wtorek, 22 stycznia 2013

Na ławeczce...

Od jakiegoś czasu można obserwować w naszym kraju modę na ławeczki ze znanymi, sławnymi, zasłużonymi... Ławeczki rosną jak grzyby po deszczu. Ale nie w lesie lecz w miastach, na deptakach, parkach, w rynku, w miejscach reprezentacyjnych. Są wizytówką miasta, upamiętniają jego znakomitości, osoby tam urodzone, tworzące, pracujące, mieszkające...
Czy się to podoba komuś czy nie -  krajobraz Polski usiany jest ławeczkami...
Kilka z nich uwieczniłam swym aparatem podczas różnych podróży, dalszych i bliższych.



Jeden z moich ulubionych pisarzy - Bolesław Prus odpoczywa sobie w Nałęczowie, w pięknym parku.





Często tu przyjeżdżał, mieszkał w pałacu Małachowskich, pisał, odpoczywał. Dziś można przysiąść się do pana Prusa i zadać mu jakieś pytanie.
Czy odpowie?
Wątpię, ale spróbować można zawsze.







Będąc w kręgu ławeczek literackich jeszcze jedno miejsce. Suwałki. Przed domem, gdzie znajduje się jej Muzeum, stoi ławeczka-pomniczek Marii Konopnickiej. Muzeum mnie oczarowało. Wydawało mi się (zanim tam weszłam), że będzie to  prowincjonalna wystawa kilku wyblakłych ze starości książek, a tymczasem... Wystawa, pełna ciekawostek, zaaranżowana w interesujący sposób przez ludzi, którzy widać, że włożyli w to nie tylko wiedzę o pisarce, ale i swoje serce pełne pasji dla tego, co robią.

Ławeczka poświęcona Wojtkowi Belonowi stoi  W Busku-Zdroju. Zielone miasto ze słońcem  w herbie, znane uzdrowisko, kojarzy się też z muzyką. Organizuje się tu wiele koncertów. Belon - poeta, pieśniarz, kompozytor zwany jest także czasem "bardem Ponidzia."



Pozostając w klimatach muzycznych - Kraków, Rynek Główny, pomniczek Piotra Skrzyneckiego. Nie jest to typowa ławeczka, bo w zasadzie krzesełko i stolik, ale do Pana Piotra można się przysiąść, bo zawsze przy stoliku są dostawione krzesła z baru Vis a Vis.





Na koniec... ławeczka z pszczyńską księżną Daisy, która już od dawna jest wizytówką miasta. Oczywiście księżna, bo ławeczka dopiero zdobywa swą sławę. 
Ustawiona została na rynku i to tak szczęśliwie, że gdy usiądziemy obok księżnej za nami rozciąga się panorama bramy wjazdowej (Bramy Wybrańców) i samego pałacu.  
Szczegół jedynie we wszystkim jest taki, że Daisy nie przepadała za Pszczyną, ale właśnie to miasto ją pokochało...



14 komentarzy:

  1. W Kielcach można przysiąść się do Jana Karskiego, Żarach do Telemanna, w Łodzi do Tuwima, w Warszawie do Jana Nowaka Jeziorańskiego i Lindleya, w Lublinie obok prof. Raabe, a w Gdańsku obok Oskara Matzeratha etc. etc. etc. Pewnie niedługo będzie trudno znaleźć miasto bez "ławeczki" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewien sposób uatrakcyjniają przestrzeń miejską i na pewno są turystyczną atrakcją.

      Usuń
  2. A w Katowicach jest ławeczka Ligonia :) Faktycznie chyba nie ma już miasta bez ławeczki, ale dla mnie to lepsze rozwiązanie, niż taki zwykły pomnik.
    Chętnie przysiadłabym się do Prusa i wypiła kawę ze Skrzyneckim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Katowic czasem zaglądam, wiec może obejrzę ławeczkę na własne oczy. Całkiem ciekawie się ten pomniczek-ławeczka prezentuje, właśnie obejrzałam w internecie zdjęcia.

      Usuń
  3. W moim mieście też jest ławeczka z postacią Roberta Bartołda:)Można ją zobaczyć tu:
    http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/gallery,1,19460.html
    A z panem Prusem mam zdjęcie na jego ławeczce, śliczna jest ławeczka z panią Daisy:)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za link, obejrzałam ławeczkę poświęconą R.Bartołdowi. Ciekawy pomysł - kapelusz zawieszony na rogu oparcia.

      Usuń
  4. Ja pamiętam jeszcze ławeczkę z wiecznym studentem na Uniwersytecie Warszawskim... a Księżny Daisy nie widziałam, ale byłam w Pszczynie już parę lat temu.
    Do Skrzyneckiego nigdy bym się nie ośmieliła przysiąść, bo mnie Zwis przeraża i dekoncertuje, zbytnia to dla mnie dekadencja :)
    Za to Belona nam kiedyś na jeden dzień w Rynku ustawili, była to jakaś makieta pomnika bodajże, chyba z okazji Juwenaliów, ale już nie pamiętam dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księżna Daisy jest chyba od jakiś 2 czy 3 lat dopiero na pszczyńskim rynku.

      Usuń
  5. Ławeczki klimatyczne, lubię je bardzo, bo zamiast mówić wielki, mówią ludzki, zwyczajny, przyjazny... No i nie trzeba pod nimi "składać kwiatów", ale zawsze z własnej woli można je przynieść. Chyba tak to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chyba o to chodzi, by sławni zeszli z pomników, a usiedli blisko ludzi, na ławeczce...

      Usuń
  6. Najpiękniejsza i najbardziej chyba oryginalna jest Konopnicka.
    Tak, rosną takie ławeczki wszędzie, co akurat jest przyjemną i sympatyczną modą. Łańcut też taką ma, z tym, że siedzą na niej, niczym bracia bliźniacy, ludzie zasłużeni lokalnie - bracia Cetnarscy, burmistrzowie i architekci. Mój synek każdej wiosny siada koło tych starszych panów w melonikach, a ja zdjęcie pstrykam, by potem widzieć, ile urósł od ostatniego razu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też myślę, że to sympatyczna moda, a niektóre ławeczki są naprawdę bardzo udane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Och,tych pomników-ławeczek rzeczywiście coraz więcej,pojawiają się w różnych wersjach.Wolę je od nieco wcześniejszych pomników,niekiedy bardzo nieciekawych,jak np.postać Prusa gdzieś na trawniku w Warszawie czy wcześniejszy pomnik Konopnickiej w Suwałkach tak brzydki,że wykonano nowy,a tamten postawiono gdzieś na tyłach Muzeum jej imienia i równocześnie domu urodzin i dzieciństwa.Z frontu bowiem jest...ławeczka i stojąca postać poetki;pomniczek ciekawy.
    W Częstochowie siedzi zadumana Poświatowska,w Tarnowie dość zaskakujące zestawienie-Osiecka,Herbert i...Brzechwa.Oczywiście na czterech ławeczkach tworzących kwadrat;oddaleni od siebie,usytuowani nawet tyłem.W pobliżu stoi przy narożnej kamienicy dziwnie ponury,Brandstaetter.
    W Krynicy-Nikifor z pieskiem,zaś w Gdańsku przysiadł na dużej ławce w ażurowej altance, maleńki Oskar,bohater "Blaszanego bębenka" G.Grassa, niedaleko domu,w którym urodził się pisarz.Nawiasem mówiąc jest to też dzielnica mojego najwcześniejszego dzieciństwa.
    Kiedyś w Krakowie przysiadłam się do p.Piotra S.,ale nie był zbyt rozmowny tego dnia.Może i pogoda mu nie odpowiadała?
    Jakby na przeprosiny podarował mi przepiękną różę...,a było to zimą:-),miły gest!W Krakowie wszystko może się zdarzyć,to miasto ma swoja magię...My coś o tym wiemy,Pani Madziu,prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, w Krakowie zdarzają się rzeczy niezwykłe!:-))
      Już marzyłoby mi się pojechać, ale tak wiosną, gdy kwitną magnolie na Wawelskim Wzgórzu.

      Usuń