poniedziałek, 25 lutego 2013

Książki, których niestety nie przeczytam...

Mam w swojej biblioteczce książki, które pochłonęłabym od razu. Niestety, nie przeczytałam ich jeszcze... Od wielu zresztą lat są w moich zbiorach - oglądane, cenione, ale... jakoś nieprzeczytane. I pewnie tak już zostanie.
Za młodu, gdy umysł świeży, zamiast uczyć się języków, wolałam czytać książki i malować. I tym sposobem poliglotą nie zostałam. Czasu nie wrócę, stało się. Niekiedy mam nagłą chęć na szkolenie - ale przeważnie kończy się na szlifowaniu i odkurzaniu angielskiego i francuskiego.
A tymczasem książki nieprzeczytane, a pięknie wydane, leżą i czekają...
Ponieważ z każdej mojej podróży, dalszej i bliższej, przywożę kilogramy papieru, typu: foldery, prospekty, książeczki, przewodniki... to nic dziwnego, że pojawiły się wśród tego zbioru i te prezentowane poniżej.


Ten piękny albumik dotyczący muzeum - zamku w Ratyzbonie, należącego do dziś do znanej rodziny Thurn und Taxis, wydany w 1998 roku, zakupiony w muzealnym sklepiku, napisany jest niestety w języku niemieckim.
Pod koniec książki jest wprawdzie streszczenie w trzech językach (włoski, angielski, francuski), ale to szczątkowe informacje, w porównaniu z opisami zgromadzonymi na  70 stronach.

Historia carowej Katarzyny II i jej bajkowej rezydencji w Carskim Siole. Książka wydana w 1992 roku w języku duńskim. Zakupiona dosłownie za grosze (oczywiście były to ruble) w muzealnym sklepie w Carskim Siole. Kredowy papier, kolorowe zdjęcia.
W myśl zasady "nigdy nie mów nigdy" mam jeszcze niewielką nadzieję, że kiedyś zasiądę w fotelu z filiżanką kawy i przeczytam po duńsku historię carowej Rosji. Nigdy nie wiadomo...

12 komentarzy:

  1. Pani Madziu,na naukę nigdy nie jest za późno:-)!
    Szkoda nie przeczytać,bo na pewno mnóstwo ciekawostek,dobrze,że chociaż są zdjęcia!
    Po duńsku?;że też nie po...rosyjsku,byłaby łatwiejsza nauka:-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za późno owszem, dlatego nie tracę nadziei :)) Tylko jak na to wszystko znaleźć czas?
      Gdyby książka była po rosyjsku nie byłoby problemu. Jeszcze jestem z pokolenia, które latami uczyło się rosyjskiego. O dziwo, bardzo dużo pamiętam!

      Usuń
  2. Muzeum w Ratyzbonie miałam okazję zwiedzać, to po prostu trzeba zobaczyć - chociażby na kartach albumu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratyzbonę w strugach deszczu zwiedziłam dokładnie. Pamiętam kręte, wąskie uliczki i piękną katedrę.
      Muzeum-zamku nie zwiedziłam w środku, ale z zewnątrz dość dokładnie.Wierzę, że warto, zdjęcia w albumie to potwierdzają.

      Usuń
  3. Też sobie powtarzam, że na naukę nigdy nie jest za późno... w nadziei, że kiedyś ten niemiecki jednak opanuję, kupiłam nawet na allegro 10 tomów czytadeł typu Reader's Digest w tym strasznym języku, no bo przydadzą się do ćwiczenia :))) Mam też podręcznik rumuńskiego na przykład. O czeskim nie wspomnę, bo to całkiem świeży nabytek. Różne podręczniki, gramatyki i rozmówki łypią na mnie obrażone, że ich do ręki nie biorę.
    A ja?
    A ja sobie ciągle ponawiam obietnice, że jak nie w tym roku to w następnym :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio poświęciłam trochę czasu na wyłapywanie różnic między rosyjskim a białoruskim. Tak hobbystycznie!

      Usuń
  4. Ja do niemieckiego jakoś nigdy nie mogłam się przekonać. W szkole średniej mieliśmy angielski i rosyjski. Na studiach poszłam na lektorat języka niemieckiego i po pierwszych zajęciach zrezygnowałam. Odrzucało mnie! Za to hiszpańskiego uczyłam się sama z radiem Bis, francuskiego- przychodziła d mnie dziewczyna przez 2 lata, a na angielski nawet jeździłam przez parę lat do szkó językowych. Ale co z tego zostało? Zaniedbałam się straszliwie.Trzeba byłoby czytać chociaż w oryginałach po angielsku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do niemieckiego nie przekonam się chyba nigdy. Też zaniedbałam języki, mnóstwo czasu spędzonego na kursach i nauce poszło w las...z niektórych mało pamiętam.

      Usuń
  5. Nie znam niemieckiego. Raz zrobiłam podejście i stwierdziłam, że to nie dla mnie, tak więc również nie przeczytałabym przewodnika z muzeum w Regensburgu :) Jeśli chodzi o duński, to nawet się nie łudzę, że kiedykolwiek nauczyłabym się tego języka. Z tego, co słyszałam, uchodzi on za jeden z najtrudniejszych języków świata.
    Zwykle staram się kupować pamiątki w języku angielskim lub francuskim.
    Carskie Sioło... Cudowne miejsce, chociaż mnie chyba bardziej zauroczył Peterhof, gdyż o tym pałacu nie słyszałam nic przed przyjazdem, dlatego też zaskoczenie było ogromne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez staram się wybierać - jeśli już muszę kupować obcojęzyczne - raczej po angielsku. Ale nieraz nie ma wyboru. Ksiażka o Katarzynie była tylko po duńsku i tak jak pisałam, za tak śmiesznie małe pieniądze, że nawet się nie zastanawiałam.

      Usuń
  6. Faktycznie pięknie wydane. Kiedyś uczyłam się rosyjskiego i niemieckiego, ale dzisiaj pamiętam zaledwie parę zdań. Niestety jeśli się języka "nie używa", to potem człowiek zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak to wygląda...
      Choć, gdy zaczęłam odświeżać sobie rosyjski stwierdziłam, że pamiętam całkiem sporo.

      Usuń