piątek, 28 sierpnia 2015

Maria z Wodzińskich - czy tylko romantyczna muza?

Wpis ten nie pojawiłby się zapewne nigdy gdyby nie fakt, że podczas urlopu zawitałam do Kłóbki na Kujawach, gdzie kilka miesięcy temu oddano do zwiedzania przywrócony życiu z totalnej ruiny dwór Orpiszewskich. Mieszkała tu u schyłku życia Maria z Wodzińskich Orpiszewska, znana najbardziej z tego, że wzbudziła zainteresowanie naszych wielkich romantyków - Fryderyka Chopina, którego była nawet narzeczoną i Juliusza Słowackiego.

Do tej pory też tak ją pamiętałam - muza romantyków. Jej obraz był mocno niewyraźny może też i dlatego, że jej uroda nie zapada w pamięć. Przeciętna, by nie powiedzieć nijaka. Ratują ją oczy - wielkie, błyszczące, namiętne. Może to ich wejrzeniu ulegli kiedyś i Chopin, i Słowacki? Kto wie? Źródła ludzkich fascynacji są często  nieodgadnione.
Moje zainteresowanie siedzibami ziemiańskimi (w dodatku związanymi ze znanymi ludźmi z dawnych epok) zaprowadziło mnie pewnego sierpniowego, upalnego dnia do Kłobki. Opowieść pani przewodniczki zaciekawiła, potem zakupiłam album (w kasie skansenu, przy którym znajduje się dwór) poświęcony w całości mieszkance tego dworu. "Maria z Wodzińskich Orpiszewska (1819-1896). Życie i dzieło." opracowany przez Krystynę Kotulę, wydany w 2010 roku przez Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku.

Dwór w Kłóbce, sierpień 2015
Wejście do dworu w Kłóbce
Album przeczytałam już na spokojnie w domu. Składa się on ze wstępu,  kalendarium życia Marii, które jest wzbogacone cytatami z korespondencji bardzo trafnie i ciekawie dobranej. Jest tu także katalog jej prac (rysowała ołówkiem, ale pozostały po niej też akwarele - w tym ta najsłynniejsza przedstawiająca Chopina, obrazy olejne), fotografii, utworów jej dedykowanych i zdjęć różnych pamiątek np. karnecika balowego, koronki, modlitewnika i innych.
Jak na album przystało książka jest pięknie i bardzo starannie wydana. Zawiera bardzo dużo świetnej jakości ilustracji. Całość oceniam na bardzo udaną publikację, która nie ma aspiracji biografii, ale  w sposób dokładny, a przy tym interesujący prezentuje życie i dokonania  Marii z Wodzińskich.


Po przeczytaniu albumu poczyniłam kilka refleksji. 
Maria z Wodzińskich - ledwie znana mi dotąd muza romantyków, o nieciekawej urodzie okazała się kobietą o mocnym charakterze, która wykazała się - jak na czasy, w których żyła -  odwagą i determinacją w walce o własne szczęście. Ile siły mieściło się w tej delikatnej postaci! Niech nie zwiedzie nas obraz subtelnej młodej damy w różowej sukience ze znanego portreciku. Ta pastelowa panna  z dworku to naprawdę twarda w swych dążeniach kobieta.
Żona, matka, pani domu, obdarzona temperamentem, artystycznymi zdolnościami i odwagą. Nie bała się ryzyka. Pierwszy mąż - Józef Skarbek nie spełnił jej oczekiwań. Gdy 4 lata po ślubie poznała Władysława Orpiszewskiego zakochała się. I tu w jej biografii mamy prawdziwie romantyczne wydarzenia. Bo to miłość i perypetie związku   z Orpiszewskim stają się najważniejszym wydarzeniem jej życia. Wbrew utartym przekonaniom nie Chopin, nie Słowacki. Gdyby nie wielkość romantycznych twórców można by uznać znajomości z nimi za epizody.
Oczywiście lepiej brzmi pisząc o Wodzińskiej - muza Chopina i Słowackiego (i jest w tym oczywiście prawda) niż żona Władysława Orpiszewskiego, dzierżawcy folwarku Wola Gzowska.

Dwór w Kłóbce od strony parku, w sierpniu 2015 r. jeszcze trwały tam prace.























Maria ucieka od męża, chroni się w klasztorze, zabiega o rozwód. Gdy wreszcie dopięła swego i w kościele parafialnym w Kłóbce została panią Orpiszewską wiedziała, że warunki życia zmienią się na skromne. Nie zawahała się... Napisała krótko "Nawet w chustce byle  z nim." (s. 30)
Potrafiła kochać! Nie miała urody, ale jaki charakter!
Gdy uwielbiany mąż zachorował na płuca na długie lata opuściła kraj i zamieszkała we Włoszech. 
Malowała, rysowała, grała na fortepianie. Nawet car Mikołaj uległ prośbom Marii (co czynił niezwykle rzadko) i ułaskawił jej szwagra, powstańca listopadowego  zesłanego do Irkucka.
Po śmierci męża Maria zamieszkała w Kłóbce, przy rodzinie. Dobudowała do dworu nowe skrzydło i tam żyła jeszcze kilkanaście lat otoczona pomału powstającą legendą o jej wielkich romantycznych miłościach. 

Tymczasem ona sama 3 lata przed śmiercią napisała: "Wszyscy mniemają, żem powinna być dumna, że Słowacki i Chopin we mnie się kochali, a ja zawsze powtarzam, że z tego tylko dumna jestem, że taki człowiek jak mój mąż tak stale mnie kochał." (s. 34)


Maria z Wodzińskich Orpiszewska
Fotografia wykonana we Florencji.
Zbiory Biblioteki Narodowej.

***
Cytaty pochodzą z albumu: "Maria z Wodzińskich Orpiszewska (1819-1896). Życie i dzieło." Opracowanego przez Krystynę Kotulę, wydany w 2010 roku przez Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku.

piątek, 21 sierpnia 2015

Wakacyjne kadry...

Podsumowanie wakacji w fotograficznym kadrze. Przypadkowe ujęcia, zamierzone, pocztówkowe i całkiem nieudane. Rożne. Po co? Po prostu lubię... Zamykam chwile, wrażenia, wkładam do fotograficznych szufladek. Czasem do nich wracam. 
W tym roku - podobnie jak w poprzednich - skupiłam się przez 2 tygodnie na przypatrywaniu się letnim dniom w Polsce. Od okolic Grójca, gdzie zawiodły mnie sprawy literackie, przez Gdańsk, Gdynię, Półwysep Helski, potem Kujawy po ... znów Mazowsze.
Taka składanka-układanka, kolorowa, upalna, przyrodnicza, zabytkowa... Tak to widziałam. 

Gdańsk 
Gdynia
Gdynia
Puck
Pomnik generała Józefa Hallera
Dywany kwiatowe w Ciechocinku
Gdańsk-Oliwa
Toruń, rejs po Wiśle
Ciechocinek
W fontannach widać nie tylko wodę...
Fontanna Grzybek w Ciechocinku
Woda solankowa tworzy zdrowotny mikroklimat, wkoło mnóstwo "oddychających" zdrowym powietrzem...

Westerplatte
Dwór  Orpiszewskich w Kłóbce na Kujawach.
Odtworzona z pietyzmem siedziba ziemiańska.
Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina w Sannikach
Gdynia
Niegdyś król Jan stał we Lwowie, dziś w Gdańsku...
Zwiedzając Sołdek, zacumowany  przy nabrzeżu wyspy Ołowianki.



niedziela, 16 sierpnia 2015

Jest takie miejsce... Za Fryderykiem Chopinem do Sannik.

Są miejsca odkrywane przypadkiem, poza planem wakacyjnym, poza mapą, którą studiuje się w poszukiwaniu ciekawych lokalizacji. Zaplanowałam już wcześniej odwiedziny dworu w Kłóbce na Kujawach i tam dowiedziałam się o istnieniu Sannik, około 30 kilometrów od Płocka.
W białym pałacu malowniczo odcinającym się od tła błękitnego nieba, znajduje się oddane w tamtym roku Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina.
Jeśli jesteście ciekawi jak wygląda miejsce wspaniale utrzymane, piękne, w dodatku z ciekawą historią zapraszam na spacer.



Do Sannik wcale nie było mi po drodze. Od miejsca mojego wakacyjnego wypoczynku to... 130 kilometrów. Był to jednak znakomity wybór na spędzenie ostatniego dnia moich wakacji. Wisienka na torcie letnich wojaży po Polsce. 

Sanniki są szczególnie ważne na mapie polskich pałaców.  To właśnie tu - jak informuje tablica wmontowana na ścianie wieży - "W tym dworze mieszkał FRYDERYK CHOPIN w 1828  r."



Przyjechał na wakacje do swego przyjaciela Konstantego Pruszaka. Miał tu spędzić prawie dwa miesiące wypoczywając, ucząc siostrę przyjaciela - Olesię - gry na fortepianie.  Wiele czasu młodziutki Chopin (wówczas 18-letni) spędzał z panną guwernantką, zatrudnioną przez rodzinę Pruszaków.
Panna była kompozytorem zafascynowana, razem spacerowali po ogrodzie, grali na fortepianie. Po pewnym czasie okazało się, że guwernantka spodziewa się dziecka. Sytuacja była wyjątkowo kłopotliwa, a podejrzenie spadło na ... Chopina! Ojcem okazał się jednak inny mężczyzna. Fryderyk został natomiast ojcem chrzestnym dziecka, a guwernantka musiała odejść ze służby i wyjechała do Gdańska.

Echo tamtych wydarzeń pobrzmiewa do dziś w pałacowym parku. W malowniczym zakątku stoi ciekawa rzeźba - pomnik z brązu. Fryderyk Chopin, fortepian i guwernantka zasłuchana w dźwięki muzyki, wsparta o instrument w fantazyjnie udrapowanej sukni, która nadaje całości bardzo romantyczny akcent.































Do pomniczka prowadzi malowniczy mostek, a po bokach zasadzono różowe krzewy różane

Zespół pałacowo-parkowy można zwiedzać. Po pałacu oprowadzała nas pani, która przybliżyła historię tego miejsca, opowiedziała o jego właścicielach m.in. o rodzinach Pruszaków, Sapiehów, Natansonów, Dziewulskich. 
Motywem przewodnim jest oczywiście postać kompozytora, a w samym pałacu zgromadzono pamiątki związane z Fryderykiem Chopinem i właścicielami pałacu. Jest tu sala koncertowa, pomieszczenia wystawowe, a nawet fortepian, na którym wedle rodzinnych przekazów rodziny Pruszaków grał Chopin.
Część pałacu zajmuje Dom Pracy Twórczej dla Artystów, jest także Informacja Turystyczna, a od strony parku przy fontannie w dawnej oranżerii sympatyczna, pastelowa kawiarnia z przepysznymi, świeżutkimi deserami.


Widok na dawną oranżerię, która dziś pełni rolę kawiarnio-cukierni.

Stylowa altana grillowa i widok na park.

Widok na stary platan
Park zachwyca zacisznymi, urokliwymi alejami. To tu wraz z przyjaciółmi spacerował Fryderyk Chopin, który przyjechał do Sannik, by poratować zdrowie. Pruszakowie zamykali ponoć nawet fortepian przed Fryderykiem, by wyciągnąć go do parku na spacery i konne przejażdżki. Nad jednym ze stawów imponujący platan, ma ponad 200 lat i 25 metrów wysokości. 



W Sannikach odnalazłam to, co najbardziej lubię - spokój i ciszę w oprawie zabytkowego pałacu z ciekawą historią. Całość jest wspaniale utrzymana i zadbana. Znalazły się pieniądze i pomysł, by miejsce to, poza takimi cichymi dniami jak ten, gdy ja tam byłam, ożyło. Organizowane są tu koncerty, imprezy plenerowe, występy, warsztaty.


Wyobraźnia w takich miejscach może podsuwać różne obrazy. Kogo cienie zobaczymy spacerując po parkowych alejkach zależy już tylko od nas...