Wiosenne porządki na półkach zaowocowały przypomnieniem mi, że mam oto taką niewielką książeczkę, w zasadzie broszurkę pt. "Wiosenny pokaz mody w stylu retro. Wystawa żurnali z lat 1833-1939 zachowanych w zbiorach biblioteki zamkowej w Łańcucie."
Książeczka wydana w 1981 roku przez Muzeum-Zamek w Łańcucie ma dziś mocno pożółkłe kartki i jest równie "retro" jak i tematyka, której dotyczy.
Temat wydał mi się szczególnie na czasie, bo wiosna wybuchła ostatnio kwiatami, magnoliami, migdałowcami, tulipanami...
Książeczka, o której piszę to pamiątka wystawy jaka miała miejsce wiele lat temu w Łańcucie. W tamtejszej bibliotece zamkowej zachowały się czasopisma poświęcone modzie, gromadzone przez kolejne właścicielki tej rezydencji.
Całość ma 22 strony, 8 ilustracji czarno-białych i dwie wkładki na kredowym papierze, kolorowe, luźno dołączone do książeczki. Nakład 800 egzemplarzy. Tekst katalogu i organizacja wystawy: Maria Nitkiewicz.
Jest tu wiele ciekawostek, opisów mody w kolejnych sezonach. Na przykład w 1843 roku zapanowała "moda na uczoność". Suknie ówczesne miały przedziwne nazwy. Modne były suknie à la gramatyk, frak à la profesor lub dyrektor.
Rankiem zakładano suknie muślinowe, a na głowę wkładano "kapotkę" w kolorze ... kapuścianym!
Temat może wydawać się błahy, ale moda tamtych czasów to nie tylko "historia ubiorów, ale również (...) zjawisko społeczne powiązane z wydarzeniami politycznymi, rozwojem sztuki, kultury i ogólnie cywilizacji" (s. 12).
Proszę o model sukni à la gramatyk - może mnie zainspiruje;)
OdpowiedzUsuńMyślę też, że miło jest trzymać w ręku książeczkę o tak niewielkim nakładzie. By biały kruk nie odfrunął!
Sama jestem ciekawa jak ta "gramatyczna" suknia mogłaby wyglądać, w katalogu nie ma takiego zdjęcia.
UsuńLubię takie książeczki, po latach okazują się unikatami. Choć rzeczywiście, wolę stwierdzenie "biały kruk".
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo temat na ciekawy post! Moda lat 60.
UsuńTo już przeszło pół wieku temu, rzeczywiście zabytek.
Czekam na fotorelację:)
Suknia a la gramatyk musiała być cudowna! A książka odkryta po latach to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, niekiedy takie skarby mieszczą się głęboko schowane, szczególnie wówczas, gdy są tak niewielkich rozmiarów.
UsuńWidzę,że podczas porządkowania swojej biblioteczki znajdujesz unikatowe,niekiedy,pozycje.Przyznam się,że o tej wystawie nawet nie wiedziałam,ale ten rok wydania katalogu,był dla mnie ciężki.Poza tym opracowała go moja koleżanka ze "szkolnej ławy" i przy okazji,sąsiadka.Tematyka dla nas,kobiet ciekawa:-)Ta "kapotka" w kolorze kapuścianym, chyba była przeznaczona dla mężatek?
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze coś ciekawego "wyszperasz" podczas wiosennych porządków?Pozdrawiam serdecznie,pogodnych Świąt,Madziu:-)
Przypuszczałam Marysiu, że pewnie coś wiesz na temat tej wystawy, a tu nawet okazuje się, że jej autorka to Twoja koleżanka i sąsiadka.
UsuńŻal mi jedynie zawsze, że muzeum w Łańcucie mające taką kolekcję tak mało wydaje ciekawych pozycji. A tu jest czym się chwalić! I powinno się to robić.
świetna książka :)
OdpowiedzUsuńNiestety,Łańcut prawie nic nie wydaje!Chodzi mi o muzeum -zamek,bo lokalni pisarze,nawet sporo;ale to tylko regionalizmy,jak ja to nazywam.
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś,że podobno są w rękopisie jakieś pamiętniki Bietki Potockiej,ale czy to prawda,nie jestem pewna.Musiałabym popytać w kręgach muzealnych:-).Pani Aldona też coś umilkła.
Nie rozumiem postawy zamku-muzeum. Mając takie dobra kultury nic o nich nie pisać, nie promować!
UsuńPamiętniki Elżbiety Potockiej są w maszynopisie w zamkowej bibliotece. Kto je zna? Jedynie te kilka osób, które tam pracują?
Ale to musiałaby być lektura, tyle informacji! Jeszcze pięknie to wydać, zilustrować zamkowymi portretami i fotografiami. Po prostu perełka. Perła, której nie ma. Szkoda.