czwartek, 29 grudnia 2016

Literackie podsumowanie 2016 roku

Czytam i piszę. Piszę i czytam. Jak co roku, jak zawsze... 
Jak było w 2016? Czy pod literackim, czytelniczym względem był to rok szczególny? 
Co mnie oczarowało, zaciekawiło, zainspirowało w ciągu tych 12 mijających miesięcy?
Nie o wszystkich przeczytanych książkach napisałam, nie byłabym w stanie czasowo wywiązywać się z takiego zadania, a część książek, które wpadły mi w ręce po prostu nie były warte tego, by o nich wspominać i zatrzymywać się nad nimi dłużej.


























Krótkie podsumowanie poniżej.



Literatura pamiętnikarska, wspomnieniowa ma u mnie pierwszeństwo. Nic więc dziwnego, że na liście książek szczególnie ważnych w tym roku znalazły się "Wspominki nikłe" Marii z Grocholskich Sobańskiej. 

 

Bardzo ciekawe, pięknie wydane "Listy z Podola" to wydawnicza gratka, opatrzona przepięknym materiałem ilustracyjnym ze zbiorów rodziny Grocholskich.


Niech za wybór  książki Zofii Kossak do podsumowania czytelniczego roku 2016 posłuży cytat:

"Aleja wiodła pod górę do miejsca, gdzie niegdyś stał dwór. Białe jego ściany błyszczące wśród ciemnej zieleni drzew, odbijały się zapewne w wodzie pięknie jak w zwierciadle; dziś jednak na wzgórzu miast dworu sterczało tylko bezkształtne rumowisko gruzów, parę okopconych ścian, świecących dziurami okien, i dwa obdarte kominy..."
Zacytowany fragment rozdziału pierwszego wprowadza nas w świat, który niegdyś istniał na Kresach. Świat polskich dworów.


Opinogóra i Muzeum Romantyzmu zajmują w mych wspomnieniach bardzo miłe miejsce, stąd wciąż - gdy mogę i mam taką możliwość - powracam do tego miejsca. Tym razem dzięki książce "Mały klejnot".


Jeden z piękniejszych  albumów, jakie ukazały się w tym roku i trafiły do mojej biblioteczki -  "Portrety i wizerunki księżnej Marszałkowej" 


Na pewno godna uwagi pozycja pamiętnikarska, wielki tom wspomnień Jana Gawrońskiego, w starannym wydaniu Wydawnictwa Literackiego.

***

Tyle o lekturach. W tym roku wzięłam udział w trzech imprezach targowych. Targi Książki w Warszawie, Katowicach i Krakowie... czyli literackie wędrowanie po Polsce.

Warszawa
Katowice

Kraków

Wreszcie dla mnie jako dla autorki najważniejsze wydarzenie tego roku, czyli wydanie w maju mojej książki "Panie kresowych siedzib".


Ten rok to także praca nad nową książką, wyjazdy do archiwów, praca dokumentacyjna i wreszcie samo pisanie.
Efekty tegorocznej pracy dopiero w roku przyszłym. 
Co przyniesie poza tym 2017 zobaczymy.
Jestem dobrej myśli!


wtorek, 27 grudnia 2016

Portret polski. Tradycja i świadomość historyczna

Album ten wydany w 2012 roku właśnie teraz trafił do mojej biblioteczki jako świąteczny prezent. To wydawnicza gratka dla wszystkich pasjonatów sztuki portretowej. Otwieramy pierwsze karty i zatapiamy się w świat malarstwa, przechadzamy się powoli po wspaniałej galerii wizerunków Polaków znanych i nieznanych. Król Jan III Sobieski, piękna Marysieńka, Stefan Batory, Janusz Radziwiłł, Tadeusz Kościuszko, Maria Walewska... Obok nich rodzinne portrety Walewskich, Potockich, Lubomirskich, pań w wymyślnych sukniach, wojskowych, artystów...

Miałam okazję kilkakrotnie zwiedzać Galerię Portretu Polskiego w Wilanowie, tego rodzaju album jest więc przypomnieniem tamtych odwiedzin. 


IV strona okładki
Album podzielony jest na rozdziały: 
- Uwagi o Galerii Portretu Polskiego w Wilanowie
- Część I  - XVI-XVII wiek (czasy Jagiellonów, królów elekcyjnych, portrety sarmackie, trumienne i inne)
- Część II - XVIII wiek (Sieniawscy, Czartoryscy, epoka saska...)
- Część III - XVIII wiek (Stanisław August, jego rodzina i otoczenie, Gabinet Pastelowy...)
- Część IV (XIX wiek (Księstwo Warszawskie, Legiony, Wielka Emigracja, arystokracja, artyści...)

Każdy portret ma swoją miniaturkę, czasem detal, dokładny opis, ciekawostki o postaci, malarzu. Następnie mamy już prezentacje tych samych portretów całostronicowe. Koncepcja ta, początkowo nie wydawała mi się trafiona, ale przy dalszej lekturze albumu wydała się jednak słuszną. Najpierw zapoznajemy się z dziełem, malarzem, postacią, a kilkanaście stron dalej przechodzimy już do tradycyjnej prezentacji zdjęć, czyli jeden portret na jednej stronie. 


Album zawiera też bibliografię, spis autorów portretów i spis portretowanych osób. Ciekawa jest także wyklejka, która stanowi fragment materii z ubioru Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego. 
Album liczy 423 strony i jest na pewno bardzo ciekawą, starannie wydaną publikacją.

Czym jest tytułowy portret? Niech posłuży tu cytat z książki: "Portret ma wielu partnerów - przedstawiony człowiek, jego środowisko i artysta promują postać bohatera, każdy według własnej chęci - i pozostaje pytanie, w jakiej mierze mamy do czynienia z obiektywnym wizerunkiem człowieka, a w jakiej - z jego marzeniem o sobie."  (s. 15)


piątek, 23 grudnia 2016

Świątecznie


Niech Święta będą czasem wytchnienia, odpoczynku, dobrych myśli, życzliwych spojrzeń, spotkań z tymi, których lubimy i kochamy. 
Niech śnieg oprószy świat, którego piękno podziwiać będziemy podczas świątecznych spacerów. Niech blask choinki uprzyjemni nam wieczorne rozmowy z bliskimi. 
Cieszmy się, wszak to Boże Narodzenie!


niedziela, 18 grudnia 2016

Wspomnienia Jana Gawrońskiego

Dziś o książce, a raczej imponującym tomie (707 stron w twardej oprawie) pod tytułem "Moje wspomnienia 1892-1919", które spisał późniejszy dyplomata Jan Gawroński. 
Cóż to za pyszna (z małym zastrzeżeniem, o którym poniżej) książka! Jak to się czyta! To wspaniały przykład pamiętnikarstwa - inteligentnego, niezwykle interesującego już od pierwszych stron, gdzie poznajemy całą galerię postaci znamienitych, ważnych dla naszej historii, a także zupełnie nieznanych postaci ciotek, kuzynek, sąsiadek, panienek z dworków galopujących na rasowych arabach z rodzinnych stajni, a także dostojnych matron pamiętających jeszcze powstania narodowe, stojących na straży obyczaju.



Po wspomnienia Gawrońskiego sięgnęłam przygotowując własną książkę. Autor był bowiem praprawnukiem bohaterki mojej nowej publikacji. Ukazanie się więc rodzinnych wspomnień - nie ukrywam - było dla mnie pozyskaniem kolejnego, ciekawego źródła.
Gawroński urodził się na Litwie w rodzinie ziemiańskiej, a przez matkę - Lubomirską z domu - skoligacony był z najpierwszymi polskimi rodami. Jego dziadkiem był Jan Tadeusz Lubomirski - wielki społecznik i Maria z Zamoyskich, właściciele Małej Wsi pod Grójcem, domu w Warszawie przy Wareckiej, a także wołyńskiego Ławrowa. 

Są więc to wspomnienia ziemiańskiego syna, który urodził się jeszcze w czasach, gdy świat ten istniał, niezmienny od stuleci, ze swymi tradycjami, poszanowaniem wartości, ale i ze swymi przywarami. Wraca do czasów dzieciństwa i młodości spędzonych na Litwie, ale nie z poczuciem nostalgii za utraconym rajem, ale z wyrazem szczęścia, że dane mu było to wszystko przeżyć. Zobaczyć i uczestniczyć w świecie, w którym istniały starodawne hierarchie wartości, choćby w czasie siadania przy stole, gdy odwiedziny sędziwego dziadka leżącego w łóżku i czytającego nowy numer "Timesa" robiły na nim niesamowite wrażenie, gdy na jego drodze stawały "straszne ciotki" przy których bał się nawet odzywać. 
Wspomina stary litewski obyczaj trzymania we dworach oswojonych niedźwiedzi. Mały Jaś niekiedy trzymając się bujnego futra zwierza siadał na niego i starał się nieco "pojeździć". Miś bywał czasem w dworskiej kuchni, gdzie potrafił  obracać rożen, a zdarzało się, że wchodził do salonu pełnego gości, bo potrafił też otwierać klamki, czasem znikał w dworskich zagajnikach wybierając się na maliny lub czając się na dziewczynę, która nosiła mleko z rannego udoju.
Mnóstwo tu anegdotek, zabawnych historyjek, dialogów, spostrzeżeń. Co ważne, Gawroński, który zmarł w 1983 roku, spisywał swe wspomnienia z młodości w latach jakże już innych obyczajowo, społecznie, pisał z innej perspektywy, mając ogromny bagaż doświadczeń i poczucie zarówno życiowych strat jak i zysków. 
Jak na dyplomatę przystało, pisze z pełną elegancją, jeśli pojawiają się ploteczki to raczej jako pogodne anegdoty, bez złośliwości. Poczucie humoru, umiejętność analizy i czynienia ciekawych refleksji są na pewno atutem tych wspomnień. 


Dzieciństwo, szkoły (w Zakopanem i w Anglii), czas rodzenia się niepodległości, wojna, rewolucja. To wszystko opisuje Gawroński powracając z perspektywy czasu do dawnych lat. Lat młodości. 
Pisząc o tych bardzo ciekawych wspomnieniach muszę napisać o sprawie, która mnie zaskoczyła, a nawet zdumiała, gdy czytałam książkę. Po raz pierwszy spotkałam się z tym, by autor pamiętnika o ziemiańskim (przez matkę arystokratycznym) pochodzeniu miał taki stosunek do Kresów. Stosunek, który dla mnie jest szokujący! Dokładnie do Wołynia i Ukrainy, bo  Litwę (z której pochodził) widzi już łagodniejszym, innym okiem. Na 3 czy 4 stronach Gawroński przeprowadza swój wywód na temat sytuacji  Wołynia i Ukrainy, gdzie Polaków widzi jako obcych okupantów traktujących te ziemie jak kolonie! 
Przyznam szczerze czytałam te strony z prawdziwym niesmakiem, bo jest to analiza absolutnie obca mojemu pojmowaniu Kresów. Spotkałam się z takim widzeniem Kresów w opracowaniach niektórych historyków lub w artykułach prasowych, ale absolutnie tego rodzaju przedstawienie historii tamtych ziem i ludzi nie znajduje u mnie zrozumienia. 
Dwieście pierwszych stron książki, które mnie oczarowały nagle przy tych kresowych wywodach, uległy zatarciu. Skutecznie  zmniejszyło to mój początkowy entuzjazm, z jakim czytałam pierwsze karty. Nawet 100, 200 stron dalej, przy innych wątkach i opisach nie mogłam wciąż pozbyć się niesmaku. Nie chciałabym jednak - bo byłoby to niesprawiedliwe - by wymowa kilku stron (ale jak ważnych ze względu na poruszony problem!) miała znaczenie przy całościowej ocenie tej książki. 


***

Książka jest bardzo starannie wydana - twarda okładka, wyklejka z "Mapą Ziem Polskich od Odry do Dniepru, od Karpat po Morze Bałtyckie i Dźwinę" z 1914 roku. Fotografie z rodzinnych albumów są znakomitym uzupełnieniem treści. Książkę kończy posłowie Tomasza Gąsowskiego, jest także dokładny wykaz ilustracji, wywód przodków Jana Gawrońskiego w postaci drzewa genealogicznego, który rozpoczyna się między innymi od Klementyny Kozietulskiej, siostry słynnego szwoleżera. Mamy też indeks osób i noty biograficzne najważniejszych postaci pojawiających się na kartach tych wspomnień, co na pewno ułatwia lekturę, bo wyjaśnia, że dana postać to stryjeczny dziad autora lub siostra jego babki. 

Podsumowując - Wydawnictwo Literackie serwuje nam wyjątkową perłę pamiętnikarską nieocenioną dla badaczy jako źródło i wspaniałą lekturę dla tych wszystkich, którzy lubią czytać o czasach i ludziach, którzy przeminęli. Będę do niej wracać niejednokrotnie, omijając jedynie kilka stron, z których wymową nie mogę się zgodzić.


niedziela, 11 grudnia 2016

Urodzinowa książka trafia do...


Z okazji 4 urodzin bloga, przypadających właśnie dziś - 11 grudnia - mój blog "rozdaje prezenty" :)
Prawdę mówiąc prezent jest jeden - to egzemplarz mojej ostatniej książki "Panie kresowych siedzib".
Ogłoszona w piątek zabawa zakończona została dziś o 12.00.
Czas na wyniki.

Losowanie przeprowadzone i sfotografowane :)



Urodzinowa książka trafia do -  Izabeli Łęckiej-Wokulskiej

              W celu wysłania nagrody poproszę o kontakt mailowy - bioggraff40@gmail.com

Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękuję za udział, komentarze, miłe słowa i zapraszam do kolejnych konkursów. 



piątek, 9 grudnia 2016

4 urodziny bloga z niespodzianką!

W niedzielę, 11 grudnia, miną 4 lata od założenia bloga. Wtedy pojawiły się pierwsze wpisy i pomysł na blog. Z biegiem czasu sam blog przeszedł zmiany (nie tylko graficzne), zmalała też częstotliwość ukazywania się na nim nowych postów. 
Wciąż jest to dla mnie bardzo ważne miejsce i doceniam ilość kontaktów, które nawiązałam dzięki blogowi. 


Mam nadzieję na kolejne blogowe lata i Wasze, wszystkich czytających, komentujących, zaglądających, towarzyszenie mi na tej blogowej ścieżce :)

***

Skoro urodziny to jest też i prezent!
Można wziąć udział w zabawie i wygrać egzemplarz książki "Panie kresowych siedzib"
W jaki sposób? Reguły zabawy poniżej...


Od tej chwili do niedzieli, 11 grudnia (do godziny 12.00) czekam na Wasze zgłoszenie chęci otrzymania "urodzinowej" książki "Panie kresowych siedzib". Poza chęcią jej otrzymania proszę krótko napisać, dlaczego chcielibyście przeczytać właśnie książkę o takiej tematyce. 

Informacje o książce przypominam tutajSpośród osób, które wezmą udział w urodzinowej zabawie wylosuję Zwycięzcę. 
Będą brane pod uwagę tylko wpisy umieszczone bezpośrednio w komentarzu pod tym postem (proszę nie wysyłać na adres mailowy). 
Jeśli będą brać udział w zabawie osoby niezarejestrowane/anonimowe proszę w komentarzu o pozostawienie podpisu (nick lub imię lub nazwisko).

Wyniki będą ogłoszone na blogu 11 grudnia po 13.00. 

Zapraszam  do urodzinowej zabawy i  serdecznie pozdrawiam :)

poniedziałek, 7 listopada 2016

Litwa Sienkiewicza Piłsudskiego Miłosza

Maciej Kledzik, autor książki "Litwa Sienkiewicza Piłsudskiego Miłosza" wyruszył w 1992 roku na Litwę w towarzystwie Czesława Miłosza. Noblista wracał do swej rodzinnej ziemi po przeszło pół wieku nieobecności. Towarzyszyło mu w tym sentymentalnym powrocie wiele osób, między innymi autor esejów, dla którego wyprawa ta nie skończyła się, bowiem wrócił w te miejsca, a następnie odkrył nowe, rok później. Wówczas to - jak sam pisze - "uzbrojony w notes, dyktafon i aparat fotograficzny, wyruszyłem tymi śladami."
Śladami Sienkiewicza, którego Trylogia była dla wielu, także i dla autora tych esejów, fascynującą lekturą dzieciństwa, ale także śladami Piłsudskiego.
Wynikiem reporterskiej wędrówki, spotkań z miejscami, ziemią, ludźmi stała się ta książka. Autor - historyk i dziennikarz z pasją oprowadza nas po dawnych ziemiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wiedza historyka i dociekliwość reporterska splata się, by w zajmujący sposób opowiedzieć o ludziach i czasach dawnych, o wielkich postaciach z naszej historii i o tym, co po nich pozostało i o tym, czego już nie ma.


Maciej Kledzik wędruje tropami żyjących potomków bohaterów Trylogii. Jedzie do Kiejdan, o których Skrzetuski mawiał, że to "zacne miasto". Na miejscu dawnego zamku Radziwiłłów stoi dziś ... dom kultury. Dokładnie na fundamentach rezydencji możnego rodu. Odwiedza gospodarstwo Gasztowtów. To Pakosza Gasztowta córki wyszły za Butrymów, a trzy młodsze doglądały powracającego do zdrowia Wołodyjowskiego. 
Autor jedzie do Mitrun, które należały do Billewiczów, Wodoktów... Współczesność przeplata się z literackimi odniesieniami. Gdy autor pojechał na Litwę kolejny raz szukać pierwowzoru Oleńki z "Potopu" trafił na ród Piłsudskich. Znów kolejna wędrówka, badanie drzewa genealogicznego, odwiedzanie cmentarzy, jazda po leśnych drogach...
Trzecia cześć książki to wędrówka z Miłoszem do miejsc jego młodości. Mógł skonfrontować obecny krajobraz z tym dawnym, zapamiętanym z dzieciństwa. W Kalifornii pisał "Dolina Niewiaży, samo serce Litwy. Kto nią jechał, po obu stronach widział białe dwory". Ale po dworach nic nie zostało, Sowieci rozebrali do fundamentów wszystkie, zrównali z ziemią, wycieli sady, tak by nie pozostał po nich ślad. 
Dojechali też do Szetejni. Z dworu nic nie pozostało, ale z jednego z domków wyszedł na spotkanie z poetą stary człowiek odświętnie ubrany - Mateusz Sipowicz, który niegdyś pracował u matki poety. Spotkało się dwóch starych już ludzi. Miłosz wówczas mający 81 lat i dawny służący, lat 85. Na pytanie Miłosza, czy jeszcze ktoś z dawnej służby tam mieszka otrzymał odpowiedź: "Wszyscy wokoło wymarli, ja jeden zostałem".

Taka to książka. Pełna powrotów, gdzie współczesność miesza się z przeszłością, gdzie historia splata się z literaturą. Kto lubi takie wędrówki powinien po nią sięgnąć.


***
Książka zawiera czarno-białe zdjęcia, przypisy, bibliografię, indeks osobowy, spis ilustracji. 
Okładka miękka, stron 182.
Wydawnictwo LTW, 2015.


środa, 2 listopada 2016

Słów kilka o Targach Książki w Krakowie

Niedziela. Targi Książki w Krakowie. To już dwudzieste, jubileuszowe, dla mnie czwarte.
Tak tłocznych nie pamiętam. Choć niedziela była ponoć "luźniejsza". 

Jako autor dyżurowałam na stoisku Wydawnictwa LTW z lekkim opóźnieniem (niezamierzonym, ale to targowa rzeczywistość buduje scenariusze) po 12.00. Jako czytelniczka... wszędzie, gdzie udało mi się dotrzeć (a nie wszędzie się udało), by kupić kilka książek, pooglądać stoiska, zamienić parę słów.
Dziękuję za rozmowy, miłe słowa, to one - poza książkami - są bezcenne i niosą autora dalej, do kolejnej literackiej przygody. Wszystkim, którzy dotarli do mnie, by zamienić choć te kilka słów o książkach, Kresach, planach wydawniczych i innych "tajemnicach" serdecznie dziękuję.



Mój stoliczek na stoisku wydawnictwa LTW


















































Targi mają swoich zwolenników, mają przeciwników. Jak wszystko. Kto źle znosi tłumne imprezy, woli kameralne spotkania z pewnością z tragów wyjdzie oszołomiony, może nawet niezadowolony. 
Wiem, że wiele osób zwraca uwagę, że zbyt tłoczno, że gorąco, że szatnie zapełnione, że kolejki... Tak, ale gdzie spotkamy w jednym miejscu tyle książek, tylu wydawców, tylu autorów, tyle osób kochających książki? Są także łowcy autografów, łowcy zdjęć celebrytów. Takie czasy...
Można się tą atmosferą książkowego szumu zirytować, można rozdrażnić. Można być oszołomionym, podekscytowanym. Można być pozytywnie zmęczonym. Można być...
Targi co tu dużo mówić robią wrażenie. I o to chyba chodzi?
Jednym słowem - do zobaczenia za rok :)

Przyjechały z targów.
Od dołu - trzy pierwsze to zakupy, na wierzchu, najcieńsza, ale
urokliwa książeczka-prezent od autorki, o której na pewno napiszę
Katalog pamiętników w zbiorach rękopiśmiennych Biblioteki Narodowej - bezcenny w poszukiwaniach ciekawych źródeł.
"Litwa Sienkiewicza, Piłsudskiego i Miłosza" to moje fascynacje literacko-kresowe.
"Rozalia Lubomirska. Kwiat Podola" - to romans historyczny, gatunek przeze mnie nieczytany, ale... ze względu na znaną mi bohaterkę, o której przed laty sama pisałam, zrobiłam wyjątek.



























Ciekawa okładka katalogu z Biblioteki Narodowej - podwójna, przez wycięte okienka pierwszej okładki widać twarze bohaterów "niebieskiej" fotografii na okładce drugiej.


niedziela, 23 października 2016

Złoto-bursztynowe jesienne przechadzki

Na taki dzień czekałam długo, wreszcie po mgłach, deszczach, wiatrach, szarościach nastała spokojna, słoneczno-złota niedziela. Jesień w najpiękniejszej odsłonie.
Wybrałam się w dwa miejsca w Zagłębiu - do parku w Kazimierzu Górniczym (Sosnowiec) i na wzgórze zamkowe w Będzinie.


W jesiennym kadrze

Kazimierz Górniczy






























  

Wzgórze Zamkowe w Będzinie





wtorek, 18 października 2016

Zapraszam na Targi Książki w Krakowie

Plakat ze strony organizatora:
http://event.targi.krakow.pl/

Czas biegnie niesamowicie szybko.
Przed nami, czytelnikami, autorami, "książkopasjonatami" kolejne targi, których głównym bohaterem są książki.

Serdecznie zapraszam w ostatni targowy dzień, 30 października (niedziela),
od godziny 12.00 będzie można ze mną porozmawiać przy stoisku Wydawnictwa LTW.

Do zobaczenia w Krakowie :)

sobota, 15 października 2016

Medium Joanny Dobkowskiej

O tym, że powieść Joanny Dobkowskiej "Medium" to dobra książka, niech świadczy fakt, że taki czytelnik jak ja, czyli absolutnie niezainteresowany duchami i tak zwanymi siłami nadprzyrodzonymi, czytał książkę z wielkim zainteresowaniem. Przez kilka wieczorów z przyjemnością wracałam do lektury i "wchodziłam" w świat małego nadmorskiego kurortu, przyglądając się perypetiom Ilzydy.


Cóż my tu mamy? Po pierwsze źle (jak na tamte czasy,  a mamy rok 1913) urodzoną bohaterkę, której matka jest kokotą, a ilość zmieniających się u jej boku wielbicieli płacących za jej mieszkanie i wygody jest doprawdy imponująca. 
Matka podająca się za hrabinę von Taffel tak naprawdę urodziła się pod Częstochową i nazywa się Tąfel. 
Córka, której nie potrafi kochać, oddana została na edukację do klasztornej pensji. "Hrabina "rozpoczyna spirytystyczne występy, dobiera sobie arystokratyczny tytuł, gdyż to o wiele lepiej brzmi,  a przecież chce uchodzić za osobę wyjątkową, słynne medium.
Córka, która ma opinię (według matki) "nadętej świętoszki, pedantki (...) przemądrzałej krytykantki" chce  wyrwać się ze świata zepsucia uosabianego przez matkę.  Wychodzi więc za mąż. Niestety, fatalnie. Mąż zapewnia jej dobre warunki życia, ale to tylko fasada. Z czasem wychodzą na jaw skłonności męża, który nie widzi nic złego w zasiadaniu do stołu we własnym mieszkaniu z przyjacielem-kochankiem i ... żoną-nie żoną. 
Gdy Ilzyda opuściła męża utrzymywała się z bycia damą klasową, mieszkała w nędznym pokoiku, a jej życie było nieciekawe i biedne. 

Tymczasem w nadmorskim kurorcie umiera jej matka, w pensjonacie z wieżyczką położonym tuż przy plaży. Pensjonat stoi pusty, zapomniany i chylący się ku ruinie. Cieszy się też niedobrą sławą domu, w którym straszy.

Gdy Ilzyda przekracza próg pensjonatu czytelnik może domyślać się, że zapewne zostanie tam na dłużej... Co kryją mury starego domu, dlaczego słychać w nim krzyki, jak potoczy się życie "starzejącej się" wedle ówczesnych norm (Ilzyda jest po trzydziestce!) kobiety? 
Te pytania trzymają nas przy lekturze książki.
Nie ma tu wartkiej akcji, szalonych przygód czy wielkiej miłości. Niemniej Joanna Dobkowska snuje swą opowieść o domu z duchami i osobach, które są z  nim nierozerwalnie związane w bardzo ciekawy sposób. Bogactwo języka, sprawne operowanie słowem, umiejętne budowanie nastroju tworzą klimat tej książki. Opisy są tak plastyczne, że może się wydawać, że spacerujemy po plaży i widzimy stary dom z wieżyczką. Z łatwością przenosimy się do nadmorskiej miejscowości sprzed 100 lat.
Myślę, że to właśnie bardzo trafne oddanie klimatu tamtych czasów, ciekawie zarysowana postać bohaterki, jej lęki, postawa, myśli, rozterki nadają tej książce wartość interesującej powieści retro z duchami w tle.



Joanna Dobkowska: Medium, Wydawnictwo Arkady, 2016 r.

niedziela, 9 października 2016

Wyniki konkursu

Miło ogłosić mi wyniki KONKURSU.
























Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie.
Czytałam Wasze odpowiedzi z wielką uwagą i zaciekawieniem.
Za wszystkie głosy bardzo dziękuję.
Zgodnie z zasadami konkursu wybrać miałam tylko 3 odpowiedzi.

Nagrody otrzymują:


* Basia prowadząca bloga 5 pór roku

* Małgorzata prowadząca blog Czytam Po Polsku

* Bartek prowadzący blog Libri amici, libri magistri


Poproszę nagrodzone osoby, aby wybrały spośród 6 książek mojego autorstwa (prezentowanych na zdjęciach), tę która będzie  NAGRODĄ.
W mailu wysłanym na mój adres  bioggraff40@gmail.com proszę napisać, który tytuł wybieracie i na jaki adres wysłać książkę.

Jeszcze raz wszystkim serdecznie dziękuję, a zwycięzcom gratuluję.
Dobrego czytania!

wtorek, 4 października 2016

Jesienią czytam biografie... - KONKURS

Miło mi ogłosić kolejny, tym razem jesienny, KONKURS na moim blogu. Ostatni konkurs, który organizowałam ogłoszony był na Facebooku, teraz przyszła kolej na blog. 

Jesienią czytam biografie...

Kto lubi tego typu literaturę, to dobrze trafił, gdyż nagrodami będą opowieści biograficzne mojego autorstwa.























Zasady konkursu:

1. Konkurs skierowany jest do blogerów, którzy w razie ewentualnej wygranej wskazują adres w Polsce, na który wysłana będzie nagroda. 


2. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest: 

* przesłanie odpowiedzi na pytanie konkursowe 
* podanie tytułu bloga, który się prowadzi


W tytule wiadomości proszę napisać KONKURS. 
Mile widziane będzie umieszczenie banerka konkursowego na swoim blogu.

3. Czas trwania konkursu: od 4 października (wtorek) do 9 października (niedziela) 2016 roku, do godziny 19.00.

4. Ogłoszenie wyników: najpóźniej 10 października 2016 r.

5. Pytanie konkursowe:

Jeszcze raz zamieszczam okładki moich 6 ostatnich książek, gdyż pytanie będzie z nimi związane.




































Która z okładek moich ostatnich 6 książek wzbudza w Tobie największe zainteresowanie, najbardziej zwraca Twoją uwagę?
Prosiłabym o wybór jednej z okładek i krótkie uzasadnienie, maksymalnie w kilku zdaniach, Waszego wyboru.


6. Komisja konkursowa - czyli ja - przyzna nagrody, ogłosi wyniki i prześle nagrody.


7. Nagrodzone zostaną 3 osoby, które prześlą najciekawsze odpowiedzi. 

NAGRODY:

Każda osoba z nagrodzonych będzie mogła  wybrać sobie jedną z sześciu 
zaprezentowanych tu książek.

8. Odpowiedzi proszę przesyłać na mój adres mailowy: bioggraff40@gmail.com

Życzę wszystkim miłej zabawy, powodzenia i ... ciekawych jesiennych lektur :)

                                                                   Magdalena Jastrzębska

niedziela, 2 października 2016

2. Śląskie Targi Książki


2. Śląskie Targi Książki.
Katowice, sobota, samo południe, Międzynarodowe Centrum Kongresowe.






Wstęp na targi wolny, mimo to frekwencję mogę określić na średnią. Piszę to jedynie mając na uwadze sobotę, być może przedwczoraj lub dziś było tłumniej?
Spokojnie można było bez ścisku przejść między stoiskami, kilka kolejek owszem widziałam - czytelnicy czekający na podpis ulubionego autora.
Poza tym przestronnie, spokojnie...

Centrum Kongresowe nowoczesne, czarno-szare, rozległe. Jadąc na targi nie widziałam żadnego baneru reklamującego największą imprezę czytelniczą na Śląsku. 
Może nie zauważyłam?

Stoliczek autorki na stoisku Wydawnictwa LTW


























Skorzystałam z oferty wystawców i do domu przywiozłam torbę książek. Na stoisku Muzeum Zamkowego w Pszczynie zaopatrzyłam się w pięknie wydane 3 tomy "Studium Muzealnego", ponadto jeszcze materiały z konferencji pt. "Kolekcje sztuki i rzemiosła artystycznego w muzeach-rezydencjach".
Prezentuję pierwszą i czwartą stronę okładek,  bo już one zachęcają do kupna.


To nie wszystkie "zdobycze". Ponadto jeszcze "Historia jednego rodu" Kornela Krzeczunowicza wydana przez LTW oraz uroczy "Codziennik, czyli słoneczne myśli na każdy dzień" wyd. Seven.