Dziś o książce niezwykłej. Trafiłam na nią przypadkowo przeglądając internet. Już kiedyś spotkałam się z informacją, że Leon Lipkowski napisał i wydał książkę pod tytułem "Moje wspomnienia 1849 - 1912". Wydanie z 1913 roku było prawdziwym unikatem, bo liczyło zaledwie 500 egzemplarzy, wszystkie były numerowane.
Tymczasem kilka lat temu (2009 r.) Stowarzyszenie Domus Polonorum wydało reprint tego tytułu jako tom I Biblioteki Domus Polonorum.
Książka zyskała przepiękną szatę graficzną. Okładka jest twarda, znakomitej jakości papier, mnóstwo ilustracji czarno-białych. Format książki duży, albumowy.
Pisze o rodzinie, sąsiadach i ich siedzibach, przytacza nieraz anegdoty i ciekawostki. Przede wszystkim pisze z wielką klasą gentlemana, który wyznaje zasadę, że jeśli się już mówi o innych lub pisze, to albo dobrze albo wcale.
Nie ma więc na kartach tej książki pikantnych historyjek, skandalików, ploteczek. Jest za to ukazany świat porządnych ludzi, którzy pracą, zamiłowaniem do ziemi i tradycji tworzyli ów mit kresowy, który dziś ponownie, po latach milczenia, jest obecny w rożnych publikacjach.
O szacie graficznej już pisałam, ale napiszę jeszcze rzecz ważną. Książka prezentuje mnóstwo fotografii, portretów. Niegdyś wisiały i ozdabiały kresowe rezydencje, dziś... przeważnie nie istnieją. Nieliczne uratowano.
Większość dorobku polskiej kultury, sztuki, kolekcjonerstwa na Kresach po prostu przepadła. Zrabowana, zniszczona bestialsko przez bolszewickie hordy, które napadając na polskie dwory potrafiły tylko niszczyć, kraść, gwałcić, zabijać. Ale to inna historia... Kto czytał np. "Pożogę" Zofii Kossak-Szczuckiej wie, o czym piszę.
Książka Leona Lipkowskiego to książka smakowita, dobrze się czyta, dobrze ogląda. To książka na spokojne wieczory, gdy w ciszy możemy zagłębić się w świat dworów, polowań, kuligów, wizyt...
Kilka cytatów z książki:
"Dziś jeszcze pamiętam, z jaką niecierpliwością oczekiwaliśmy ukazania się po drugiej stronie Bohu wielkich kazańskich sani, w sześć koni zaprzężonych, któremi przyjeżdżała siostra z całą gromadką dzieci." (s. 45)
"Wujenka, o ile pamiętam, w czarnej sukni, czepeczku i mantyli, bardzo była sentymentalna i nie pamiętam jej nigdy inaczej, jak roniącej obficie łzy przy każdej rozmowie." (s. 65)
"Bywając w domu Władysławowstwa Branickich, gdzie zawsze doznaję wielu dowodów życzliwości odczuwam atmosferę starego polskiego gniazda na kresach, pełnego cnót narodowych i rodzinnych, które wniosły do swych ognisk domowych i córki tych zacnych rodów." (s.158)
Wołodarka ze słynną galerią obrazów, Tokarówka koło Nowo-Chwastowa, Nenadycha z pięknym ogrodem kwiatowym, Cybulów, jedna z najwspanialszych stadnin w Stawiszczach, Hajworów... kto dziś wie, gdzie są położone? Jak brzmi ich dzisiejsza nazwa? Ile kamieni zostało z tamtego życia?
Książka ta jest jeszcze jednym, bezcennym świadectwem naszej historii, naszego istnienia także tam, na Wschodzie. W dobie unijnych fajerwerków przypomina o sprawie zasadniczej - polskości.
*****
Zainteresowanych odsyłam na stronę:
http://www.domuspolonorum.nobiliscounsels.com/index.php?dzial=recenzja
Można przeczytać recenzję książki Andrzeja Mańkowskiego i obejrzeć galerię książki.
http://www.domuspolonorum.nobiliscounsels.com/index.php?dzial=recenzja
Można przeczytać recenzję książki Andrzeja Mańkowskiego i obejrzeć galerię książki.
To prawdziwa gratka wydawnicza. Byłam na polecanej stronie, szkoda że książka taka droga, ale może zażyczę sobie jako prezent pod choinkę:)))
OdpowiedzUsuńBasia, z pozdrowieniami.
Na prezent znakomita!Świetny pomysł!
UsuńOj, kusicie co chwilę tymi kresowymi kwiatkami:) Chciałoby się wszystkie, chciało;) A pewnie, że tak:)
OdpowiedzUsuńChciałoby się, chciało, tyle tytułów teraz się ukazuje z tematyki kresowej...
UsuńPrzedwojenny gentelman - autor, chociażby dlatego warto przeczytać tą książkę. :)
OdpowiedzUsuńMiło poczytać o takich ludziach, bo tamta kultura, wychowanie przeminęła podobnie jak ich domy i cały tamten świat.
UsuńPiękne wydanie wartościowego tekstu
OdpowiedzUsuńWydanie przepiękne - prawdziwa perełka.
UsuńTo na pewno rarytas! Zarówno wspomnieni autora jak i fotografie dziel już nieistniejących i zrabowanych, gratka moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńSzczególnie byłam ciekawa ilustracji, jest ich bardzo dużo, zarówno fotografii jak i portretów w zdobnych ramach.
UsuńTaką książkę chciałabym dostać w prezencie! Mam olbrzymią słabość to książek o takiej tematyce, lubię bowiem poczuć "atmosferę starego polskiego gniazda na kresach". Będę marzyć o tym reprincie.
OdpowiedzUsuńŻyczę w takim razie takiego pięknego prezentu - jest co czytać i oglądać.
UsuńO,to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńPo "Pożodze" z.Kossak mam "totalnego bzika" na punkcie wszelkich pozycji o dworach,pałacach i życiu ziemian,arystokracji na Kresach.Zawsze szukam informacji,co się stało z daną miejscowością ,z jej właścicielami i majątkiem.A jeszcze,jak wspomniałaś,moc zdjęć,zaginione portrety;to już prawdziwa "kresowa uczta duchowa":-)))
Kossak-Szczucka pisała już "po", wiedziała co się stało na tamtych terenach, Lipkowski nie miał tej wiedzy, to wszystko miało dopiero nadejść. Czytając, wydaje się, że ten świat, który opisuje ma tak silne podstawy, że nic mu nie zagraża. A jednak...
UsuńMam na imię Helena ... Mieszkam teras w Moldowie.Jestem z rodu Lipkowskich,ktury mieszkali w Krasnosiolkie, Honorowkie,Gienrichowkie,Satanowie...Moja babcia i inny moi krewny urodzili sie i zyli tez w tych wiesiach...Mojemu ojcu 83 lata.Szukamy juz duzo lat swoich krewnych z rodu Lipkowskich-Gluchowskich-Malaczewskich...Nikogo jeszcze nie znalazli.Pisalismy do Ukrainy w archyw, do Rosii...ale,niestety, nie dostalismy zadnej odpowiedzi...Mamy tez kilka zdjec...Jeszcze pamiętam, co opowiadaly o swojej rodzinie moja babcia,ktura zmarla w 1998roku...Czy morzecie pomuc mnie i mojemu ojcu? Czy znacie kogos, kto zna o rodzinie Lipkowskich więcej niz my?
OdpowiedzUsuńJedyne co przychodzi mi do głowy to po prostu napisać do Wydawnictwa, które wydało książkę.
UsuńDomus Polonorum
Łazienki Krolewskie
ul. Agrykoli 1
00-460 Warszawa
kontakt@domuspolonorum.org
Może tam udzielą więcej informacji?
Dziękuję za list i życzę owocnych poszukiwań.
Dzień dobry! Nazywam się Ewa , z domu Lipkowska, z Lipkowskich z Krasnosiółki. Mój pradziad Benedykt Lipkowski był bratem Leona, autora wspomnień. Heleno, jeśli chcesz, odezwij się do mnie - sieczko.dom@op.pl
Usuń