Sobota w Krakowie - jeszcze zimowym, ale rozświetlonym coraz mocniejszym, jakby przedwiosennym słońcem. Powędrowałam znanymi szlakami, trochę swoimi ścieżkami, co chwilę docierając do miejsc związanych z bohaterami moich książek. Od tych miejsc już uciec nie potrafię, nogi same idą i czasem zaskakują mnie zmiany. Ale po kolei...
|
Wreszcie Kraków, gdzie się udać najpierw? |
|
Resztki śniegu na Placu Mariackim |
|
"Baranów" chyba nie trzeba przedstawiać... |
|
Zrobić to zdjęcie łatwo nie było. Ruch między Małym Rynkiem a Placem Mariackim jest duży. Wreszcie pusto. Chwila na zdjęcie...
|
Na Sławkowskiej zaskoczył mnie odnowiony, lśniący pałac Sanguszków. To tu mieszkała Helena Sanguszkówna, bohaterka mojej książki "Dama w jedwabnej sukni". Gdy ją wydawałam pałac był szary, smutny i nie przypominał w niczym dawnej siedziby wielkiego i znaczącego rodu.
|
Pałac Sanguszków dziś... |
|
Pałac Sanguszków w 2009 r. |
Niektóre z niedzielnych zaskoczeń były niestety bardzo smutne. Pamiętacie na pewno księgarnię w Pałacu Spiskim? Jedna z najbardziej znanych księgarni Krakowa przestała istnieć. Kiedyś na wystawie było mnóstwo książek, teraz przeraźliwa pustka, coś się skończyło. Oj, Krakowie! Jak to możliwe, w takim mieście znów znika kolejna księgarnia?
|
Smutno... |
Jakże miły był wobec tej wiadomości widok na Szpitalnej, gdzie wciąż działa antykwariat. W niedzielę był zamknięty, ale zajrzałam przez szybkę, a tam takie oto skarby...
To zdjęcie zrobiłam już po wyjściu z Galerii w Sukiennicach, którą zwiedzałam po raz kolejny, bo to moje ulubione krakowskie Muzeum. Gdzież więc najlepiej poprawić sobie humor jak nie tam? Spojrzałam na moje ulubione obrazy, nie znalazłam kilku (w tym Gierymskiego "Wieczór nad Sekwaną"), przystanęłam po raz kolejny przed portretem Piotra Moszyńskiego malowanego przez Matejkę... To jeden z bohaterów mojej nowej, jeszcze nie wydanej, będącej na ukończeniu książki.
Słoneczny Kraków zapraszał jednak na wędrówkę, chciałam jeszcze podejść do kościoła św. Mikołaja i na ul. Westerplatte do pałacu Pusłowskich.
Piękny pałac Pusłowskich wzorowany na renesansowych włoskich willach oświetlony złotymi promieniami, teraz w połowie lutego, prezentował się lepiej niż latem, gdy widziałam go po raz ostatni. Zdjęcie zza bramy, bowiem w niedziele gmachy UJ są zamknięte.
|
Pałac Pusłowskich |
Wreszcie majestatyczne piękno Wawelu. Spacer wśród historii w świetle popołudniowego słonka. Jeszcze bulwar nad Wisłą i trzeba wracać do domu. Do następnego razu. Wiosną?
Fajne foty. Zdjęcie z tą pustą bramą - rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńJak napisałam w opisie do tego zdjęcia, jego zrobienie wymagało sporo cierpliwości. Uchwycenie tego przejścia pustego wydawało się prawie niewykonalne w tłumną niedzielę. Ale w pewnym momencie... wyszło!
UsuńTaki słoneczny, przedwiosenny dzień to w Krakowie nie taki znów częsty widok, miałaś szczęście. Czy takie światło nie jest wspaniałe dla fotografów? Jak pięknie wydobywa wszystkie szczegóły, kolory. I jeszcze bezlistne drzewa pozwalają zobaczyć więcej. Pałac Sanguszków rzeczywiście prezentuje się teraz wspaniale i jak niebo odbija się w jego oknach - taki trochę włoski widok :-) To musi być niezwykle ciekawe dla pisarza wrażenie - tak chodzić sobie śladami bohaterów swoich książek. Słusznie mówi przysłowie "kto czyta książki, żyje dwa razy", a ten kto pisze? Myślę, że dla Ciebie te postaci z przeszłości, te damy minionego czasu mają więcej "życia" - może autor przez jakiś czas żyje również ich życiem? Ale to już są bardzo osobiste kwestie...
OdpowiedzUsuńSpacer przepiękny, Kraków przepiękny. Relacja do której na pewno chętnie się powraca.
Piotr Moszyński to rzeczywiście ciekawa i piękna postać, ech, jakie kiedyś ludzie mieli bogate życie, nierozerwalnie splątane z losem kraju.
Napiszę kiedyś osobny post o wędrowaniu śladem moich bohaterów.
UsuńMasz rację nie da się uciec od bohaterki, w pewnym momencie staje się ta osoba kimś prawie bliskim, bo jest ze mną codziennie odkąd podejmuje decyzję, że będę o niej pisać.
Czasem zdarzają się w czasie kompletowania materiału, poszukiwań, naprawdę rzeczy przedziwne!
Piotr Moszyński to bardzo ważna postać w mojej powstającej opowieści, piszę w końcu o jego córce, bardzo zresztą z ojcem związanej.
Co do Krakowa i światła, pamiętam kilka lat temu byłam w listopadzie. Wydawałoby się taki nieciekawy miesiąc, a jednak... Popołudniowe, niskie słońce ozłociło kamienice i budynki tak niesamowicie, że zdjęcia wyszły wprost niesamowite.
Lubię z Tobą wędrować Magdaleno...
OdpowiedzUsuńOdkąd oglądam twój blog a teraz i Ady to mam coraz większą ochotę na wypady do niego.
Antykwariat na Szpitalnej i ja odwiedzałam w swoim czasie....
Miło mi :)
UsuńKraków jest niepowtarzalny, a spacer jego ulicami to prawdziwa lekcja naszej historii i kultury.
Ech, za słabo znam Kraków, nie orientuję się w topografii miasta, ale może kiedyś nadrobię dzięki Waszym wpisom (Twoim i Ady:))). Pałac Sanguszków rzeczywiście odzyskał blask. Jest piękny!
OdpowiedzUsuńWiesz jak to jest, każdy ma swoje miejsca, miasta ulubione, ukochane, ścieżki, które przemierza...
UsuńPałac Sanguszków po latach "szarości" nabrał nowej urody!
Muzeum w Sukiennicach to moje ulubione Krakowskie Muzeum zaraz po Kamienicy Szołajskich. Wieczór nad Sekwaną widziałam ostatnio na wystawie poświęconej Gierymskiemu w MN w Warszawie. Może nadal jest w trasie :) Ja natomiast niezwykle lubię Operę Garnier nocą Gierymskiego. Uwielbiam podróże śladem literackich bohaterów, a śladem tak dobrze Tobie znanych postaci to dopiero musi być przyjemność.
OdpowiedzUsuńZapomniałam! Część obrazów z Sukiennic powędrowała do Warszawy. To chyba w ramach wymiany, bo niektórych obrazów wcześniej w Sukiennicach nie widziałam, a teraz zdobiły ściany.
UsuńW Kamienicy Szołayskich jeszcze nie byłam, muszę nadrobić!
Właśnie w sobotę, mój Syn brał ślub w kościele św. Józefa na Podgórzu...Było tak pięknie! Młodzi wymarzyli sobie Kraków, choć mieszkamy 100 km od Krakowa. A później klimatyczna restauracja na Kazimierzu...
OdpowiedzUsuńKocham Kraków!
Pogoda wymarzona!
UsuńJak tu nie kochać Krakowa, skoro ma się z nim tyle miłych wspomnień!
Tak,jak przepowiedziałam,nasze ukochane miasto powitało Cię słonkiem,i to jakim :-)!Zdjęcia,w takim oświetleniu wyszły rewelacyjnie,światłocień wydobył piękno budowli,zdobień,zaułków.Majestatyczny Wawel wspaniały na tle "włoskiego" nieba!
OdpowiedzUsuńJak miło odwiedzić swoje ukochane miejsca,pełne wspomnień i utrwalić każdy moment;oświetlenie,pustkę,gdy tłumy przeszły dalej...tak powoli,bez pośpiechu,delektowanie się pięknem i niepowtarzalnym klimatem Krakowa,gdzie spotykamy się z wielka historią na każdym kroku.
Jak dobrze,że pałac Sanguszków rozjaśnił i upiększył ten zaniedbany fragment Sławkowskiej;od razu ulica nabrała blasku.
A piękno pałacu Pusłowskich w takim słonku naprawdę zachwyciło i przywołało miłe wspomnienia z Woli Justowskiej;podobieństwo do willi Justusa,ogromne!
Oby do wiosny,wybiorę się i ja,by pooddychać inna aurą i nabrać sił;Kraków daje moc na wiele,wiele dni...
Swoje wyjazdy do Krakowa uzależniam od pogody, choć nie powiem szczęście do słońca mam :))
UsuńPałac Pusłowskich niesamowity! Niczym obsypany złotymi promieniami i ta cudna loggia. Mam ładniejsze zdjęcia niż to, które zamieściłam, ale one będą mi potrzebne do opublikowania.
Gdy będziesz wiosną, to może umówimy się na Wawelu i wypijemy kawę w otoczeniu przepysznych magnolii? :)
No i widzisz, udało Ci się być w Krakowie przede mną! :) I to nawet zanim zaczęła się wiosna! :) Moje plany spełzły na niczym, złośliwość losu, ale mam nadzieję, że wreszcie uda mi się pojechać na przełomie kwietnia i maja. I wówczas na pewno, przede wszystkim - Sukiennice! :) Cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWiosną także się wybieram, mam nadzieję, że zdążę zobaczyć piękny spektakl kwitnących magnolii na Wawelu. Są... nierzeczywiste, jak ze snu.
UsuńJa tymczasem poluję na wejście do Muzeum UJ, jakoś zawsze nie mam szczęścia.