Będąc w czasie słonecznej majówki w Górkach Wielkich, w Dworze Kossaków, kupiłam wspomnienia Anny Szatkowskiej "Był dom..." (Wydawnictwo Literackie, 2013).
Wszystko zaczyna się w marcu 1928 roku, gdy znana pisarka Zofia z Kossaków, w cieszyńskim szpitalu urodziła córkę, późniejszą pamiętnikarkę. Rozdział pierwszy zatytułowany po prostu "Górki" przenosi czytelnika w świat przedwojenny. Wypełniony rodzinnym szczęściem widzianym oczyma dziecka. Rodzina, która straciła dorobek pokoleń na Wołyniu i uszła z życiem, zaczęła wszystko od początku, tu w Górkach, na ziemi cieszyńskiej.
Dwór Kossaków, maj 2014 r. |
Park w Górkach, maj 2014r. |
Dwór Kossaków, maj 2014 r. |
Anna Szatkowska maluje swe dzieciństwo na kolejnych kartach tej pięknej książki. Wspomina swych nauczycieli, dziecięce figle i psoty. Potem nastaje rok 1939. Wakacje jeszcze beztroskie, pogoda piękna, wyprawy rowerowe, wycieczki w góry...
Koniec sierpnia to już inne nastroje, widmo wojny coraz wyraźniejsze, gorączkowe pakowanie i wyjazd w pośpiechu do Warszawy. Tam widzi się z ojcem, który właśnie wrócił z misji we Francji, krótka rozmowa, a potem "żegna się z nami i wraca do biura - zobaczymy się z nim po sześciu latach." (s. 54).
Wojna widziana jest z różnych perspektyw, ucieczkę na wschód dzieci traktują początkowo jak przygodę. Potem realia zaczynają przytłaczać, zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Szatkowska opisuje najróżniejsze sytuacje. Rzeczywistość wojenną, konspirację, ukrywanie Żydów, pobyt w szkole w Szymanowie, rewizje...
Dużo miejsca zajmuje powstańcza relacja. Nie da się czytać tej części książki bez emocji...
Wreszcie 8 maja kapitulacja Niemiec. Nadzieje na nowe życie, na powrót wojsk polskich z Zachodu, na otworzenie dawnych sklepów, na powrót do domu...
Anna chce jechać do Górek, zobaczyć co pozostało z jej świata. Pociąg dotarł tylko do Jasienicy, dalej tory były zniszczone. Przed Anną i jej towarzyszką Genią 15 km na piechotę. Gdy mijają Grodziec widzą zamek sąsiadów ocalony, cały. Potem znajomy las, wały nad rzeką i polana. Nie było jej w Górakach sześć długich lat.
"Widać już tylko mały skrawek wsi... nieco dalej dwa wysokie, osmalone kominy sterczą tam, gdzie był dom!...
Runął świat..." (s. 301)
***
Anna Szatkowska-Rosset-Bugnon, urodzona w 1928 r. W 1945 roku wyemigrowała wraz z matką Zofią z Kossaków z Polski. Mieszka w Szwajcarii.
Może i mnie się uda ja przeczytać. Ją i biografię Kossak.
OdpowiedzUsuńOkrutne to były czasy. I miejmy tylko nadzieję, że historia się nie powtórzy.
Warto. Zajmująca lektura, wielkie wydarzenia przedstawione bez patosu. Bardzo osobiste wspomnienia.
UsuńCiekawie ją ujęłaś. Poszukam...
OdpowiedzUsuńPoszukaj, bo warto!
UsuńWspaniałe połączenie miejsca realnego i książkowego! Wspominałam, że chciałabym przeczytać, ale to wciąż "chciałabym". No, ale jeszcze tylko maj, czerwiec i... Wakacje!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu biografii Zofii Kossak zapragnęłam zobaczyć jeszcze raz na własne oczy Górki. A lektura wspomnień jej córki stała się dopełnieniem tej pięknej, choć i tragicznej historii tej części rodziny Kossaków.
UsuńTeż czekam na wakacje, długie wieczory, ciepło i więcej czasu...
Czeka na mnie stos pozycji dotyczących członków rodu Kossaków, leży na nim także "Był dom...". Jak wsiąkam w jakąś tematykę, to nie spocznę, dopóki nie przeczytam wszystkiego, co tylko jest w moim zasięgu, więc jak zacznę, to na pewno i tę pozycję przeczytam, zwłaszcza, że nie jesteś pierwszą osobą, która mi ją poleca:)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcie z książką na pierwszym planie - uwielbiam te Twoje kompozycje!
Też tak mam, jedna książka pociąga za sobą kolejną - splecione historią, podobna tematyką...
UsuńKompozycje kwiatowo-książkowe staram się od czasu do czasu wstawiać na bloga. Teraz będzie ich więcej, bo czas kwiatów w ogrodzie wreszcie nastał!
Czytałem ostatnio "Z pamiętnika niemłodej już mężatki" Magdaleny Samozwaniec. Szczerze polecam! Generalnie interesuję się rodziną Kossaków.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dobrze myślę, dwór z tego wpisu to ten sam dom, w którym mieszkała Pawlikowska-Jasnorzewska, jej siostra Magdalena i Wojciech Kossak?
Nie, to nie ten dwór. W tym mieszkał z rodzina brat Wojciecha, ojciec pisarki Zofii, a dziadek autorki wspomnień "Był dom...".
UsuńWojciech mieszkał w krakowskiej Kossakówce.
A no tak. Rzeczywiście we wspomnieniach przewija się ciągle Kraków. Dziękuję za wyjaśnienia :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJaka to przyjemność być w miejscach związanych z pisarzami, prawda?
OdpowiedzUsuńZapraszam do zwiedzenia Lozanny Mickiewicza na http://mojepodrozeliterackie.blogspot.com/
To prawda, gdy tylko mogę i mam okazję podróżuję śladami literatury i jej twórców.
UsuńW Lozannie jeszcze nie byłam, więc z chęcią odwiedzę ją wirtualnie... dziękuję:)