sobota, 18 kwietnia 2015

Magnolie i stokrotki... tylko w Pszczynie

Są miejsca, miasta, miasteczka, do których wracać można zawsze. Mam takie i ja. Jedno z nich to Pszczyna. Jak zawsze urocza, kameralna, piękna po prostu.
Krótki, ale miły, popołudniowy wypad czwartkowy zakończył się mini sesją zdjęciową. Żal było nie uwiecznić kwitnących migdałków i magnolii, które roztaczały w parku zamkowym niebiańskie zapachy. 







Nowością było dla mnie dostrzeżenie pięknych, różnobarwnych stokrotek zasadzonych na rynku wokół platanów oraz tuż przy pomniczku księżnej Daisy i tablicy informacyjnej kim była najsłynniejsza mieszkanka tego miasta.




Stokrotki w Pszczynie to nie przypadek. Daisy - z języka angielskiego to właśnie  Stokrotka. Księżnę często tak zwano, choć osobiście uważam, że ten skromny choć śliczny kwiat niezbyt pasuje do światowej, nieco snobistycznej Daisy von Pless. 


Stokrotki przy znanej pszczyńskiej kawiarni Cafe u Telemanna.
W oddali widok na zamek...
Słońce schowało się za chmurami, ale było ciepło i pachniało wspaniałą wiosną. Środek tygodnia zapewnił brak turystów i tłumów. W parku przechadzały się pojedyncze osoby, tu i tam na ławce odpoczywały zasłuchane w wiosnę pary. 
Krótka wycieczka w ulubione miejsce... zakończona jakże miłym powrotem do domu, gdzie czekała na mnie paczka z egzemplarzami autorskimi mojej najnowszej książki "Listy z Kresów".



20 komentarzy:

  1. Oj, chętnie wybrałabym się do Pszczyny... Pięknie tam, jak wynika z fotografii. Za to wczoraj wąchałam zapachy wiosny i oglądałam jej barwy na Plantach krakowskich:) Szkoda tylko, że chłodna aura znów nastała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pszczyna jest orzekająca i bardzo zadbana. Warto się wybrać - muzea tej klasy to w Polsce rzadkość. Wspaniały park - zadbany! Mnóstwo restauracji, kawiarni. Wyremontowano stajnie książęce, gdzie odbywają się wystawy. Jednym słowem - polecam!

      Usuń
  2. Mam nadzieję w tym roku tam zawitać, bo jak już nie raz pisałam to moje rodzinne strony, gdyż urodziłam się w Goczałkowicach.
    A po Twoich zdjęciach moja chęć odwiedzenia brata, który jako jedyny mieszka prawie nad jeziorem wzrosła jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goczałkowice prawie po sąsiedzku...
      W Pszczynie pięknie jest o każdej porze roku, a gdy kwitną słynne rododendrony park zamienia się w bajkowy zakątek.

      Usuń
    2. Jednym słowem należałoby tam dwukrotnie zawitać ; w czasie kwitnienia magnolii a później rododendronów.

      Usuń
  3. Magnolie kuszą swoim widokiem na blogach:) pisałam ostatnio u Łucji, która pokazywała krakowskie magnolie, jak bardzo widać tu różnice klimatyczne pomiędzy północą a południem, bowiem wczoraj sfotografowana przeze mnie magnolia wygląda przy waszych, jak uboga krewna, bowiem nierozwinięte pączki nie wyglądają tak imponująco, jak te na zdjęciach kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Południe kraju miało ostatnio łaskawszą aurę - stąd te różnice. Ale dziś i tu doszło przenikające zimno. No cóż, kwiecień ma różne oblicza.

      Usuń
    2. Te białe gwiaździste magnolie pojawiają się najwcześniej ze wszystkich a znów na Wawelu panuje szczególny (pod każdym względem) mikroklimat - to w jakimś stopniu tłumaczy te wiosenne różnice. Kto wie, czy jeszcze jutro zobaczę coś z wawelskich magnolii - pogoda jak w zimie i dziś padał u mnie śnieg...

      Usuń
    3. Życzę powodzenia i czekam na relację prosto ze Wzgórza Wawelskiego!

      Usuń
  4. Te piękne magnolie rozświetlają nawet najbardziej szary dzień i przyjemnie je oglądać na Twoich zdjęciach zimny czas jak dziś. Pszczyna ciągle przede mną a relacja bardzo zachęcająca :-)
    I odnoszę wrażenie, że do Daisy bardziej pasowałyby... nie wiem - orchidee, bugainville czy jakieś inne cieplarniane piękności, ale sam pomysł ze stokrotkami uroczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak - Daisy to właśnie taki cieplarniany storczyk, orchidea. Zachowały się nawet jej fotografie, na których ma przypięte do sukni kwiaty, ale nigdy nie są to wdzięczne, ale skromne stokrotki.

      Usuń
  5. Pszczyna w wiosennej odsłonie urokliwa!Byłam tam w czasie kwitnienia słynnych już rododendronów,park był wtedy liliowo-różowawy,pachnący,zachwycały stare,poskręcane w niespotykane kształty konary tych,już prawie wiekowych krzewów,pamiętających księżnę Daisy.
    W magnoliowych klimatach zamek i park równie piękny,jakiś bardziej delikatniejszy i ulotny ich obraz:-),zapach też inny...Park pszczyński i wnętrza zamkowe,wspaniałe;warto tam powrócić.
    Cafe u Telemanna to taka bombonierka ze smakowitym wnętrzem;a teraz jeszcze stokrotki tak uroczo zachęcają do odwiedzenia tego miejsca,do zatrzymania się,by bodaj na chwilę pooddychać klimatem sprzed lat...Rynek pamiętam,zachwyciła mnie moc zasadzonych platanów,u nas dość rzadko spotykanych drzew,w porównaniu z Anglią,np.czy chociażby Włochami lub Węgrami.
    A stokrotki?Radosne,kolorowe zwiastuny wiosny...dla Daisy:-),choć też ją widzę pośród orchidei w jakiejś pałacowej oranżerii.
    Pasują,Madziu do Twojej nowej bohaterki opowieści kresowej;smutnej,zamyślonej,Józi:-),jak miło,że w takim miejscu dotarła do Ciebie wiadomość,że "Józia zaistniała" i...wyrusza do oczekujących czytelników:-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas rododendronów to kolejna piękna pszczyńska odsłona i czas na majową wycieczkę :)
      W Muzeum tym razem nie byłam, ale przeszłam obok zamku. Na II piętrze w korytarzu wisi tam portret nieślubnej córki króla Augusta II Sasa i hrabiny Cosel - Fryderyki Moszyńskiej w białej strojnej krynolinie. To praprababka Józefy Szembekowej...

      Mam nadzieję, że Czytelnicy się nie zawiodą :)

      Usuń
    2. Tak, właśnie do takiej kobiety jak Józefa stokrotki bardzo pasują - naturalne, skromne, śliczne, często niedoceniane.
      Ale z tego co wyczytałam lubiła... fiołki. Okna jej sypialni w dworze w Ujściu (na Podolu) wychodziły na aleję obsadzoną fiołkami.

      Usuń
  6. Jeśli kochała fiołki,to musiała być kobietą bardzo wrażliwą,sentymentalną i delikatną;potrafiącą znaleźć PIĘKNO w najdrobniejszych rzeczach...wszak fiołki takie niepozorne:-),chyba,że tworzą całe pachnące gobeliny.Jak pięknie było w jej majątku na Ukrainie...aleja fiołków,co za zapach wieczorem dochodzący do sypialni:-).Chopin też uwielbiał fiołki...ponoć i Napoleon:-).
    Jeszcze bardziej mnie zaintrygowałaś,Madziu, bohaterką swojej najnowszej opowieści:-),na pewno nie zawiodłaś czytelników,jestem tego PEWNA!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O fiołkach wiem z listów jej siostry Heleny, która opisywała wiosenne Ujście - cudne, nad wyraz piękne w ostatnich tygodniach pobytu tam rodziny Szembeków. Józia musiała niestety rozstać się po wielu szczęśliwych latach ze swym ukochanym domem.

      Usuń
  7. Zastanawiałam się do jakiego miasta z miłą chęcią powracałbym - i jest to Wilno lub Kowno. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak bardzo ciągnie mnie do tych miejsc.
    Szkoda, że Pszczyna znajduje się tak daleko ode mnie. Może kiedyś uda mi się natrafić na kwitnące migdałki, magnolie i inne cudeńka. Muszę cieszyć oko oglądaniem zdjęć bo w moich stronach nie ma tak cudnych kwiatów. Oj szkoda, szkoda...
    Pałac w obramowaniu z białych magnolii po prostu cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam w Wilnie i w Kownie, może gdybym mieszkała na północy... miałabym bliżej ?
      A tu na południu mam blisko do Pszczyny. Nasze wybory turystyczne (szczególnie te krótkie) uwarunkowane są geografią.

      Usuń
  8. Twoje zdjęcia sprawiły, że mi niemal łzy w oczach stanęły... Takie już ze mnie dziwo, że się potrafię popłakać na widok piękna. Dlatego nie powinnam chodzić po muzeach. ;) I po parkach. ;)
    Niesamowite te kwiaty, widoki, zabytki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko uda się uwiecznić coś pięknego to podaje to dalej. Niech innych też zachwyca :))
      A Pszczyna taka jest, urocza i wzruszająco piękna.

      Usuń