sobota, 14 marca 2015

Z fotograficznego albumu, część V

Lubię podróżować po Polsce. Wakacje od kilku lat spędzam w kraju, wybierając się na dwutygodniowe "Tour de Pologne". Samochodem, niespiesznie, w swoim tempie, z mapą w ręku i przewodnikami. Chcę dotrzeć do miejsc, o których czytałam, które kiedyś mnie zaciekawiły, pojawiły się  gdzieś na mojej drodze, w przeczytanym artykule, książce. Niekiedy, a raczej bardzo często, wizyty w konkretnych okolicach są wynikiem, a może raczej potrzebą, odwiedzenia zabytków związanych z bohaterami moich książek. Nieraz to spontaniczne wizyty miejsc niespodziewanie odkrytych, nieznanych. 
W tych podróżach i wizytach towarzyszy mi aparat. Zdjęcia zatrzymują czas, choć wrażeń, przeżyć oddać nie mogą...

Odsłona V mojego albumu

Zamek w Baranowie Sandomierskim

Sanatorium Marconi w Busku-Zdroju
Można spędzić całe godziny fotografując Bałtyk, jego zmienność,
kolory, ruch fal...
Kraków, ulica Szpitalna
Kawiarni już nie ma, budynek owszem jest...
A w środku piękne witraże Mehoffera...
Łasiczki w Krakowie...
Fantastyczna instalacja nawiązująca do obrazu Leonarda
da Vinci "Dama z łasiczką".
Działo się we wrześniu 2009 roku.
Oficyna w Muzeum Romantyzmu w Opinogórze
Zimowa wizyta w Będzinie
Niedaleka wizyta... we własnym ogródku a tam ślady wiosny...
Rok 2009.
Banalne? Zachód słońca nad jeziorem...
A jednak nie mogłam się powstrzymać, by nie uwiecznić.
Pałacyk-muzeum w Sosnowcu



18 komentarzy:

  1. Jak ja lubię takie fotograficzne podróże-wspomnienia... Może zdjęcia nie potrafią oddać przeżyć (chociaż, kto wie?) to na pewno mają zdolność wywoływania przeżyć u tego, który je ogląda. I innych wspomnień.
    I tak na przykład myślę sobie, że mogłyśmy stać niedaleko siebie i fotografować te niesamowite łasiczki :-) Chociaż to trochę nieprawda, bo ja robiłam im zdjęcia w dzień instalacji i niebo było szare, nie było takiego pięknego słońca.
    Pałacyk-muzeum w Sosnowcu jest bardzo "krakowski", może to przez te kasztanowce.
    A ogród - jak z bajki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam dokładnie krakowskie łasiczki, nie wiedziałam o tym wydarzeniu, a idąc Grodzką nagle spojrzenie na plac i ... oniemiałam! Mam całą serię łasiczek i gdzieś w szpargałach okolicznościowy folderek wydany z tej okazji.

      Usuń
  2. Nie rozstaję się z aparatem- również. Podróżować lubię w podobnym stylu- również.
    Piękne zdjęcia nam pokazałaś, a łasiczki jakoś mi umknęły...dobrze, że pokazałaś fotografię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od pewnego czasu na każdy wyjazd, spacer zabieram aparat, czasem fotografuję dobrze znane miejsca po raz kolejny, ale niekiedy zdarzają się niespodzianki, choćby wspomniane krakowskie łasiczki...

      Usuń
  3. Uwielbiam takie podróże z tropieniem inspirujących śladów. Zachwycające zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, gdy podróżowanie jest po coś, gdy szuka się śladów, zwiedza znane i nieznane lub po prostu szuka się piękna...

      Usuń
  4. Jak zwykle pełna uroku fotorelacja.
    Fajnie, że dzielisz się z nami swą pasją nie tylko do pisania, ale również do podróży i fotografowania.
    Na ulicy Szpitalnej w Krakowie bywałam bardzo często a latach 70-tych, ale i 80-tych...tam zaglądałam do antykwariatu a w późniejszych latach do zakładu optycznego, który nie wiem czy tam jeszcze istnieje...zawsze spoglądałam na teatr Słowackiego, ale udało mi się tam być tylko raz....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię fotografować, ale robię to intuicyjnie, żadnych kursów, warsztatów w tym kierunku nie zaliczałam.
      Szpitalna w Krakowie wciąż ma antykwariat (jeden!) , optyka nie kojarzę. Jest tam za to niewielka cukiernia Consonni - wspaniałe lody i pyszne ciasteczka!

      Usuń
  5. Przepiękna foto relacja z urokliwych zakątków Polski. Miło jest zwiedzać i smakować zabytki nie spiesząc się, podziwiać w spokoju i własnym rytmie. Nie wszędzie jest to możliwe, ponieważ administracja pałacowo- zamkowa wymaga zwiedzania tylko z przewodnikiem i jesteśmy wtedy uzależnieni od humoru i chęci oprowadzającego.
    Krakowskie łasiczki mnie zachwyciły, przypominają mi terakotową armię z Chin , ot i skojarzenie. Zamek w Baranowie Sandomierskim także mi się podoba, ale tylko z zewnątrz. Wnętrza zamkowe… rozczarowały mnie – brudne, poplamione ściany, postrzępione wykładziny pamiętające mroczne czasy PRL- u, meble jakieś takie, nie pasujące do całości a park też wymaga bardziej profesjonalnego ogrodnika. Oczywiście, to jest tylko moje zdanie. Ale i tak warto zajrzeć do Baranowa i nie tylko tam.
    Pani Magdo, życzę pani wielu fascynujących podróży, i tu i hen za naszymi granicami. Świat jest tak piękny…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie zwiedzanie z przewodnikiem bywa różne. Bardzo miło wspominam niedawną wizytę w zamku Książ - trafiłam na przewodnika-pasjonata. To się słuchało!
      W Baranowie byłam tuż po powodzi, ogród był zniszczony, wnętrza... urządzone dość przypadkowo, ale zapamiętałam piękny portret Róży Raczyńskiej. Za to w kaplicy zrekonstruowane według projektów Mehoffera - piękne witraże.

      Usuń
    2. Portret Róży Raczyńskiej również zapamiętałam ,piękna rudowłosa kobieta,biżuteria jaką miała czyli czarną koronkę w formie naszyjnika od razu pokazuje,że był to okres żałoby po Powstaniu Styczniowym.Ogród w Baranowie został po powodzi doprowadzony do stanu idealnego,przypomina ogród na zamku w Pieskowej skale z tym,że można po nim się przechadzać.Co do wystroju to dawna rezydencja polskiej siarki i zasadniczo służyła do przyjmowania bonzów siarkowych.Zarząd obecny działa pełna parą i wierzę w to ,że rezydencja odzyska dawną świetność.Olga Dąbrowska

      Usuń
    3. Mam w planach Baranów już niebawem, także będę mogła przekonać się o zmianach. Niedaleko stamtąd do zamku Tarnowskich w Dzikowie i tej wizyty również jestem ciekawa, tym bardziej że zamek oddano niedawno do zwiedzania po kompleksowym remoncie. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. takie wypady są cudne,,my z mężem bardzo lubimy takie spontaniczne, nie do końca zaplanowane.....
    Pozdrawiam i dziękuję za wycieczkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypady zaplanowane czy spontaniczne zawsze są okazją do zobaczenia czegoś nowego, pięknego, a czasem dobrze znanego, ale widzianego ponownie, z innej perspektywy, o innej porze roku. Wycieczki bliskie i dalekie zawsze mile widziane :)

      Usuń
  7. Piękne zdjęcia i każde z nich przywołuje wspomnienia z Waszych podróży

    OdpowiedzUsuń
  8. Podzielam Twoje pasje do fotografowania,utrwalania miejsc,które odwiedziłam i które mnie zachwyciły.Praktycznie,na wyjazdach,nie rozstaję się z aparatem.To wciąga...Zdjęcia,które zamieściłaś w swoim "albumie wspomnień" piękne;miło się z Tobą wędruje i wspomina niektóre, też znane miejsca.
    Szpitalna w Krakowie była słynna z antykwariatów:-),wiele z nich pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa.Zachwycałam się ogromnymi stosami,dosłownie:-),książek i starymi,wysokimi wnętrzami.Sprzedający nawet nie wiedzieli,co posiadają;trzeba było samemu"szperać",dość często wspinać się po drabince:-)!
    A tam,gdzie wspaniałe witraże Mehoffera,teraz chyba jest jakiś bank!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe chwile i piękne miejsca warto uwieczniać, choćby po to, by do nich kiedyś wrócić...
      W tym pięknym budynku na Szpitalnej jest bank, kiedyś byłam w środku i obejrzałam witraże - bardzo efektowne!
      Co do reszty Szpitalnej to ma obecnie tylko jeden antykwariat, niestety... ale ma też uroczą cukiernię, do której zawsze chodzę na lody.

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń