Do napisania tego postu skłonił mnie artykuł, który można znaleźć w internecie autorstwa Aliny Barczyk zatytułowany KSIĄŻE, «CO KRAJOWI BYT SWÓJ POŚWIĘCIŁ». PORTRETY IX ORDYNATA OŁYCKIEGO, PUŁKOWNIKA DOMINIKA HIERONIMA RADZIWIŁŁA (1786–1813). Jest to rozdział książki wydanej w 2018 roku (to ważne!) pod tytułem "Олика та Радзивілли в історії України, Польщі й Білорусі. Збірник наукових праць".
Link do artykułu: tutaj
Autorka bierze pod lupę portrety Radziwiłłów - Dominika i jego pieknej żony Teofili z Morawskich, o której w 2000 roku wydałam książkę pod tytułem "Historia pięknej kobiety. Opowieść o Teofili z Morawskich Radziwiłłowej" na okładce zamieszczając portret księżnej malowany przez Peszkę. Na tamten czas, w 2000 roku, tylko ten był znany.
Wydanie biografii Teofili z 2000 roku |
Autorka opracowania pisze, iż w mojej książce podaję informację, że "przedstawienie Teofilii z Morawskich jako Hebe pędzla Józefa Peszki z lat 1802–1806, przechowywane w Muzeum Narodowym w Krakowie jest jedynym zachowanym w polskich zbiorach portretem arystokratki, choć inne wizerunki drugiej żony Radziwiłła są powszechnie znane" (s. 58).
Otóż, te wizerunki nie były powszechnie znane. Tym bardziej w roku 2000, gdy książka (jej pierwsze wydanie) miało miejsce. Dlaczego nie były znane?
Jest jeszcze sprawa drugiego portretu. Malowanego przez Lampiego, który przedstawia bohaterkę z dzieckiem.
Pani Alina Barczyk pisze o nim "W nieco innej konwencji zobrazował magnatkę między 1808 a 1810 r. Franciszek K. Lampi. Na pracy znanej jako «Portret Teofili z Morawskich Radziwiłłowej z synkiem Aleksandrem Dominikiem lub córeczką Stefanią», znajdującej się w Muzeum Narodowym w Warszawie, kobieta została ukazana jako troskliwa matka. Jasne barwy szat wzmagają nastrój łagodności, kontrastując z ciemnym krajobrazem, który stanowi tło dla sceny."
Teofila z Morawskich Radziwiłłowa z dzieckiem |
Tak, to wszystko prawda. Ten portret księżnej znajduje się w Warszawie i to ja przywróciłam mu przed laty tożsamość, a nawet umieściłam na okładce wznowienia książki, która została w II wydaniu uzupełniona i ukazała się pod tytułem "Księżna Dominikowa". Lecz do tej pozycji autorka artykułu nie dotarła. Może szkoda.
Wyjaśniam tam dokładnie historię tego portretu. W katalogu Muzeum od lat figurował jako portret Anny z Jundziłłów Morawskiej z córka Teofilą. Po konsultacjach z pracownikami Muzeum wspólnie doszliśmy do wniosku, że to nie matka księżnej, ale sama Teofila z jednym ze swych dzieci.
Osobiście obstaję przy tym, że to córka, syn nie był oficjalnie uznany, bo urodził się przed ślubem rodziców.
A oto i okładka książki z 2014 roku.
Biografia księżnej Teofili Radziwiłłowej z 2014 roku |
Ciekawa historia z tymi portretami. Z tego co pamiętam to nie jest jedyne pani odkrycie. Przywracanie tożsamości dawnym wizerunkom, o których często wiemy tylko, że to portret młodej kobiety lub portret damy, (a przecież kryje się za tym wizerunkiem człowiek, jego rodzina, jakieś nazwisko) musi być bardzo pasjonujące. Pozdrowienia,Basia. Czekam na nową pani książkę!
OdpowiedzUsuńPrzywracanie tożsamości dawnym wizerunkom/fotografiom to rzeczywiście temat rzeka. Zdarzyło mi się udzielić wskazówek kilku muzeom - w Warszawie, Sandomierzu czy Krakowie. Zawsze są to bohaterowie moich książek... można powiedzieć, że znam ich tak dobrze, że rozpoznanie ich jest dla mnie oczywistością.
UsuńTak kto jest, jak ktoś chce się popisać swoją erudycją, a wychodzi na to, że sam ma pewne braki. Pani autorka mogłaby wybrnąć z tego z twarzą przyznając, iż była w błędzie. Podziwiam Twoją wiedzę i pasję odkrywcy. Zdrowych Świąt i nowych książek w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńNowa książka czeka właśnie na koniec roku, mam trochę wolnego, więc... będzie czas na dokończenie. Takie mam plany :)
UsuńCiekawa historia z portretami Radziwiłłów. Gratuluję skrupulatności i dociekliwości. Odkrywanie tajemnic ukrytych na portretach to prawdziwa praca detektywistyczna,która uchyla rąbka tajemnicy sprzed wieków.
OdpowiedzUsuńObecnie czytam III część Silva Rerum litewskiej pisarki Kristiny Sabaliauskaite, która opowiada o szaleństwie Marcina Mikołaja Radziwiłła i tragedii jego żon (jest jeszcze IV część, ale czeka na przetłumaczenie). Może to będzie kolejny temat Pani książek? Pozdrawiam świątecznie i życzę inspiracji do napisania kolejnych książek. :)
Tyle pasjonujących historii czeka na opisanie!
UsuńZobaczymy, co wena podpowie? :)
Dziękuję i świątecznie pozdrawiam.
W Pani książkach widać ogromną wykonaną pracę i przygotowanie merytoryczne. Tym bardziej irytuje próba zwrócenia uwagi na błędy, których nie ma. Proszę się nie przejmować. Świadczy to o tym, że jest Pani czytana. Życzę wesołych i spokojnych Świąt. Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę. Fanka Łodzianka
OdpowiedzUsuńKolejna książka ma się ku końcowi. Mam nadzieję, że w przyszłym roku ukaże się. Tym razem powracam do bohaterek kobiecych! Serdeczności posyłam.
Usuń