Nie ukrywam, że pomysł na ten post dojrzewał długi czas, ale dopiero teraz zasiadłam wygodnie, by go wreszcie napisać i zilustrować. Bohaterki moich biograficznych opowieści to damy z zasłużonych, znanych polskich rodów arystokratycznych i ziemiańskich. Z Kresami bardziej lub mniej związana była w zasadzie każda z nich. Tam się rodziły, mieszkały, odwiedzały rodzinę, przyjaciół, upiększały swe kresowe, dziś w większości legendarne, rezydencje. Stamtąd pisały do rodziny listy, ich portrety zdobiły ściany tamtejszych pałaców i dworów, w tamtych lasach polowały.
Nieśwież, Młynów, Czarnobyl, Korzec, Szpików, Kasperówka, Czarny Ostrów, Berszada, Ujście, Sławuta... Wszędzie tam zaznaczały swą obecność, a ja odtwarzając ich losy podążałam wraz z nimi ma Kresy, do świata, który przeminął.
Teofila z Morawskich urodziła się w Grodnie. Miała bogate, można rzec nawet awanturnicze życie. Niezwykle piękna Teofila rozkochała w sobie swego kuzyna bajecznie bogatego księcia Dominika Radziwiłła i po przeprowadzonych rozwodach (oboje nie byli wolni) została panią na Nieświeżu.
Nieśwież, pocztówka, zbiory Biblioteki Narodowej |
Wielka pasjonatka konnej jazdy korzystała z upodobaniem ze słynnych nieświeskich stajni, o których krążyły legendy. Miały być one wyłożone marmurami i gobelinami, a ściany ozdabiały kryształowe zwierciadła.
Piękna Teofila nie stroniła też od polowań, strzelała celnie z pistoletu, a w szaleńczej konnej jeździe nie miała ponoć równych.
Jej życie zmieniła historia. Mąż podążył szukać sławy u boku Napoleona, ona tymczasem opuściła Litwę i zamieszkała w Warszawie, w ówczesnym pałacu Radziwiłłów przy Krakowskim Przedmieściu (dziś Pałac Prezydencki).
Los rzucił ją potem do Petersburga i Moskwy.
Umarła młodo w Wilnie, mając zaledwie 37 lat, żałując swych nie zawsze przemyślanych do końca życiowych wyborów.
Tam ją pochowano na cmentarzu Bernardyńskim, w podziemiach klasycystycznej kaplicy. W czasach sowieckich kaplica została zdewastowana. Grób pięknej księżnej Dominikowej (tak ją zwano i taki nosi tytuł książka o niej) nie zachował się do naszych czasów.
Czarnobyl nad Prypecią kojarzy się z pamiętnym rokiem 1986, gdy w tamtejszej elektrowni jądrowej nastąpił wielki wybuch. Historia tego miejsca sięga jednak czasów, gdy miastem władali Kmitowie, Sapiehowie czy Chodkiewiczowie.
Tu urodziła się w 1768 roku kolejna bohaterka jednej z moich książek - Rozalia z Chodkiewiczów, później księżna Lubomirska.
Swego czasu jej losy były wielokrotnie opisywane i omawiane. Jedna z najpiękniejszych dam dworu Stanisława Augusta zasłynęła nie tyle swym życiem, a raczej... śmiercią. Była jedyną polską arystokratką, która została ścięta na szafocie podczas rewolucji francuskiej. Co ją tam zaprowadziło i jak tragiczny był jej koniec można przeczytać w mojej książce "Rokoko, dama i gilotyna".
Rozalia Lubomirska, fotografia obrazu olejnego ze zbiorów wilanowskich. Błędnie opisana jako "Aleksandra z Chodkiewiczów Lubomirska". Zbiory Biblioteki Narodowej. |
Po śmierci Rozalia stała się białą damą pałacu w Młynowie. Jej zjawa - jeśli wierzyć legendom - przechadzała się po amfiladzie pałacowych pokoi. Młynów, jedna z najpiękniejszych rezydencji na Wołyniu, dziś już nie istnieje.
W karnawale 1759 roku książę Antoni Jabłonowski zaprosił do swej rezydencji w Annopolu cały Wołyń. Miał się czym pochwalić. Pałac był elegancki, a nawet wykwintny, a szczęście rodzinne kwitło. Żona Anna rok wcześniej wydała na świat córkę - Dorotę, później księżnę Czartoryską.
Jedna z najciekawszych dam epoki stanisławowskiej stała się bohaterką mojej książki "Tajemnice księżnej Doroty Czartoryskiej". Gorąca patriotka wyemigrowała do Drezna, gdzie prowadziła salon skupiający tych, którym na sercu leżało dobro podzielonego między zaborców kraju.
Wybór rodziny złączył ją z księciem Józefem Czartoryskim, z koreckiej linii rodu. Urodziła pięć córek, zamieszkała na Wołyniu w Korcu, ale... szczęśliwa nie była. Miłość przyszła później, do inflanckiego posła Józefa Weysenhoffa, z którym miała córkę Teklę.
Korzec zasłynął dzięki wielkim talentom gospodarskim męża Doroty, który wykorzystał tamtejsze pokłady glinki i założył pierwszą polską wytwórnię porcelany.
Wytwarzano eleganckie serwisy obiadowe, kawowe czy śniadaniowe, dekorując naczynia motywami kwiatowymi, ptakami, owocami leśnymi.
Ruiny zamku w Korcu, pocztówka zbiory Biblioteki Narodowej |
Korzec przeszedł drogą rodzinnych działów na spadkobierców Doroty i Józefa Czartoryskich, ale żaden z nich nie miał już serca i głowy do prowadzenia wymagającego interesu. Pożar zamku w 1832 roku strawił budynek, który od tego czasu pozostał malownicza ruiną.
Córka romantycznego poety Zygmunta - Maria z Krasińskich Raczyńska to postać najmniej związana z Kresami. Złoty Potok pod Częstochową, wielkopolski Rogalin i Warszawa były głównymi miejscami jej życiowej aktywności.
Bywała jednak w legendarnej Białej Cerkwi - kolebce rodu Branickich, z którego wywodziła się jej matka Eliza.
Podróż do ziemi przodków odbyła w 1871 roku, o czym świadczy jej korespondencja.
Na miejscu czekały na nią bale, fety i polowania urządzane z rozmachem przez Branickich.
Księżniczka Helena Sanguszkówna wywodziła się z rodu, którego posiadłościami były Sławuta, Antoniny (potem przeszły na Potockich) czy Podhorce.
Piękna Helena, której urodę podziwiano w salonach całej Europy, mieszkała w podtarnowskich Gumniskach czy pałacu krakowskim, ale często odwiedzała ukochanego stryja Romana Sanguszkę w Sławucie.
Kościół w Sławucie Zbiory Biblioteki Narodowej |
Pałac w Sławucie Zbiory Biblioteki Narodowej |
Helena Sanguszkówna, która znana była swego czasu nie tylko ze zjawiskowej urody, ale także zalet charakteru i szerokiej działalności dobroczynnej, stała się bohaterką mojej książki "Dama w jedwabnej sukni".
Sławuta słynęła z doskonałej stadniny, o którą dbały całe pokolenia Sanguszków. Tam czekał na Helenę jej ulubiony wierzchowiec - gniady Aghil Aga. Był to koń arabski niezwykłej piękności. Sprowadzony został potem do Gumnisk, by udoskonalić pogłowie koni w podtarnowskiej stadninie.
Książka "Siostry Lachman - piękne nieznajome" to wyjątkowo opowieść o trzech bohaterkach, których losy, mocno ze sobą splecione, można śledzić także na Kresach.
Laura, Liza i Konstancja z Lachmanów to córki carskiego pułkownika czy też generała (przekazy rodzinne różnie mówią o randze Jerzego Lachmana).
Dwie z nich - Laura i Liza - dzięki małżeństwom zostały paniami wspaniałych kresowych rezydencji położonych na urodzajnym Podolu. Laura Świeykowska zamieszkała w Szpikowie, natomiast Liza w Czarnym Ostrowie.
Laura po śmierci pierwszego męża wyszła za markiza de Noailles i rozwijała swe talenty dyplomatyczne w Rzymie i Konstantynopolu przy boku męża-ambasadora. Liza ukochała Czarny Ostrów. Tu sprowadziła ciało zmarłej we Włoszech w młodym wieku córki Laury. Zamówiła wspaniały marmurowy pomnik, który stanął w kościele w Czarnym Ostrowie.
Nagrobek w czasach sowieckich przeniesiono do Kamieńca Podolskiego, gdzie do dziś można go podziwiać w tamtejszej katedrze.
Nagrobek Laury Przezdzieckiej w katedrze w Kamieńcu Podolskim. Po bokach popiersia jej rodziców - Lizy i Karola Przezdzieckich. |
W tym roku ukazała się moja książka "Listy z Kresów". To opowieść o losach Józefy z Moszyńskich Szembekowej, posiadaczki milionowej fortuny, właścicielki rozległych dóbr ziemskich na Wołyniu i Podolu. Jej życie mogłam poznać i opisać dzięki zachowanych w ogromnej ilości listach, których adresatem był przede wszystkim ukochany ojciec - Piotr Moszyński.
Listy do ojca, do Krakowa, przychodziły z Berszady, Dolska, Lewady czy Ujścia na Pobereżu. Kresowe majątki Moszyńskich przepadły, po większości z nich nie ma dziś nawet śladu. Józefa zmarła w Krakowie, pochowano ją na cmentarzu Rakowickim i tylko tablica nagrobna przypomina o tym, że córka syberyjskiego zesłańca Piotra Moszyńskiego urodziła się niegdyś w dalekiej Berszadzie na Pobereżu...
Informacje o bohaterkach przedstawiłam jedynie skrótowo, skupiając się na ich związkach z Kresami.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam oczywiście do wymienionych książek, z których każda posiada bogatą bibliografię, mogącą być kolejną wskazówką do poszerzenia tematu.
Piękny post! Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i oczywiście odświeżyłam sobie fakty, gdyż niektóre damy są mi już znane dzięki Twoim wspaniałym książkom biograficznym. Zatem, uogólniając, można stwierdzić, że większość bohaterek wywodzi się z Wołynia i Podola.
OdpowiedzUsuńChodził za mną ten wpis już od dawna. Idealnie też wpisuje się w nasz projekt kresowy.
UsuńPotwierdza pewną prawdę, że wiele rodzin - nie tylko ziemiańskich - ma swe korzenie na Kresach.
Dzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że na taki post czekałam!
A w ogóle to bym poczytała sobie jakąś książkę o polskich arystokratkach na Kresach. Magdo, może by tak coś? ;)))
Jakąś taką "ogólną" książkę o polskich arystokratkach tam bym poczytała, coś o życiu codziennym tych kobiet.
UsuńSzczerze napiszę, że myślę o tym. Mam nawet pewien pomysł, nawet nakreśliłam coś na kształt konspektu, który pokazał jak pracochłonny to temat.
UsuńKonieczne będą podróże do tych miejsc. Także to sprawa na najbliższe lata..., by zebrać materiał.
No to ja czekam na "Polskie damy na Kresach" albo "Damy polskie na Kresach" :)))
UsuńNiech się piszą!
:)) Skoro "zamówienie Czytelników" jest to znak, że trzeba działać. Ale trochę zwalniam tempo, a ten temat jawi się jako wielkie wyzwanie. Chwilowo musi poczekać w kolejce.:)
UsuńMnie też proszę zaliczyć do osób czekających na "Damy polskie na Kresach" :)
Usuń:) Przez najbliższy czas plany literackie skupiam na Mazowszu, ale potem z przyjemnością powędruję na Kresy.
Usuń"Listy z Kresów" mam i to nawet z dedykacją Autorki :)
OdpowiedzUsuńMyślałem ostatnio o przejrzeniu (bo to chyba nie jest książka, którą można przeczytać od deski do deski w kilka wieczorów) "Dziejów rezydencji na dawnych kresach Rzeczpospolitej"...
Pamiętam, pamiętam dedykację warszawską i chwile rozmowy :)
Usuń"Dzieje rezydencji...." Aftanazego to wielotomowe dzieło na długie wieczory i to raczej w czytelniach, bo w żadnej bibliotece nie wypożyczają. Chyba, że dysponuje się swoimi egzemplarzami. Ja na razie mam tylko jeden.
Piękny post! Z przyjemnością go przeczytałam i przypomniałam sobie bohaterki, które miałam szczęście poznać dzięki Twoim książkom. :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJak pisałam wcześniej zmotywował mnie nasz kresowy projekt.
Tym bardziej cieszy mnie Twój post. :) Dołączam się do prośby Marii Orzeszkowej o książkę "przekrojową" :)
UsuńMyślę o tym:) Temat bardzo kuszący i będzie to coś innego od dotychczasowych biografii konkretnych kobiet. Jednak to daleka przyszłość. Na razie jeszcze mam w planach postać, o której chcę napisać.
UsuńUwielbiam takie wpisy, które łączą się tematycznie. Wtedy można spojrzeć na opowieści " z lotu ptaka". Ale lubię także pojedyncze opowiadania, które szczegółowo opisują dzieje bohaterek Pani książek. Każda forma literacka jest dobra, aby przybliżyć losy i historię Kresów oraz mieszkańców tamtych ziem.
OdpowiedzUsuńGdy pisałam to podsumowanie okazało się, że każda z moich bohaterek Kresy ma we krwi. Wiele to mówi o naszej historii i motywuje do różnych refleksji.
UsuńMuszę w końcu i ja wreszcie tam wyruszyć.
Podziwiam entuzjazm, który pozwala obcować z wszystkimi tymi arcy ciekawymi postaciami, tropić je, odbywać podróże, zwiedzać muzea, rozszyfrowywać je, a potem rozbudzać ciekawość czytelników... Piękna pasja:)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńNiech to zainteresowanie trwa, póki pomysłów i sił starczy na nowe książki. Cieszy też to ogromnie, że są Czytelnicy, dla których mogę pisać.