wtorek, 9 lipca 2013

O młodzieńcu, sztuce, Muzeum Czartoryskich i "Bezcennym"...

Kraków - Muzeum Czartoryskich. Wciąż w remoncie. Niedostępne. Zbiory w różnych miejscach czekają na wielkie otwarcie. Dama z gronostajem jest na Wawelu, część innych w Niepołomicach,  Puławach, magazynach.
Do Muzeum tego miałam zawsze ogromny sentyment, zawsze lubiłam je za kameralność, urok  staroświeckiego przybytku sztuki, skrzypiące parkiety. Obawiam się , czy teraz w ramach równania standardów europejskich nie zobaczę jeszcze jednego muzeum wykostkowanego,  wypłytkowanego,  z nowoczesną fontanną na dziedzińcu, takiego jakich na świecie wiele.
Na szczęście na ścianach będą dzieła niepowtarzalne, poza najsłynniejszą w Polsce damą, pusta rama po obrazie Rafalea "Portret młodzieńca" z 1514 roku.


Rafael "Portret młodzieńca" 
Zdjęcie ze strony 
http://kolekcje.mkidn.gov.pl/katalog/podglad?ID=3095
(Lista strat wojennych na stronie 

Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego)


Obraz znajduje się od II wojny na liście strat wojennych Polski. Od lat w internecie pośród innych zabytków zaginionych, a najczęściej po prostu zrabowanych. 
Przypomina o tym książka Zygmunta Miłoszewskiego "Bezcenny". Kupiłam ją tylko z jednego powodu - od lat interesuję się losami polskiej sztuki i chciałam zobaczyć, co ma do powiedzenia na ten temat  literatura popularna "bestsellerowego autora" - jak informuje napis na okładce.



Przede wszystkim spodobało mi się podejście autora do swej pracy. "Bezcenny" to powieść. Fikcja. Zgrabne zmyślenie, zapewne niedługo będzie sfilmowane. Temat chwytliwy, historia ciekawie ujęta. Miłoszewski w posłowiu - mając świadomość wagi tematu, który poruszył - przeprasza za błędy celowe i nieświadome, ale przede wszystkim odsyła do publikacji fachowych, które od lat pojawiają się na rynku książki i prasy (np. "Cenne, Bezcenne, Utracone"). 
Autor musiał długo przygotowywać się do napisania książki. Tu potrzebna jest wiedza i o sztuce, o rynku antykwarycznym, a nawet o broni jakiej używa się w NATO. Napisanie takiej książki i zebranie materiałów do niej zajęły sporo czasu, o czym autor wspomina w posłowiu. Ten wysiłek  Miłoszewskiego widać. 

Pierwszy rozdział mnie zmęczył, ale od drugiego zaczyna się wciągająca historia, którą czytało się bardzo dobrze.  Miłoszewski pisze w sposób inteligentny, czasem błyskotliwy, bezceremonialnie traktuje naszych polityków, których nie wymienia z nazwiska,  ale trudno nie poczuć, o kim pisze. Z nieukrywanym uśmiechem czytałam o ignorancji władzy, zwyczajnym braku kultury naszych elit, czyli tego, co wynosi się z domu lub ... nie wynosi.
Pogonie, strzelaniny, ucieczki, kamery termowizyjne, rezydencje milionerów, podróże przez kontynenty, zgrabne dialogi i wreszcie ... wielka sztuka. 
Z tego i z innych elementów składa się ta książka - doskonała na wakacyjny czas!
Teraz już wiem, że kolejną książkę Miłoszewskiego także kupię i z chęcią obejrzę w kinie film, który na kanwie tej książki zapewne powstanie. 


                                                                            *****

Czy doczekamy kiedyś chwili, że ten cenny obraz powróci do Muzeum w Krakowie, które cały czas na niego czeka?  A gdzie jest dziś?
Pamiętam jedną z ostatnich scen filmu J.Machulskiego "Vinci" o kradzieży "Damy z gronostajem". Jeden z milionerów-kolekcjonerów wchodzi do swego małego pomieszczenia-sejfu, owej "kapliczki" jak mawiał Cuma i ogląda sobie swoje arcydzieła. Jest tam Dama (już wówczas wie, że to kopia) a zaraz za nią pojawia się ... "Portret młodzieńca" Rafaela.

No cóż... Muzeum Czartoryskich wkrótce otworzy swe podwoje po wielkim remoncie. Miejsce "Wielkiego Nieobecnego" mam nadzieję, że będzie odpowiednio wyeksponowane.


12 komentarzy:

  1. Miłoszewski oparł akcję na rzetelnym gruncie. Mówił w czasie spotkania, że przygotowanie zajęło mu pół roku. To czuć, gdy się czyta i chwała mu za to. Potwierdzam, że warto przeczytać:)
    I muszę zrobić sobie powtórkę z Machulskiego, bo nie pamiętam Młodego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Machulskiego pamiętam tak dobrze, bo tydzień temu przypomniałam sobie film i aż się uśmiechnęłam widząc "Młodzieńca" na ścianie sejfu-skrytki!

      Usuń
  2. Podczas czytania postu przyszedł mi na myśl właśnie film "Vinci", toteż z uśmiechem już przeczytałam kolejną jego część. Ja chyba jednak zostanę przy książkach fachowych, choć książka mnie nawet intryguje. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby książka wpadła Ci w ręce to naprawdę polecam. Dobra lektura!
      Przede wszystkim to nasz, polski autor, co doceniam, bo jesteśmy zalani falą zagranicznych autorów i książek wszelakich, tak jakby u nas nic nie powstawało. A debiutantom, choćby napisali świetną rzecz, jest tak trudno zaistnieć, że wydanie książki graniczy prawie z cudem.
      W każdym razie Miłoszewskiemu życzę jak najlepiej!
      A książka - pewnie zasłużenie?- będzie hitem tegorocznych wakacji.

      Usuń
  3. Mam niestety te same obawy co do przyszłego wyglądu Muzeum Czartoryskich. Co było, nie wróci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi szkoda tego dawnego Muzeum, bo wiem z planów, że będzie tam już inaczej. Widziałam wizualizacje dziedzińca. Ciekawa jestem jednak ogromnie. Nie wiem jednak do dziś, kiedy tak naprawdę planują otwarcie - pewnie sami nie wiedzą.

      Usuń
  4. Ta książka jeszcze przede mną, a słyszałam już o niej wiele, nawet wpadła mi w internecie niezbyt pochlebna (ale chyba jedyna) negatywna recenzja. W "Wyborczej".
    Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam w Wyborczej, nie zgadzam się z większością zarzutów.
      Może ktoś tu po prostu kogoś nie lubi? Moje odczucia są inne - pozytywne! :)))

      Usuń
  5. Mam nadzieję i ja tę książkę przeczytać. Obraz pojawia się również u Białkowskiego w "Kłamcy".)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o książce Białkowskiego, ale okazji do przeczytania jeszcze nie miałam. Czas nadrobić zaległości.

      Usuń
  6. Czekałam na to, żeby ktoś, kogo zdanie cenię napisał coś o "Bezcennym" - dzięki Tobie wiem, że kupując ten worek nie dostanę chudego, wyleniałego kota zamiast miłego dla oka i ducha kiciusia ;) Zaopatrzę się przy najbliższej okazji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Miłoszewski zdał egzamin. Oczywiście można się do paru rzeczy "przyczepić", ale po co?
      Czyta się dobrze i mamy polską sensację podaną w ciekawej formie.
      Gotowy materiał na film - trochę Bonda, Indiany Jonesa, Pana Samochodzika.

      Usuń