piątek, 3 stycznia 2014

Jak zniszczono polskie Kresy

Jednym ze świątecznych prezentów była książka Marii Dunin-Kozickiej "Burza od Wschodu. Wspomnienia z Kijowszczyzny (1918-1920)". Czytałam długo, bo co chwila zerkałam do innych opracowań, szukałam ilustracji, zdjęć dawnych dworów...




Autorka - ziemianka z Kresów Wschodnich, właścicielka Lemieszówki podjęła się spisania swych wspomnień okraszonych analizą społeczną i polityczną tamtych lat. 
Polscy ziemianie na Ukrainie przez lata wiedli w miarę spokojną, dostatnią egzystencję. Kraj bogaty w czarnoziem dostarczał środków na godne życie, wyjazdy zagraniczne, gromadzenie pięknych bibliotek, dzieł sztuki, pamiątek rodzinnych.
Ziemia i dwory przekazywane z pokolenia na pokolenie stawały się skarbnicą pamięci, ostoją polskości, ale także miejscem dającym okolicznym chłopom pracę.
Lemieszówka - biały dwór na wzgórzu z niewielkim balkonikiem, niczym jaskółcze gniazdo, drewnianą werandą, tarasem otoczonym żelazną balustradą, na którą wspinały się latem bukietowe różyczki. Otoczony lasem i parkiem. W środku jasne pokoje, urządzone staroświecko z biblioteką mieszczącą 5 tysięcy tomów.

Nadchodzi jednak rok 1917. Rewolucja w Rosji.
Chłop agitowany ze wszystkich stron łatwo uwierzył, że ma prawo do korzystania ze wszystkiego, co do tej pory stanowiło własność pana. Rękę wyciągnął po to bez wstydu, z każdym dniem coraz hardziej i bezczelniej. Gdyby chodziło tylko o podział ziemi. Wielu właścicieli godziło się oddać nawet połowę swych ziem, by tylko móc pozostać u siebie, nie iść w nieznany świat.

Do Lemieszówki ktoś kiedyś przyniósł świstek agitacyjny, na lichym papierze pełen frazesów o panach - krwiopijcach, którzy stoją na drodze szczęścia i bogactwa ludu. Podpisany był krótkim nazwiskiem, którego wówczas jeszcze prawie nikt nie znał: Lenin.
Rewolucje rodzą najgorsze instynkty...
Morderstwa, gwałty, grabieże, strach, ucieczki. 
Dunin-Kozicka opisuje przejmująco zagładę polskiego, ziemiańskiego świata na Kresach Wschodnich.

"Szliśmy szybko, brnąc po kostki w świeżo nawianym śniegu, który śpiesznie i niezmordowanie zasypywał ślady stóp naszych. Z każdym krokiem oddalaliśmy się od zgasłej, ukochanej przeszłości, która po tylowiekowej pracy polskiej na Kresach zostawała teraz za nami w gruzach zwalonych siedzib rodzinnych, w zgliszczach narodowej kultury i piękna, w popiołach spalonych, bezcennych księgozbiorów, a wreszcie w krwi ofiar, co legły na wieki w dalekiej ziemi jako jedyna już odtąd jej straż!" (s. 333)

*****


Po większości rezydencji, dworów, cukrowni należących do dawnych kwitnących, świetnie zarządzanych i prosperujących majątków, dających pracę okolicznym mieszkańcom,  nic do dzisiejszych czasów nie zostało. Czasem smutne ruiny...
Czasem nie została nawet jedna cegła.

Legendarna Biała Cerkiew Branickich.
Pocztówka, 1920
Biblioteka Narodowa

Autorka przez Kijów, Odessę dotarła do Warszawy. Postanowiła pisać. Jej debiutancka "Burza od Wschodu" została wpisana na listę najwybitniejszych polskich książek za rok 1925.
Maria Dunin-Kozicka zmarła w 1948 roku.


15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest takie kilkunastotomowe dzieło R. Aftanazego "Dzieje rezydencji na dawnych Kresach Rzeczpospolitej" - bezcenna skarbnica zdjęć dawnych polskich siedzib. Sporo zdjęć znalazłam też we wspomnieniach Lipkowskiego, które zostały niedawno wznowione.

      A świata tego ogromnie żal...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. To prawda, trudno coś znaleźć, też szukałam na stronach ukraińskich. Niewiele...
      Zawsze można wrócić do pięknie malowanych w XIX w. przez Napoleona Ordę polskich siedzib.
      http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Orda/Index.htm

      Dzięki za polecenie strony www.radzima.org/pl. Do tej pory jeszcze jej nie odkryłam.

      Usuń
  2. Niestety ja jakos nie czuje tego klimatu Kresow czy Lwowa i Wilna. Chociaz czytuje tez kisazki gdzie akcja dzieje sie wlasnie tam. Jesli dobrze pamietam to ja chyba czytalam tej autorki ksiazke podobna do Ani z Zielonego Wzgorza, akcja dziala sie tez na kresach i w szlacheckim dworze. Lubie za to ogladac architekture dworow nie tylko na Kresach ale wszedzie na polnocy takze ich troche jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapewne "Ania z Lechickich Pól"?
      Mam ochotę przeczytać. Na blogu prowadzonym przez Marię Orzeszkową ostatnio pojawiła się recenzja.

      Usuń
  3. Książka warta przeczytania i chetnie bym po nią sięgnęła, ale jak widzę na allegro jej nie ma to znaczy, że nie jest łatwo osiągalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest - źle wklepywałam hasło.

      Usuń
    2. Książka niedawno się ukazała w LTW. Ma wkładkę ze zdjęciami. Okładka twarda.
      W tej tematyce jest też słynna "Pożoga" Kossak-Szczuckiej.

      Usuń
    3. Dobrze, że napisałaś o tych zdjęciach, gdyż w takim razie skuszę się na ten egzemplarz.

      Usuń
  4. To ciężki temat i pewnie trudno było zrobić autorce rozrachunek z przeszłością, która wywarła piętno na jej życiu. Takie książki warto czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci ludzie przeszli nieprawdopodobne koleje losu. Ich świat budowany od pokoleń, wydawać by się mogło trwały, prawie niezmienny po prostu przestał istnieć. To temat wciąż obecny w tylu polskich rodzinach. Nie wiem jak daleko obecnie sięga sprawa/projekt powstania we Wrocławiu Muzeum Kresów Wschodnich.

      Usuń
  5. świetna pozycja. Tym bardziej mnie zainteresowała, że moje korzenie to właśnie Kresy Wschodnie i od najmłodszych lat słuchałam babci, która często opowiadała o swoim dzieciństwie tam spędzonym. Muszę zdobyć tę książkę i podrzucić jej do czytania. Sama zresztą też chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka na pewno godna polecenia, w dodatku, gdy ma się korzenie na tamtych ziemiach.

      Usuń
  6. Czasem chciałabym uciec do jakichś "normalnych" książek, ale się nie da. Trzymają w garści takie wspomnienia. Czyta się dobrze - chyba lepiej niż Kossak-Szczucką - ale nie każdemu dziś po drodze z "przodującą rolą Polaków na Ukrainie", co wyłania się ze stron powieści. Warto jednak sięgnąć i młodym, i starszym:)

    OdpowiedzUsuń