17 września 1939 roku o godz 11.15 zatrzymał się zegar na zamkowej, płonącej wieży bombardowanego Zamku Królewskiego w Warszawie.
Obecnie, pamiętając o tych wydarzeniach, co dzień o tej godzinie rozlega się z zamkowego okna hejnał. Punktualnie o 11.15. Wysłuchałam go stojąc na Placu Zamkowym. Hejnał radosny, jakby w odpowiedzi na te tragiczne wydarzenia, niosący swe dźwięki daleko. Radosny tak jak przywrócone zniszczonej stolicy życie.
Pożar zamku 17 IX 1939, zdjęcie archiwalne |
Zamek - symbol, świadek historii, bezcenny klejnot narodowy o olśniewających wnętrzach. Gdy zamek płonął muzealnicy, pracownicy zamku, mieszkańcy Starego Miasta z narażeniem życia ratowali historyczne zbiory wynosząc, demontując najcenniejsze elementy, które przetrwały wojnę w piwnicach Muzeum Narodowego, inne poukrywane w prywatnych domach pod Warszawą też ocalały.
Sejm już w 1949 r. podjął decyzję o odbudowie zamku, ale władze nie śpieszyły się. Gomułka widział tu jeszcze cień sanacyjnego prezydenta. Przełom nastąpił za Gierka. Zabiegi niestrudzonego prof. Stanisława Lorentza dały rezultat. W 1971 roku rozpoczęto odbudowę zamku, było to wydarzenie bez precedensu. W sierpniu 1984 roku zamek otwarto dla publiczności. Zrekonstruowany został i odbudowany ze składek społeczeństwa, darów Polonii i rządów obcych państw. Odbudowa trwała 13 lat i 7 miesięcy.
Cokoł poświęcony kustoszowi zamkowemu, Kazimierzowi Brokl, który zginął na dziedzińcu zamku 17 IX 1939 r. ratując zbiory... |
*****
Od dziecka byłam typem chomika, gromadzącego, wycinającego w gazet wszelkie historyczne ciekawostki. Wklejając je potem do grubych zeszytów tzw. "brulionów biurowych" o niebieskich okładkach zachowałam do dziś prasowe doniesienia z tamtych lat. Niestety, jako 15-latka nie zawsze zapisywałam tytuły gazet, z których czerpałam wycinki, ale z tego, co pamiętam był to "Przekrój", "Płomyk", "Panorama".
Poniżej kilka zdjęć z mojego albumu sprzed wielu, wielu lat. Wszystkie dotyczą odbudowy i zdobienia i wreszcie otwarcia zamku.
Zorganizowana w Muzeum Narodowym wystawa ocalonych dzieł sztuki, które czekały na dokończenie odbudowy zamku, by zająć swe dawne miejsce |
Dziś Zamek Królewski olśniewa turystów z całego świata. Każda z sal zasługuje na dłuższy przystanek, podziwianie detali, wspaniałych parkietów, mebli, obrazów, złoceń.
Jego charakterystyczna sylwetka stanowi jedną z ulubionych pamiątek fotograficznych Warszawy.
Dziś jest Pomnikiem Historii. Historii niełatwej, na przeciągu stuleci grabiony i dewastowany przez Szwedów, Rosjan, Niemców, na przekór niszczycielskim rozkazom, które zrównały go z ziemią - istnieje.
W 1980 Zamek Królewski wraz z zabudowaniami Starego Miasta został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Odbyłam już trzeci spacer po jego komnatach.
Jaki piękny post, czytałam ze wzruszeniem. Jaka to pamiątka mieć takie albumy z dzieciństwa czy wczesnej młodości, do tego tak interesujące tematycznie.Basia.
OdpowiedzUsuńAlbumy pieczołowicie przechowuję, choć rzadko już do nich zaglądam. Niegdyś ich wykonywanie sprawiało mi ogromną radość.
UsuńZamek Królewski zwiedzony;)
OdpowiedzUsuńA album z wycinankami wyśmienita rzecz! Ja chomikowałam zdjęcia aktorów, nie przeczuwając jeszcze, że odpuszczę sobie dziesiątą muzę i pokocham historię. Ile teraz dobrego mogłabym wyciągać z zakamarków!
Zdjęcia aktorów i ja chomikowałam i miałam oddzielne na nie albumy. Wycinałam z "Filmu" i "Ekranu".
UsuńŚwietny post. Byłam tam ale dawno temu i nie wiem czy jeszcze raz będę.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością a oglądnęłam zdjęcia, które umieściłaś.
Piękny jest Zamek królewski. Jak to dobrze, że z taką ofiarnością ratowano cenne zbiory, by dzisiaj mogły cieszyć zwiedzających.
Zamek i jego wnętrza są naprawdę imponujące. Po raz pierwszy widziałam sale balową, bo zawsze gdy zwiedzałam była zamknięta, coś się tam odbywało.
UsuńZamek zwiedza się już bez muzealnych kapci.
Pomimo że w Warszawie byłam wielokrotnie, ale nigdy nie udało mi się zwiedzić Zamku. Pamiętam jednak, że jeszcze jako bardzo mała dziewczynka byłam na zamku w Łańcucie i to chyba właśnie wtedy zakochałam się w historii. Był nawet taki czas w moim życiu, kiedy szukałam w jakichś rodzinnych starych zapiskach informacji czy moi przodkowie nie byli przypadkiem właścicielami choćby jakiegoś mało znaczącego dworu.
OdpowiedzUsuńO tak, Łańcut może sprawić, że zakochamy się w historii. Ja takie pierwsze olśnienie przeżyłam na zamku w Pszczynie.
UsuńNie dane mi było zobaczyć ten zamek w czasie mojej wizyty w stolicy, czego bardzo żałowałam. Szkoda, że z muzeów zniknęły kapcie:) Mam i miałam do nich sentyment.
OdpowiedzUsuńTo znikniecie kapci trochę mnie zdziwiło, tam są tak przepiękne i cenne parkiety, a ludzie szurają po nich w tych swoich butach na grubej podeszwie...
UsuńZ Pszczyny nie zniknęły i z Pieskowej Skały też nie.
Miło mi tutaj przeczytać i trochę o Łańcucie:-),zapewniam,że kapcie u nas są,nie zniknęły!Zapraszam,czar wspomnień niech trwa...
OdpowiedzUsuńZamek Królewski rzeczywiście jest cenną perełką,odbudowany z wielkim pietyzmem,dzięki poświęceniu i samozaparciu wielu ludzi.Chwała prof.Lorentzowi,jego rola jest tutaj niepodważalna!
Zwiedzanie przepięknych komnat jest spotkaniem z wielką historią!
Madziu,jak miło przeczytać,że nie byłam osamotniona w swoim specyficznym hobby nastolatkowym,zbieractwem wycinków prasowych dotyczących wydarzeń kulturalnych,mam do dzisiaj grube zeszyty z wklejonymi kartkami z różnych pism,potem gromadziłam je w teczkach.
Ta seria wydawnicza dotycząca zabytków jest doskonale opracowana,każdy detal opisany,zdjęcia świetnie dobrane!
Jakie to miłe było - wykonywanie albumów, klejenie, dobieranie zdjęć. To były moje zajęcia pozalekcyjne, które organizowałam sobie sama...
UsuńSeria Przewodników po zamkach/rezydencjach doskonała! Te szczegóły! Jakość zdjęć. Myślałam, że może Wilanów będzie też miał taką. Niestety.