Śladem Sienkiewiczowskich bohaterów podążyłam już dawno temu i od jakiś 10 lat systematycznie wspaniałe opactwo benedyktynów odwiedzam, patrząc jednocześnie na zmiany, które dokonują się w tych tysiącletnich murach.
Sienkiewicz pisze dalej:
"Księżna Danuta, Maćko i Zbyszko bywali już poprzednio w Tyńcu, ale w orszaku byli dworzanie, którzy widzieli go po raz pierwszy - i ci podnosząc oczy patrzyli ze zdumieniem na wspaniałe opactwo, na zębate mury biegnące wzdłuż skał nad urwiskami, na gmachy stojące to na zboczach góry, to wewnątrz blanków, spiętrzone, wyniosłe i jaśniejące złotem od wschodzącego słońca."
Najstarszy klasztor benedyktyński w Polsce to spotkanie nie tylko z duchowością, ale także historią i sztuką. Działa tu Muzeum, prowadzone są rekolekcje i warsztaty edukacyjne dla dzieci, jest sklepik z produktami benedyktyńskimi i kawiarnia z widokiem na dziedziniec opactwa i leniwie płynącą u jego wapiennych skał Wisłę.
Korzystając ze świątecznego wyjazdu do Krakowa odwiedziłam Tyniec po raz kolejny.
Przeważnie nie ma tu tylu ludzi, jest spokój. W tygodniu, w godzinach dopołudniowych, można trafić na zupełne pustki.
W ciszy historia przemawia najgłośniej.
![]() |
Wapienne skały, na których zbudowano opactwo /zdjęcie z 2010 r./ |
![]() |
Tyniec /zdjęcie z 2011 r./ |