piątek, 4 lipca 2014

Krakowska mozaika

Wybrałam się do Krakowa. Przyjemne złączyłam z pożytecznym. Najpierw wizyta w Bibliotece PAU I PAN, gdzie szukałam źródeł do mojej nowej opowieści, a potem już tylko lato w Krakowie.

Powitały mnie piękne róże przy Teatrze Słowackiego.


Wizyta na ulicy Gołębiej to sentyment do UJ, a szczególnie do Wydziału Polonistyki, gdzie spędziłam kilka studenckich lat. Teraz było cicho, pusto, a na dziedzińcu kwitły różowe hortensje. Czy były tu wówczas, gdy studiowałam? Nie pamiętam.


Wystawa w Collegium Maius. Tym razem "Piękno darowane" - dzieła ofiarowane Uniwersytetowi Jagiellońskiemu w zbiorach Collegium Maius. Wystawa potrwa do 6 sierpnia, wstęp wolny.


Chcąc zobaczyć jeszcze raz dość znany portret malowany przez Jana Matejkę, który przedstawia jednego z bohaterów mojej "piszącej się"  książki zawędrowałam do Muzeum Narodowego w Sukiennicach. Po przechadzce po Galerii odpoczynek na tarasie widokowym. Upał nie był straszny, bo taras chronił się już w cieniu. Widoki bezcenne.


Po tylu wrażeniach i spacerach zasłużony odpoczynek przy musie malinowym i herbacie.


W lipcu do Krakowa jeszcze wrócę, bo wszystkie archiwa i biblioteki czynne, a ja mam do przejrzenia jeszcze sporo materiałów.
Jak zwykle postaram się złączyć pracę z przyjemnościami.


20 komentarzy:

  1. "Rób to, co lubisz, a nigdy nie będziesz musiał pracować" - miło czytać o osobie, która wciela tę zasadę w życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części... Tu miałam na myśli pracę, którą trzeba wykonać, by zebrać materiały do książki.
      Praca, która wykonuję zawodowo rzadko umieszczam na półce "przyjemności" :))

      Usuń
  2. Ojej, remont kamieniczek przy Mariackim już ukończony - jak pięknie wyglądają! Cudowny Kraków w słońcu, aż mi się zachciało pojechać choćby na jeden dzień! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda wymarzona, wygrzewałam się w słonku, bo w bibliotece zmarzłam. Piękny dzień! I znów mam dogodny i bardzo szybki dojazd do Krakowa. To bardzo cieszy.

      Usuń
  3. Miło tak wędrować i wspominać, oglądać.
    Piękny jest Kraków. Co niektórzy europejczycy uważają, że jest najpiękniejszym miastem.
    I coś w tym jest.
    Kiedyś chciałam w nim mieszkać, ale mi przeszło.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miła wędrówka, tym bardziej że teraz Kraków jak chyba nigdy dotąd będzie "bohaterem" mojej nowej opowieści. Wędruję śladem bohaterów.

      Usuń
    2. A o kim będzie tym razem?

      Usuń
    3. Bohaterka złączy w klamrę opowieść o rodzinie Moszyńskich i Szembeków.

      Usuń
    4. Niestety nic mi te nazwiska nie mówią, ale dlatego chętnie kiedyś przeczytam Twoja książkę.

      Usuń
    5. Mnie też niewiele mówiły, ale lubię poznawać nowe polskie rody, które zaznaczyły się w naszej historii. Poszukiwania są równie przyjemne jak samo pisanie.

      Usuń
  4. Tęsknię za Krakowem... Piękne zdjęcia robisz. Pewnie to już pisałam, ale wciąż tak myślę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Krakowa to ja zawsze, o każdej porze roku i w każdym czasie. Sentyment mam od dziecka, gdy rodzice zabierali mnie w sobotę lub niedzielę na lekcje historii, by zwiedzać Wawel, muzea, zabytkowe kościoły. Potem studia - piękny czas, a teraz z sentymentu i miłości do miasta zjawiam się tu kilka razy w roku.

      Usuń
  5. Czy były tu wówczas, gdy studiowałam? :) Uśmiecham się, jak zmienia się nasz sposób postrzegania. Kiedy dziś wędruję uliczkami mojego miasta, w którym mieszkam od ponad pół wieku spostrzegam detale, których nie widziałam (nie zauważałam nigdy wcześniej). A Kraków to moje najmilsze sercu (po rodzimym) miasto. I miło było pospacerować z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest. Inne rzeczy/sprawy wydają się ważne w rożnych okresach życia. Idąc przez uniwersytecki dziedziniec w czasach studiów zajęta byłam rozmowami z przyjaciółmi, planowaniem wolnego czasu, umawianiem się w kafejkach. Dziś, ponieważ tamtych przeżyć już nie ma, widzę to miejsce inaczej, patrzę na detale architektury, kwiaty, cieszy mnie cisza.
      Panta rhei :)

      Usuń
  6. Tydzień temu spacerowałam tymi samymi ścieżkami, co Ty!:) Mamy więc sentyment do tych samych miejsc. Dziś kilka fotek z Teatrem Słowackiego również wrzuciłam na bloga, tyle że z innej jego strony i z lawendą.
    Muszę się pośpieszyć z lekturą Twojej nowej książki, bo widzę, że szykujesz już kolejną!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na lawendę spojrzę jeszcze raz w tym tygodniu, bo jeszcze wybieram się do Krakowa do archiwum na Wawelu.
      Co do książki to dopiero zbieram materiały, także jeszcze ... sporo czasu zanim powstanie :)

      Usuń
  7. A ja właśnie zabieram się do postu, w którym Teatr Słowackiego i część Krakowa będzie:) Choć nie w roli głównej:) Zapraszam za kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawe... na pewno zajrzę, by przeczytać i zobaczyć zdjęcia. Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Pewnie portret hrabiego-zesłańca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Znawczyni Krakowa nie ma tajemnic. Tak, chodziło o portret hrabiego-zesłańca. Matejko namalował też jego dwie córki, Marię (portret w Muzeum UJ) i Zofię (prawdopodobnie spalony w czasie I wojny).
      Do Muzeum UJ jeszcze się nie wybrałam, ostatnio jedynie zdążyłam obejrzeć wystawę czasową.

      Usuń