piątek, 3 października 2014

Od Smoleńska po Dzikie Pola

Książka Teresy Siedlar-Kołyszko "Od Smoleńska po Dzikie Pola" (Oficyna Wydawnicza "Impuls", Kraków 2008 r.) to reportaż z wizyt autorki na Wschodzie. Przemierzanie Kresów w latach 90. XX wieku, szukanie pozostałości po polskiej kulturze i sztuce, liczne rozmowy z Polakami składają się  na obraz trwania polskiego na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej.


Niektóre rozdziały pisane były 20 lat temu, a to jednak sporo, biorąc pod uwagę czas przemian, który dosięgnął również tamte rejony. Jest to jednak cenny zapis wrażeń, stanu faktycznego, spotkań z wieloma Polakami od pokoleń żyjącymi na tych ziemiach. Teresa Siedlar - Kołyszko jawi się tu jako niestrudzona podróżniczka, która chce dotknąć, zobaczyć, poczuć. Ma świadomość historii tych ziem, podąża szlakiem sienkiewiczowskich bohaterów, polskość jest na Kresach dla niej wciąż obecna. To nie jest czas przeszły, to wciąż dziejąca się historia, choć już nie tak świetna jak kiedyś, okaleczona i przeorana przez sowiecki walec.  
Książkę rozpoczyna rozdział "Smoleńsk", bo był to najdalszy bastion Rzeczpospolitej.  Tu, na ziemi smoleńskiej, miał majątek ziemski Andrzej Kmicic. 
W kolejnych miejscowościach autorka podąża szlakiem zrujnowanych kościołów, ruin mówiących o dawnej wielkości, bogactwie. Jakże piękny musiał być na przykład taki kościół w Smolanach nad Orszą, którego zdjęcie zostało zamieszczone w książce. Ocalał ponoć tylko dlatego, że przez lata było tu ... kino.

Na Łotwie (dawne polskie Inflanty) jest miasteczko Krasław nad majestatyczną i potężną Dźwiną, niegdyś należał do Platerów. To z tego rodu pochodziła słynna Emilia - bohaterski pułkownik Mickiewicza. Autorka pojechała do tamtejszego kościoła, oglądała zachowane rodzinne epitafia, a ksiądz zwrócił jej uwagę na jedną z metalowych  tabliczek przytwierdzonych do ławki - "Emilia hr. Plater". Ławka należąca do dzielnej hrabianki, tabliczka, która przetrwała, świadectwo historii...
Napotkani w czasie podróży Polacy opowiadają dużo i chętnie. Wielu tam potomków dawnej szlachty, którzy kiedyś mieszkali w licznych rozsianych  gęsto na tych ziemiach dworkach, "ale rewolucja wszystko zmiotła". (s. 68)

Język polski przetrwał przekazywany z pokolenia na pokolenie, niektórzy uczą się go dopiero dziś (lata 90., czas pisania reportaży), czytają polskie książki. Zachwyca fakt, jak ci ludzie znają Sienkiewicza. Czytanie Trylogii to dla nich uczta duchowa! Autorka jedzie szlakiem odnawianych, polskich kościołów, odwiedza polskie szkoły (a w zasadzie polskie klasy utworzone przy tamtejszych szkołach), swą relację ilustruje wieloma zdjęciami.
Tulczyn, niegdyś gniazdo Potockich. Pałac przetrwał i choć zniszczony - jak sama autorka dodaje - wciąż jest imponujący. Działa w Tulczynie związek Polaków, jest ich tu bardzo dużo, ich przodkowie służyli w majątku Potockich. 
Siedlar-Kołyszko przeprowadziła z tutejszym prezesem związku Polaków w Tulczynie długa rozmowę. To, co wyróżnia Tulczyn spośród innych ukraińskich miast (dawnego ZSRR) to fakt, że tam się nie kradnie! Złodziei nie ma. Dlaczego?

"Tulczyn to jest takie miasto, na które ta cholerna komuna najmniej oddziałała. Patrząc na piękno, które tu było przedtem, i porównując z tym, co oni wprowadzili, widziało się jasno różnicę. I ludzie są tu trochę inni - bardziej uczciwi, bardziej kulturalni i więcej trzymający się tradycji i dziesięciu przykazań, których, mimo wszystko, nie zapomnieliśmy." (s. 206)

Na końcowych kartach książki autorka cytuje fragmenty wydanego w Londynie "Pamiętnika Kijowskiego". Nieprzypadkowo wybrała taką lekturę na zakończenie swych rozważań i wizyt na Kresach. To właśnie w cytowanym Pamiętniku  znaleźć można słowa, których aktualność porusza i dziś. Zaborcy wiedzieli, że niszczenie Polaków jako Narodu możliwe jest przede wszystkim  wówczas, gdy zniszczy się poczucie ich związku z przeszłością.
Gdy przestaniemy pamiętać, gdy świadomość historyczna będzie znikoma "czym obroni się Naród, żeby tylko na XXI wiek, ale i na następne pozostać Narodem? - pyta autorka ". (s. 295)


10 komentarzy:

  1. Książka wydaje mi się akuratna dla mnie, recenzja piękna, a zakończenie - brak słów. Tak jest, bo giniemy jako naród nieznający własnej historii.
    Kończę "Panienkę" Emmy Dmochowskiej i dzięki ogromne za trop! Szykuję się do wpisu o pisarkach kresowych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakończenie książki i to pytanie zmusza do refleksji. Ludzie spotkani tam, na Kresach, Polacy, którzy przetrwali, a także ci pół-Polacy, wracający teraz do swych korzeni, jawią się jako gorący patrioci. Nie wstydzą się tego, głośno o tym mówią. A tymczasem w kraju każe nam się być Europejczykami i wiele osób to kupiło. Bo bycie Europejczykiem lepiej brzmi niż bycie Polakiem?
      Bardzo jestem ciekawa wpisu o kresowych pisarkach. Ja teraz z moją nową pracą (może kiedyś książką?) też na Kresach... Utonęłam w temacie na dobre.

      Usuń
  2. Z rozrzewnieniem się czyta takie wspomnienia.
    Kultywowanie pamięci w dzisiejszych czasach łatwą sprawą nie jest.A być może nie wszystkim zależy na tym czy będą nadal Polakami skoro są Europejczykami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ta pamięć dla wielu nie jest ważna. A to przecież z Kresów pochodzi wielu wybitnych Polaków - Mickiewicz, Słowacki, Orzeszkowa, Kościuszko, Rej... i tylu innych.
      Nie można o tym zapominać.

      Usuń
  3. Przeczytałam niedawno "Nadberezyńców" Czarnyszewicza i przeglądając trochę internet natknęłam się na relację prof. Siedlar-Kołyszko z wyprawy na tereny, gdzie głównie toczy się akcja książki: http://kresy24.pl/42625/w-bobrujsku-smolarni-czyli-sladami-nadberezyncow/
    Ciekawa jestem, czy w książce, którą czytałaś, autorka dotarła również tam.
    Te relacje chwytają za gardło. Są piękne i smutne jednocześnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej książce, o której piszę jest rozdział "W Mohylowie nad Dnieprem", ale to opis podróży z 1993 roku. Link, do artykułu, który podałaś (dzięki wielkie, to takie dopełnienie mojej lektury) to opis podroży po 20 latach...
      Masz rację, te relacje są piękne i smutne, a ja czytam to z wypiekami na twarzy, bo o takiej podróży marzę od lat. Szczególnie na Podole.

      Usuń
  4. Książka wspomniana przez Ciebie zapowiada się bardzo ciekawie;autorka opisuje miejsca bliskie chyba każdemu Polakowi;znane,bliskie.
    Przeczytałam wiele takich wspomnień-podróży,refleksji.Polecam tutaj przy okazji "Kresowym szlakiem" Katarzyny Węglickiej czy Bronisława Trońskiego "I w Ostrej świecisz Bramie".
    Poza tym ciekawe pozycje to:"Podolska legenda" Zdzisława Skroka,"Niezapomniana Ukraina" Anny Saryusz Zaleskiej czy "Kresy,śladami naszych przodków" z komentarzem Jędrzeja Majki.

    Jako ciekawostkę podaję,że książkę "Podolska legenda" autor poświęcił..." Romanowi Aftanazemu-strażnikowi kresowej pamięci Polaków".

    Kilka lat temu byłam na wspaniałej,niezapomnianej wyprawie,o której też zawsze marzyłam.
    Była to moja podróż sentymentalna...chłonęłam dosłownie piękno Wołynia i Podola,rozmawiałam z wieloma mieszkańcami tamtych terenów,słuchałam z zapartym tchem opowieści o restaurowanych przez nich,z wielkim trudem,niektórych zabytkach.Wróciłam całkiem zauroczona Kresami;szczególnie zachwycił mnie Kamieniec Podolski i...Jazłowiec.Nie wspomnę już o cudnie położonym,Krzemieńcu.
    Młodzież jednej ze szkół mojego miasta porządkuje cmentarz w Zbarażu,pomaga też przy renowacji kościoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, właśnie o to chodzi, że Kresy wcale nie są tak bliskie każdemu Polakowi jakby nam - pasjonatom, zakochanym w Kresach lub potomkach rodzin kresowych - by się wydawało.

      Za podpowiedzi lekturowe dziękuję, poszukam, wykorzystam. W chwili wolnej pomyśl o założeniu swojego bloga i opisz to wszystko! :)

      Usuń
    2. A może pani Maria opisałaby swoje wrażenia z podróży lub lektur na blogu kresowym?
      Ja niestety, nie byłam na Wołyniu i Podolu, ale wzruszenie, jakich dostarcza zwiedzanie tych krain warte jest uwiecznienia.
      Książki Katarzyny Węglickiej czytałam i to dzięki nim dotarłam do zapomnianego pomnika "trzech pochodów" koło Arabowszczyzny (Białoruś).

      Usuń
    3. Nad Panią Marią to ja muszę popracować, bo nam się tu talent nieujawniony marnuje! W dodatku taka wiedza! :))

      Usuń