego, na Wołyniu
"Wieś i Dwór", 1912, zeszyt III.

Policzono, że w Królestwie było wówczas około 500 samochodów. Klub automobilistów polskich wystosował wniosek o szybkie założenie polskiej fabryki samochodów!

***

Panie bardziej  niż automobilami  były wówczas zainteresowane akcesoriami do ... dbania o urodę. Oto on! Tryumf kosmetyki tamtej doby.

"Wieś i Dwór", 1912, zeszyt III
Komu zepsuł się parasol lub potrzebował spacerową laskę na pewno zainteresował się tą reklamą.

"Wieś i Dwór", 1913, zeszyt XII
To zdjęcie reklamujące Skład  Sukna i Magazyn Bławatny przypomniało mi sklep 
Stanisława Wokulskiego. 

Wieś i Dwór, 1913, zeszyt XII
To na koniec jeszcze "Felietonik sportowy" z czerwca 1913 r. 
11 czerwca na polach mokotowskich osiadł "ptak o wielkich skrzydłach", przybył nim (jednopłatem) lotnik z Francji.

Nie tylko panowie zajęli miejsce w kronice sportowej, ale także dzielne amazonki. Przykładem Maria z Wodzińskich Zandbangowa.

                  
Wieś i Dwór, 1913, zeszyt XII.

Można czytać dalej i dalej i takie ciekawostki z dawnych lat gromadzić...



sobota, 8 listopada 2014

Co może przynieść Mikołaj? - czyli o konkursie na kresowym blogu.

Kto jeszcze nie wie, kto nie zauważył,  zapraszam na blog http://literackiekresy.blogspot.com/.
Kto lubi konkursy i ma ochotę na wygranie jednej z trzech proponowanych książek niech odwiedzi "Kresy zaklęte w książkach".




Należy odpowiedzieć na dwa pytania i można wygrać książkę, która umili grudniowe, długie wieczory...


ZAPRASZAMY!