Otrzymanie egzemplarzy autorskich - co tu dużo mówić, to jeden z najmilszych momentów pracy nad książką, a w zasadzie efektów tejże pracy. Tekst, myśli, wątpliwości, zdania, godziny, miesiące, a czasem i lata ślęczenia nad klawiaturą komputera, godziny spędzone w bibliotekach i archiwach, w pociągach, samochodzie, efekt podróży, spacerów, dziesiątek listów, maili, telefonów... to wszystko nabrało w końcu realnego kształtu. Stało się książką.
Teraz czas upajania się jej widokiem, przekładania, oglądania, takiego... oswajania z bliskością, wreszcie czytania. Nie wiem jak mają inni autorzy, ale ja zawsze pierwszego dnia, gdy otrzymuję swoją książkę, jestem absolutnie niedostępna, bo zajęta ... czytaniem.
Ponownym, kolejnym, setnym... Znam ten tekst doskonale, ale teraz będzie smakował inaczej. Wydrukowany, udostępniony... Nagle ta historia i opowieść, nad którą do tej pory pracowałam, która była tylko moja, staje się - w końcu taki był tej pracy cel - ogólnodostępna. To zmienia wiele.
To ja się jeszcze moimi egzemplarzami pocieszę, a Was, drodzy Czytelnicy, zapraszam w podróż śladem pięknej pani starościny Klementyny z Kozietulskich Walickiej. Z tych samych Kozietulskich, których jeden z przedstawicieli, a dokładnie brat bohaterki, rozsławił rodowe nazwisko pod Somosierrą.
Dobrego czytania :)
I dzielcie się ze mną swymi uwagami, spostrzeżeniami, propozycjami.
/Zwróćcie uwagę, na niewielką karteczkę - erratę dołączoną do książki/
Pani Magdaleno,gratuluję serdecznie nowej książki.Znając Pani styl i rzetelność,a przede wszystkim docieranie do tylu dokumentów,z których Pani korzysta pisząc książki,jestem pewna że będzie to kolejna fascynująca biografia.Od lat jestem wielbicielką Pani książek, bo odkrywa Pani świat dawny w tak zajmujący sposób,że po prostu przenoszę się w czasie czytając Pani opowieści.
OdpowiedzUsuńUmie Pani docierać do nieznanych miejsc,wydobywać z mroków zapomnienia fascynujące postacie, tropi Pani ich ślady.Czy to czasem nie przypomina pracy detektywa?
Gratuluję Pani i już cieszę się, bo będę miała co czytać w najbliższych dniach.Basia.
Dziękuję! Rzeczywiście jest coś w przygotowaniach do tego typu książek z pracy detektywa :)
UsuńMiło mi, że świat, który przypominam na kartach moich książek jest zajmujący i ciekawy. Zawsze chciałam, by taki właśnie był.
Pozdrawiam :)
Piękny widok...gratuluję i podziwiam wytrwałość i jej owoce.
OdpowiedzUsuńWydanie urocze ...zachęca do sięgnięcia po książkę. Co też uczynię.
To bardzo smaczne owoce :)
UsuńMam nadzieję, że książka się spodoba.
gratuluję, oczywiście przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Będą tam postacie i obrazy, które dobrze znasz, ale będą pewnie i takie, które poznasz po raz pierwszy :)
UsuńGratulacje, okładka zainspirowała mnie do uszycia podobnego ubioru. Czekam jeszcze na wznowienie książki o Rozalii Chodkiewiczowej.
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę uszyć kilka takich sukni lalce bratanicy. Też mnie te okładki inspirują ;)
UsuńCoraz więcej osób pyta mnie o wznowienie książki o Rozalii z Chodkiewiczów. Chyba czas o tym pomyśleć :)
UsuńMagdaleno, imienniczko i bratnia duszo, gratuluję i cieszę się z kolejnej twej książki. Jak to dobrze, że są na świecie tacy ludzie jak ty. Magda
OdpowiedzUsuńCieszę się, że bratnie dusze będą mogły poznać świat kolejnych z moich bohaterek.
UsuńPozdrawiam Imienniczkę :)
Gratuluję!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńOgromnie się cieszę, że oddaje Pani głos kobietom z czasów, kiedy tego głosu nie miały i wydobywa je z niepamięci. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńOdkrywanie i poznawanie postaci kobiecych z dawnych epok to pasjonujące zajęcie. Wiele z nich to kobiety przedsiębiorcze i zaradne. Choć nie wszystkie, tak jak i dziś...
UsuńPozdrawiam :)
Gratuluję nowej książki! Na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bohaterka związana jest z Mazowszem, ale dwie z jej wnuczek z Kresami. Takze i tematyka kresowa się pojawia :)
UsuńGratulacje :) Niestety tym razem nie udało mi się przyjechać na targi książki. Może uda się się w październiku? Chętnie zabrałbym egzemplarz z autografem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Targi były - jak zwykle - oblegane, kolejki, kolejki...
UsuńNiemniej wróciłam bardzo zadowolona :) W październiku czekają krakowskie, może wówczas?
Tak pięknie potrafi zachęcić do czytania pisarz, który włożył wiele czasu, wysiłku i pasji, aby stworzyć pamiętnik historyczny.
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak tylko przeczytać dzieje Klementyny. :))
PS
Na pewno trzymanie w dłoniach efektu wielogodzinnej pracy jest miłym i niepowtarzalnym uczuciem.
Pierwszy dotknięcie książki, swojej książki, to niezwykłe uczucie. Wymieszanie ekscytacji, wzruszenia, zadowolenia i ... ulgi.
UsuńŻyczę dobrej lektury :)
Pani Magdaleno,przeczytałam,co ja piszę!Pochłonęłam.Książkę kupiła mi córka,będąc na targach w Warszawie,ja choć bardzo chciałam,ale nie mogłam dojechać na Pani spotkanie z czytelnikami w sobotę.Przeczytałam Pani biografię o Klementynie Kozietulskiej i nie napiszę pewnie nic,czego Pani już nie wie.Wspaniały,rzetelny warsztat,ilość dokumentów ogromna.Jak można to wszystko przeczytać i potem z tego stworzyć historię wie to tylko PISARZ mający wizję i doświadczenie.
OdpowiedzUsuńTo na pewno nieproste zadanie.
Ukochana przez tyle osób Klementyna,żona,matka,siostra,córka jawi się jako przykład kobiety mądrej i zaradnej życiowo.Kocha swój dom, zrobi wszystko dla najbliższych.
Wielką zaletą Pani publikacji jest także wydanie, ta ilość ilustracji, tak wspaniale dobranych staję się w Pani książkach doskonałym uzupełnieniem treści.Czytam i widzę-postać,zamek,pałac,ogród,fragment listu.
Składam Pani wielkie podziękowania za tę tak poruszającą opowieść,świetnie napisaną,w której widać Pani wielkie umiłowanie polskiej historii i jej bohaterów.Basia.
Serdecznie dziękuję za podzielenie się ze mną refleksami po przeczytaniu książki. Cieszę się, że w moich książkach odzwierciedla się także i to, co - jak Pani słusznie zauważyła - i dla mnie ważne. Mam na myśli "umiłowanie polskiej historii".
UsuńKompletowanie ilustracji szło razem z pisaniem, wyszukiwanie zdjęć, często ich zamawianie w muzeach czy archiwach niejednokrotnie trochę trwa. Rozdział o wnukach, którego początkowo nie planowałam narzucił się w zasadzie w momencie, gdy zorientowałam się, ile wspaniałych portretów i fotografii Zofii, Marii (mniej Wandy) znajduje się w polskich zbiorach.
Dziękuję za tyle miłych słów i serdecznie pozdrawiam.