Wiosna, wiosna...
Zakwitło, zapachniało, oczarowało i uwiodło...
Ostatnio zaprzyjaźniałam się z wiosną w Pszczynie i we własnym ogrodzie, teraz czas na Kraków. Jak zwykle - nie zawiódł.
Sobotnim rankiem znalazłam się na Placu Szczepańskim i to od niego zaczęłam krakowską, wiosenną wędrówkę.
Bratki i magnolie uśmiechały się do słońca. Kraków jeszcze trochę zaspany, jeszcze nie zalany potokiem turystów, jeszcze taki poranny. Przed restauracjami samochody dostawców, służby porządkowe czyszczą bruk, otwierają się pierwsze kawiarnie, jeszcze na Rynku nie ma żadnej dorożki. Jeszcze sennie, na pół gwizdka. Taki Kraków lubię najbardziej.
Młodziutka magnolia na Placu Szczepańskim wdzięcznie ustawiała się do zdjęć |
Kraków w bratkach... |
Collegium Maius |
W Ogrodach Profesorskich.... |
Na Plantach zielono...
Muzeum zwiedziłam. Wielkie wrażenie robi Libaria, w której od XVI stulecia mieściła się uniwersytecka biblioteka. Piękna jest także Stuba Communis z gdańskimi schodami.
Niestety, główny cel mojej wizyty - Zielona Sala - nie jest udostępniana w soboty. W sali tej można zobaczyć fortepian Chopina, obrazy Malczewskiego, Grottgera i przede wszystkim piękny portret Marii Pusłowskiej namalowany przez Jana Matejkę.
Z Matejką spotkałam się na Plantach, w okolicach Barbakanu, gdy odpoczywał "w ramie" tęsknie spoglądając w stronę swej ukochanej Akademii.
Potem odwiedziłam jeszcze kilka miejsc, zajrzałam na ul. Szpitalną, gdzie mam ulubioną cukiernię i pomału, pomału porządkowałam krakowskie wrażenia udając się na dworzec.
Dziedziniec między klasztorem jezuitów a kościołem św. Barbary |
Barokowy kościół Przemieniania Pańskiego, tuż przy Muzeum Czartoryskich, które jest wciąż zamknięte. |
Tego miejsca chyba nie trzeba przedstawiać... |
W drodze na dworzec nie mogłam odmówić sobie chwili refleksji przy obecnym budynku Poczty Polskiej, niegdyś był to pałac Piotra Moszyńskiego, ojca bohaterki mojej ostatniej książki - Józefy Szembekowej.
Czas był pożegnać Kraków. Do następnego razu, pewnie już latem...
Pięknie :) Z chęcią odwiedziłbym Kraków o tej porze roku... Czytam właśnie bardzo ciekawą książkę pt. "Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie" Antoniny Jelicz. Polecam :)
OdpowiedzUsuńWiosenny Kraków jest szczególnie urokliwy. Zmęczeni zimą, brakiem kolorów, nagle tu... mamy wreszcie i piękno architektury, i wielka historię, i pierwsze kwitnące krzewy i kwiaty. Miły czas na złapanie oddechu, choć nie ukrywam wróciłam bardzo zmęczona.
UsuńAch, gdybym miała tak o trzy godziny bliżej :) nie zastanawiałabym się wcale. Nic to poczekam na odrestaurowanie terminalu i okazje tanich lotów. Nigdy nie pomyślałam o odwiedzeniu Muzeum UJ, choć byłam na dziedzińcu, nie miałam pojęcia, że są tam takie skarby. A magnolia- cudna. "Moja" fotografowana niemal codziennie ma bielsze kwiecie i jeszcze nie rozkwitła w pełni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO Muzeum UJ myślałam od dawna, ale jakoś zawsze trafiałam na nieodpowiedni czas, długo trzeba było czekać na wejście itp. W sobotę zaparłam się i czekałam godzinę na wejście polskiej grupy... Opłacało się, wspaniałe wnętrza i ... wielka historia.
UsuńPiękny, przepiękny Kraków. W tej wczesnowiosennej zieleni - niezrównany, chciało by się tak iść i iść Plantami i żeby taki słoneczny dzień się nie kończył. Podzielam pochwałę poranków!
OdpowiedzUsuńA Libraria i zresztą całość muzeum w Collegium Maius to prawdziwy sezam pełen skarbów. Nie zaglądam tam często, bo i nie jest mi teraz najłatwiej znaleźć czas, ale mam wiele wspomnień. Te stare meble, kręcone schody, obrazy, przyrządy astronomiczne. I księgi.
I cóż więcej powiedzieć? Piękny mariage kultury i przyrody, bardzo lubię Twoje spojrzenie na Kraków, bardzo jest mi bliskie.
Poranki krakowskie pamiętam jeszcze ze studenckich czasów, gdy przemykałam przez pusty rynek na zajęcia na Gołębią. Teraz takie wczesne godziny w Krakowie rzadko są mi dane, bo przeważnie przyjeżdżam koło 11.00, ale w sobotę byłam wyjątkowo dużo wcześniej i mogłam nacieszyć oczy pustkami. W kawiarni byłam pierwszym gościem, a pan grał na pianinie tylko dla mnie i mojej towarzyszki podróży :))
UsuńPiękne zdjęcia wiosennego Krakowa.
OdpowiedzUsuńChciałabym przenieść się tak w jednej chwili na dziedziniec Collegium Maius :)))
Takie szybkie urządzenie do przemieszczania byłoby bardzo wygodne :) Marzę o takim, od razu z gwarancją dobrej pogody. Dziś niestety u mnie nieciekawie... dlatego miło powspominać słoneczny Kraków.
UsuńMój Gdańsk też dzisiaj ma zapłakaną buzię:( dlatego z taką przyjemnością wracam do słonecznych widoków na blogach i we własnych wspomnieniach.
UsuńMiałam plany na majówkę... ale aura niełaskawa. Chyba dopiero zrealizuje je w niedzielę? Pozdrawiam i słońca majowego życzę:)
UsuńPlanty wiosną są przepiękne,tutaj widać tak naprawdę,jak Wiosna budzi się do życia.Tylko spacerować i podziwiać każdy zakątek udając się w kierunku Poselskiej i Podzamcza.
OdpowiedzUsuńZachwyciły mnie młodziutkie magnolie na placu Szczepańskim i w Ogrodach Profesorskich;miejsca raczej zaciszne,więc i szybko urosły,by teraz zachwycać.
Podobnie,jak i Ty,Madziu,wspominam taki senny Kraków w porannej mgiełce,gdy biegałam przez kawałek Plant i Rynek na Gołębią.To były piękne lata.Ile cudownych wspomnień.Kraków był jeszcze wtedy nieco inny,tempo życia wolniejsze,mniej turystów,brak dorożek w Rynku.Ech,mój Krakowie :-)tęskno jak zawsze!!!
Mój studencki Kraków też był inny, ale i ja widziałam wtedy inaczej. Wówczas łapałam wszystko zachłannie, dziś się delektuję, ale to przywilej dojrzałości. :)
UsuńMoże latem wspólnie odkryjemy podczas spaceru uroki naszego miasta? :)
Czarujesz swoimi zdjęciami Krakowa, po prostu czarujesz.
OdpowiedzUsuńTo nie ja czaruję zdjęciami, to Kraków taki zaczarowany... :)
Usuń