Dziś o książce dla mnie szczególnej, bowiem towarzyszy mojej pisarskiej pracy od października ubiegłego roku. Wciąż mam ją na biurku, a strony grubego tomu przekładane kolorowymi zakładkami wciąż są dla mnie nieocenionym drogowskazem w pisaniu. Choć oczywiście nie jedynym drogowskazem.
Z okładki spogląda księżna Maria z Branickich Lubomirska, urodzona w kresowych Stawiszczach, niegdyś w powiecie taraszczańskim. Dziś w obwodzie kijowskim, na Ukrainie. Rodowa siedziba Branickich uległa pogromowi w 1917 roku. Wówczas jednak Maria była już żoną Zdzisława Lubomirskiego, mieszkała w Warszawie w pałacyku przy Frascati. Drugą jej siedzibą, ukochaną i wypieszczoną troskliwą ręką właścicielki była Mała Wieś, niedaleko Grójca.
Pałac w Małej Wsi, 1 października 2017 r. |
Mąż - odgrywał w tym czasie wielką rolę nie tylko w Warszawie, której był przez pewien czas prezydentem. Potem jako członek Rady Regencyjnej pracował nad strukturami administracyjnymi odradzającego się powoli państwa, by wreszcie 11 listopada 1918 roku przekazać wojskową władzę Józefowi Piłsudskiemu.
Maria - wnikliwa obserwatorka, kobieta wybitnie inteligentna, obdarzona talentem literackim pozostawiła wspaniale napisane pamiętniki z burzliwych lat 1914-1918.
Pamiętniki zostały wydane w 2002 roku przez Wydawnictwo Poznańskie, z przedmową prof. Janusza Pajewskiego, przypisami po każdym z rozdziałów, aneksem pióra Zdzisława Morawskiego - wnuka Marii oraz indeksem. Na dwóch wkładkach znalazły się także 32 zdjęcia pochodzące ze zbiorów prywatnych.
Maria opisuje nie tylko doniosłe wydarzenia, ale także drobnostki codzienności. Pisze zajmująco, wnikliwie. Wielkie wydarzenia rodzą się na jej oczach, potrafi je analizować i wydawać własne opinie. Niekiedy relacjonuje wypadki, innym razem z nutką nostalgii wspomina przeszłość. Zna wszystkich i pisze o wielu - o Piłsudskim, generale-gubernatorze Beselerze, o późniejszym prezydencie Finlandii generale Mannerheimie, o regentach - współtowarzyszach politycznych jej męża - Józefie Ostrowskim i Aleksandrze Kakowskim.
Jak wielką wartość mają te wspomnienia niech zaświadcza fakt, że w większości opracowań dotyczących tego okresu autorzy chętnie i często Marię Lubomirską cytują. Jest to bowiem ważne źródło do dziejów Polski z burzliwych lat 1914-1918.
***
Maria Lubomirska poświeciła miejsce nie tylko wielkiej polityce, która działa się na jej oczach, ale także celebrowaniu świąt.
Oddaję głos autorce:
"Wielkanoc, 4 kwietnia [1915]
Cudowny wiosenny dzionek...
Flota aeroplanów niemieckich przepowiedziana na ten dzień świąteczny nie ukazała się na niebie" (s. 155)
"Wielkanoc, 23 kwietnia [1916]
Dzień słoneczny, ciepły, roślinność niemal w oczach się rozwija na Alleluja. W salonie mam krzaki bzu kwitnącego - białe i czerwone azalie. W darze otrzymujemy czarny, wyborny bocheneczek chleba od jednego z piekarzy warszawskich z nakłutymi życzeniami i ten miły przysmak zastępuje nam w tym głodnym wojennym roku babki i mazurki." (s. 349)
"Wielkanoc, 8 kwietnia, Maławieś [1917]
Po ośmiu czy dziewięciu miesiącach jestem znowu pod własnym dachem (...) Zaraz za Grójcem samochód stanął jak wryty przed kawałkiem rozmokłej i rozbitej szosy. Zdziś zawrócił na stację, a ja powędrowałam piechotą z laską, z woreczkiem jak pielgrzym do Ziemi Obiecanej. " (s. 488)
Bym przeczytała. Muszę namówić moją bibliotekę, by zakupili.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać! Książka jest trudno dostępna, bo wydana dawno temu. Ja kupowałam w antykwariacie.
UsuńKiedyś czytałam,bardzo dawno temu.Z tego co pamiętam to jest to ogromne tomiszcze.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem bardzo Pani najnowszej książki i jako wierna czytelniczka niecierpliwie czekam.Basia.
Tak, książka jest obszerna. Same pamiętniki w rękopisie to 61 zeszytów. Szczerze przyznam książkę od lat mam w domu, ale dopiero w październiku ubiegłego roku przeczytałam ją od przysłowiowej deski do deski. Dosłownie jednym tchem. Ale może dlatego, że autorka pamiętnika będzie jedną z bohaterek mojej powstającej książki.
UsuńCzytałam bardzo dawno,ale pamiętam,że nie mogłam się oderwać;świetnie napisane i ciekawe pod względem historycznym.Dla Ciebie teraz to skarbnica wiadomości :-),pozdrawiam wiosennie :-)
OdpowiedzUsuńA widzisz... ja ja lata temu, gdy kupiłam nie przeczytałam do końca. Jakoś mnie to wszystko znużyło, nie zainteresowało, po prostu szukałam czegoś innego. Książkę odłożyłam. Dopiero pół roku temu, gdy Maria stała się tak ważną postacią w mojej nowej książce przeczytałam w całości i to wracając do niektórych miejsc, fragmentów kilka razy. Literacko to jedne z najlepszych wspomnień w ogóle jakie można przeczytać. Miała niewątpliwy talent.
Usuń