Sporo czasu spędzam teraz na przeglądaniu roczników starych czasopism. Szukam tam informacji do mojej książki, ale wielokrotnie trafiam na ciekawostki, których nie wykorzystam, a trudno i szkoda pozostawić je bez słowa. Stąd też dzisiejszy post. O czym pisano 100 lat temu? Czym się zachwycano? Co było nowe? Jak reklamowano różne produkty?
Dwutygodnik "Wieś i Dwór" poświęcił w listopadzie 1912 roku sporo miejsca "Sportowi samochodowemu".
Niewielu Polaków wówczas miało samochód - był to luksus. Jazda samochodem zaliczana była do dyscypliny sportowej. Dodatkowo fatalny stan dróg odstraszał potencjalnych nabywców. Jednak... amatorów tego sportu przybywało, oczywiście wśród ludzi majętnych.
Przed pałacem w Chołoniowie, dobrach hr. Krasickiego, na Wołyniu "Wieś i Dwór", 1912, zeszyt III. |
Policzono, że w Królestwie było wówczas około 500 samochodów. Klub automobilistów polskich wystosował wniosek o szybkie założenie polskiej fabryki samochodów!
***
Panie bardziej niż automobilami były wówczas zainteresowane akcesoriami do ... dbania o urodę. Oto on! Tryumf kosmetyki tamtej doby.
"Wieś i Dwór", 1912, zeszyt III |
Komu zepsuł się parasol lub potrzebował spacerową laskę na pewno zainteresował się tą reklamą.
"Wieś i Dwór", 1913, zeszyt XII |
To zdjęcie reklamujące Skład Sukna i Magazyn Bławatny przypomniało mi sklep
Stanisława Wokulskiego.
Wieś i Dwór, 1913, zeszyt XII |
To na koniec jeszcze "Felietonik sportowy" z czerwca 1913 r.
11 czerwca na polach mokotowskich osiadł "ptak o wielkich skrzydłach", przybył nim (jednopłatem) lotnik z Francji.
Nie tylko panowie zajęli miejsce w kronice sportowej, ale także dzielne amazonki. Przykładem Maria z Wodzińskich Zandbangowa.
Wieś i Dwór, 1913, zeszyt XII.
Można czytać dalej i dalej i takie ciekawostki z dawnych lat gromadzić...
Bardzo to jest ciekawe, tak przenieść się w czasie i zobaczyć czym wówczas ludzie żyli, co było dla nich ważne. Niby tylko 100 lat i aż, jak wiele się zmieniło. Ja pamiętam, w domu rodzinnym, na strychu, dzieliliśmy go z trzema innymi rodzinami i w części zajmowanej przez najstarszą naszą sąsiadkę, przybraną babcię Marię, były stare gazety "Przyjaciółka" i "Zwierciadło", powpinane w takie wielkie segregatory, całymi rocznikami, dla mnie kilkunastoletniej była to już historia, długo nie wracałam z tego strychu, zagłębiona w ciekawej lekturze, starych ogłoszeniach, fascynujące :)
OdpowiedzUsuńJa także miałam w moim dawnym domu, z dzieciństwa, strych "pełen skarbów". Było mnóstwo starych gazet, np. roczniki "Przekroju", z których wycinałam ciekawostki i wklejałam do takich specjalnych albumów z moimi wycinkami. Mam je do dziś.
UsuńŚwietny wpis. Przyznam, że czytałam ostatnio książkę o tym, czym żyła prasa w roku 1911. Oj ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. ;)
OdpowiedzUsuńTak, to zupełnie inny styl i poziom. Nie tylko ciekawostki z dawnych lat, ale i język - wyszukany, elegancki - zwracają uwagę.
UsuńTak. Chociaż jak przeglądałam kronikę kryminalną z tamtych, to cóż... Ludzie się nie zmieniają. ;)
UsuńDawne gazety mialy jakas klase. Ale nie zawsze bylo tak milo. Niedawno natrafilam na artykul w jakiejs 19-o wiecznej polskiej gazecie o biednych wloskich dzieciach sprzedawanych do ciezkiej pracy w fabrykach Francji, aby za te pieniadze ich matki mogly wyzywic ich mlodsze rodzenstwo.
OdpowiedzUsuńDoniesienia prasowe były różne, w tamtych czasach także. Życie miało także ciemniejszą, często brutalną stronę, szczególnie gdy dotykało warstw (bo jeszcze wówczas tak klasyfikowano) niższych.
UsuńAkurat opisywane przeze czasopismo 'Wieś i dwór" skupiało się na innej tematyce, a już sam tytuł mówi, do kogo było adresowane.
Po nas mieszkających w blokach niestety takie skarby w postaci zszywek całych roczników czasopism nie pozostaną :( Choć... ostatnio z mojego bloku eksmitowano jednego lokatora, wywieziono wówczas dwie tony papierzysk - ale były to WYŁĄCZNIE reklamówki ze sklepów z promocjami. Ot, takie hobby :)
OdpowiedzUsuńTakie reklamy ze sklepów, kto wie jaką będą miały wartość za kolejne 100 lat? Może dla badaczy życia codziennego, reklamy, będą to cenne dokumenty?
UsuńTakże i ja uwielbiam wszelkiego rodzaju stare gazety, czasopisma, poradniki. Niegdysiejsze tabloidy plotkarskie dostarczają ciekawych spostrzeżeń, pouczają, strofują, ganią w sposób, który dzisiaj wzbudza u mnie uśmiech. A gdy jeszcze do tego doda się charakterystyczną dla minionych lat czcionkę, gramatykę, zasady ortografii to powstaje ciekawa historia tego co było a już nie wróci. Bo czy można bez uśmiechu potraktować taką oto poradę z początku XX wieku?- „ Brylanty z rana, przy sukni domowej, oznaczają zupełny brak dobrego smaku. Kamieni fałszywych, nawet najwytworniej wykonanych, nikt szanujący nosić nie powinien. Można mieć na sobie imitację perły, ale brylant fałszywy to horrendum!” No tak, brylanty tyko oryginały! ( muszę o tym wspomnieć mężowi) :) Kiedyś , gdy byłam nastolatką, czasami wycinałam artykuły z gazet, jakieś porady i wklejałam do wielkiego zeszytu- skarbnicy wiedzy mniej lub bardziej przydatnej. Pamiętam stare wydania „Przekroju”, wielkich rozmiarów „Politykę”, babcine stare kalendarze z notatkami i zapiskami.
OdpowiedzUsuńStare wydania "Przekroju" pamiętam do dziś ułożone w stosach na strychu. To była skarbnica wiedzy! Pamiętam też stare tygodniki "Filmu", a na okładce np. młoda Nina Andrycz. Zdjęcie zapamiętałam, bo wycięłam i wkleiłam do albumu, który się zachował.
UsuńAleż Ty masz teraz wspaniałe zajęcie :) To szukanie materiałów i natrafianie na takie prasowe perełki :)
OdpowiedzUsuńWiesz, to ciekawe, ale bardzo pracochłonne. Poza tym znajduję wszystko (tyle ciekawostek!) ale nie to, czego szukam :) Niestety.
UsuńSuper to! Ja mam w swoich archiwach prasę z Powstania Warszawskiego. Nie jest to tak odległy czas, jak ten powyżej, ale kiedy się to czyta, to też robi wrażenie, zważywszy że nie ma tam informacji stricte o walkach w Warszawie. Może kiedyś zeskanuję te dzienniki o pokażę na blogu. :-)
OdpowiedzUsuńTo trzymaj, bo to skarb! To już historia.
UsuńMoże kiedyś napiszesz artykuł i wykorzystasz te materiały?