piątek, 14 lutego 2014

Książki, które czekają... i "ostatnia kropka".

Ilość czerwieni i kiczowatych upominków doprowadza mnie w połowie lutego do dość  przykrych wniosków. 
Ja akurat nie lubię, ale wiem, że inni nawet bardzo. 
Importowane święta jakoś do mnie nie przemawiają. 

Za to przemawiają do mnie bardzo prezenty-paczki, które wczoraj i dziś otrzymałam. Trochę mi smutno, bo patrzę na nie pożądliwym okiem, ciesząc się na lekturę... Ale pewnie jeszcze nie w ten weekend. Zapowiada się bowiem bardzo pracowity.

Zamiast czytać -  piszę.
Czasem po prostu trzeba coś skończyć, by głowa była wolna i otwarta na nowe pomysły. Nie ma to nic wspólnego z udręką, ale z trudną decyzją o finale, pewnym końcu - nieuchronnym i w gruncie rzeczy wyczekiwanym. 
Ostatnia kropka, to ta najważniejsza, którą autor musi postawić. 
Zamyka ona coś więcej niż zdanie.
Ta ostatnia właśnie przede mną... 

*****
To na koniec jeszcze zdjęcie moich zdobyczy. 
"Lepiej przemilczeć" Daisy von Pless i "Historia całkiem możliwa" Marii Rostworowskiej.
Pierwsza to pamiętniki, druga opowieść w formie literackiej korespondencji.


24 komentarze:

  1. Już? Czyżby tak szybko powstała kolejna biografia? Podziwiam tempo i dyscyplinę pracy :)

    A co do Walentynek - "Lepiej przemilczeć" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł już dawno chodził po głowie, po 1,5 pracy (pisania, zbierania materiałów) czas kończyć. Jakie będę jej dalsze losy, zobaczymy:)

      O widzisz! jak pięknie tytuł pamiętników księżnej Daisy podsumował szaleństwo walentynkowe:)

      Usuń
  2. Bardzo czekam na tę ostatnią kropkę i na to, co ona teraz zakończy:)
    Ciekawa jestem refleksji po pamiętnikach Daisy. Kupić, nie kupić... czekać trzeba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy w jednej pracy (nie nazywam jej jeszcze książką, bo taką się stanie - mam nadzieję - gdy zostanie wydana) piszę o trzech bohaterkach. Trzy siostry, ale nie te od Czechowa.:))

      Pamiętniki Daisy wydane pięknie, na razie oglądam. Wydanie eleganckie. Treść dopiero przede mną.

      Usuń
  3. Zapomniałam dodać, że mój stosunek do serduszek i płonących dyń jest identyczny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym roku też jakoś nie mam przekonania do tego święta. Aczkolwiek, każdy pretekst jest dobry żeby dostać dobrą książkę, albo zjeść czekoladę. :)

    Trzymam kciuki za nową książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra książka i czekolada zawsze brzmi, dla mnie, kusząco!

      Usuń
  5. Piękne okładki, treść zapewne jeszcze lepsza. Mam nadzieję, że niebawem Twoje nowe dzieło ujrzy światło dzienne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki cieszą moje oczy. "Lepiej przemilczeć" bardzo starannie wydana, świetny dobór ilustracji. "Historia całkiem możliwa" to wydanie skromniejsze, ale treść bardzo mnie ciekawi. Chyba zacznę czytać jako pierwszą.

      Usuń
  6. Czekam niecierpliwie na nowe dzieło! Mimo że nie jestem autorką, ale wyobrażam sobie, że kiedy proces twórczy się kończy, może być smutno, bo w życiu, ze wszystkim tak jest, iż najwięcej radości sprawia dążenie do celu, a nie jego osiągnięcie, czyli ostateczny rezultat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację! :)) Dokładnie tak jest.
      Najpierw czyjeś życie się układa, analizuje, odtwarza, a potem... czas pożegnać bohatera (w tym przypadku 3 bohaterki).
      To w sumie dziwny moment. To tak jakby żegnać dobrego przyjaciela i podawać mu po raz ostatni rękę.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od tematu i przede wszystkim czasu. Ostatnio korzystając z dłuższego urlopu "rozpisałam się". Nie zawsze tak jest, czasem dotarcie do źródeł jest utrudnione (remonty w archiwach, przerwy i inne niesamowite okoliczności).
      Tym razem wszystko szło z górki... ale do książki jeszcze daleko. Na razie jest tekst, a czy zaistnieje w innej formie to dopiero się okaże.

      Usuń
  8. Książki intrygują, ale Twoja najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te na zdjęciu mają te przewagę, że już są książkami, moja jest dopiero raczkuje.:))

      Usuń
    2. I dlatego jeszcze bardziej intryguje.
      Przede mną jeszcze wszystkie Twoje perełki, ale chce je mieć a nie tylko przeczytać więc muszę szukać okazji.

      Usuń
  9. Książki chciałabym u siebie :) Życzę Ci więc weny na koniec pisania :)Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena to połowa sukcesu, choć niektórzy twierdzą, że coś takiego nie istnieje.
      Istnieje.
      Może nie siedzę pod lipą jak mistrz Jan z Czarnolasu, ale wena zawsze mile widziana.

      Usuń
  10. Walentynki to jedyne z importowanych świąt, które uważam za sympatyczne. W tym roku i tak nie bardzo mieliśmy siły i ochotę, aby je uczcić, ale w końcu ważne jest, aby codziennie pamiętać o swojej drugiej połówce i uczuciu, które nas z nią połączyło. :)
    Czekam na książkę niecierpliwie. Ostatnio udało mi się przeczytać jedną z Twoich wcześniejszych książek i mam bardzo pozytywne odczucia po lekturze. :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę na nową książkę. Co do walentynek, ja mam chyba serce z kamienia... ale samo święto jest chyba stare, na pewno w XIX wieku było znane ale czy w Polsce to nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę. Wprowadzałam pewne uzupełnienia związane z modą i ubiorami :)))
      Poza tym jeszcze mnóstwo poprawek typowo stylistycznych.
      Ale wszystko zmierza do szczęśliwej "ostatniej kropki".

      Usuń
  12. Szanowny blogerze. Niestety z przykrością donoszę, że Twój blog (podobnie jak mój) został sklonowany przez jakąś świnię
    http://bioggraff-hollywood-reporter.blogspot.com/
    Jeśli próbujesz wejść to skopiowaną treść Twojego bloga "przykryje" jakieś badziewie, które dodatkowo uruchomi automatyczny proces ściągania jakichś programów. U mnie jest podobnie. Zgłosiłem sprawę do Google - czekam na rezultat i szukam jakiegoś rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń