"Błękitni" Marii Rodziewiczówny to kolejna książka w jej dorobku pisarskim, która miała ten sam cel - wyraziście, szczerze opowiedzieć się za tym, co w życiu cenne. Dla Rodziewiczówny była to polskość, patriotyzm, praca.
Głównym bohaterem jest książę (kniaź) Lew Holszański - pan na Holszy. Gdy go poznajemy jest młody, zblazowany, znudzony życiem, z którego czerpał pełnymi garściami. Wszystko w życiu już go znudziło. Wraca do rodowego majątku po kilku latach pobytu za granicą. Wraca, bo musi. Zmarł tragicznie jego starszy brat i to teraz Lew zostaje panem na Holszy.
Nie ma pojęcia o administrowaniu majątkiem, nie chce poznać tamtejszych realiów, na krzywdę ludzką jest nieczuły. Doskonale wychowany, wykwintny, elegancki i pusty w środku.
Arystokracja (tytułowi Błękitni) ukazana jest w książce bardzo jednostronnie, ale to celowy zabieg. Mamy do czynienia z przedstawicielami tej warstwy, którzy reprezentują najgorsze jej przywary - zapatrzenie w ród, pogardę dla stanów niższych, upodobanie do francuszczyzny, trwonienie majątków w Wiedniu, Paryżu czy modnych kurortach. Na wsi było - według nich - po prostu nudno.
Arystokracja pokazana jest w książce Rodziewiczówny w krzywym zwierciadle. Wiadomo, że byli w tej warstwie (jak w każdej) utracjusze, ale byli też ludzie czynu, bohaterowie, wielcy patrioci.
Autorka maluje arystokrację negatywnie, by na przeciwległym biegunie postawić szlachtę - właścicieli dworków, którzy pracą, przywiązaniem do tradycji stoją na straży ziemi przodków.
Czy nowy pan na Holszy ma szansę się zmienić, obudzić w sobie człowieczeństwo, być dobrym panem? Czy do końca będzie zimnym, bezideowym przedstawicielem tytułowych błękitnych? Oczywiście, że szansę ma i dobrze ją wykorzysta. Na szczęście pojawił się kiedyś w jego życiu dawny zarządca Holszy - szlachcic Grzymała, który ma piękną i szlachetną siostrę Gabrynię, z którą przed laty połączyło księcia Lwa uczucie. Miłość tych dwojga (on książę, wielki pan), ona (wprawdzie szlachcianka, ale zatrudniona jako lektorka i towarzyszka jego antypatycznej matki) przerwana została z woli seniorki rodu. Lew szlachetnie wolał udać się za granicę i zerwać z ukochaną, niż narazić ją na obmowy, plotki i wydalenie z zamku za "romans z księciem".
Spotkanie po latach pokaże, że prawdziwe uczucie nie umiera, że czas tak naprawdę nie ma tu znaczenia, a miłość może człowieka zmienić. Kto chce wiedzieć jak udało się księciu Holszańskiemu stać się wrażliwym, odpowiedzialnym, pracowitym człowiekiem, którego okoliczna ludność nazwała w końcu "naszym księciem" niech sięgnie po "Błękitnych".
***
Na uwagę zasługuje znakomicie skreślona postać starego profesora-pasjonata oderwanego od rzeczywistości. Pozostałe postacie realizują przyjęty przez autorkę szablon. Zakończenie jest przewidywalne, a całość czyta się dobrze.
Przede wszystkim trzeba pamiętać jaką rolę miały pełnić książki Rodziewiczówny. Pokazywały w prosty sposób drogę, którą należało kroczyć, by być przyzwoitym człowiekiem.
Przede wszystkim trzeba pamiętać jaką rolę miały pełnić książki Rodziewiczówny. Pokazywały w prosty sposób drogę, którą należało kroczyć, by być przyzwoitym człowiekiem.
Właśnie czytam :)
OdpowiedzUsuńA ja przeczytałam dzięki Tobie, bo mi przypomniałaś, że gdzieś w zakamarkach biblioteki mam Rodziewiczówną.
UsuńMam wrażenie, że to jakby zapowiedź "Trędowatej"! Tylko Rodziewiczówna lepsza pod względem artystycznym.
UsuńAle i Mniszkównę warto poczytać. Taka "Gehenna" jest całkiem dobra. I do tego akcja dzieje się na Wołyniu, czyli mamy Kresy!
Dawno nie czytałam książek Rodziewiczówny, a znam tylko kilka z nich. Chyba najlepiej wspominam "Macierz". Może sięgnę po którąś z pozycji, żeby sobie przypomnieć, ale ostatnio czytam mało romansów, więc czas pokaże, czy się "zbiorę w sobie". :) Ostatnie opinie o książkach Rodziewiczówny pokazują, że jej twórczość, choć generalnie szablonowa, niosła w sobie wiele wartości.
OdpowiedzUsuńRodziewiczówna po latach wraca. Część jej książek skutecznie blokowała w PRL cenzura.
Usuń"Błękitni" nie są typowym romansem i okładka może być tu trochę myląca.
Mam jeszcze w domu inne książki tej autorki, muszę poszukać, bo tak dobrze schowane, że zastanawiam się teraz gdzie?
Cała Rodziewiczówna... dobrze napisane z przesłaniem i czyta się b. dobrze.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale może zdobędę w bibliotece.....
Sporo francuskich zwrotów, tam gdzie mamy spotkania towarzyskie arystokracji, ale wszystkie tłumaczone w przypisach. Czyta się dobrze.
Usuń"Błękitni" to nie tylko książka, do której mam spory sentyment, ale też lubię do niej co parę lat powrócić:) Mam to chyba po babci:)
OdpowiedzUsuńMa swój urok. Dziś przecież nikt już tak nie pisze. Muszę poszukać kolejnych tytułów, bo wiem, że w domu są, ale..., w którym miejscu?
UsuńDzień dobry. Przeczytałam cztery ostatnie książki napisane przez Panią w ciągu trzech dni. Poszukuję pierwszych dwóch. Dziękuje.
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńJeśli chodzi o tytuły "Rokoko, dama i gilotyna" (2005 r. ) oraz "Tajemnice księżnej Czartoryskiej" (2007 r.) to minęło już kilka lat od ich wydania. Stąd być może trudność do dotarcia do tych tytułów.
Zerkam na półkę - jest! To sobie razem poczekamy. Dziś muszę czytać ... Szklarskiego;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie muszę zrobić porządny inwentarz w moich zbiorach, bo sporo tytułów mam, a gdzieś mi umknęły.
UsuńUwielbiam takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńCzyta się dobrze, zresztą Rodziewiczówna była kiedyś bardzo popularna, to musiało wynikać nie tylko z tematyki, jaką poruszała, ale też ze sprawnie napisanych książek.
UsuńW swoich zbiorach mam większość książek Rodziewiczównej,ale tak dawno je czytałam:-(,często wracałam do powieści "Dewajtis","Lato leśnych ludzi" i "Jaskółczym szlakiem".Idealna lektura na jesienne wieczory,można przenieść się w całkiem inny,odmienny świat,gdzie dobro zwycięża,a ludzie cenią inne wartości,niż obecnie.To miła,pożyteczna odskocznia:-) od szarej codzienności.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie mam zbyt wiele jej książek, choć chyba wspomniane "Jaskółczym gniazdem" gdzieś jest w domu.
UsuńA skoro już o książkach to dziś zamówiłam "Na całym świecie tylko Ona. Zakazana miłość księżniczki Elizy Radziwiłł i Wilhelma Pruskiego" Dagmar von Gersdorff. Ma być na środę :)