Nie pamiętam pierwszej książki tego autora, którą przeczytałam. Moja fascynacja jego pisarstwem była od pierwszego wejrzenia, a raczej przeczytania. Porwała mnie jego erudycja, łatwość wypowiedzi, celność sformułowań, oryginalność porównań... Sama byłam wówczas jedynie czytelniczką, marzącą o tym, by kiedyś może też spróbować...
Świat dam, królewskich dworów, historycznych postaci, które Wasylewski często przedstawiał nie we fraku lecz w szlafroku, pochłonęła mnie bez reszty. To w jego szkicu "Różyczka z Czarnobyla" ("Twarz i kobieta", Kraków 1960) poznałam po raz pierwszy bohaterkę mojej późniejszej książki Rozalię Lubomirską.
Wasylewski potrafił wyczarować subtelnym piórem pasjonujący świat dawnych elit, świat koronek, delikatnej porcelany, wachlarzy, dam o błękitnej krwi, amantów, balów, powozów. Pisał o obyczaju, modzie, towarzyskich spotkaniach. Przedstawiał sylwetki historycznych postaci jako ludzi mających słabostki, przez to bliższych, bardziej prawdziwych.
Jego szkice historyczne dzięki temu stały się urocza gawędą, opowieścią, jakiej chce się słuchać. Jak najdalej było mu do wystudiowanych, ale ciężkich naukowych tomów, opracowanych co prawda solidnie, ale... nudno.
"Twarz i kobieta" wznowiona została pod pierwszym, przedwojennym tytułem tej książki "Portrety pań wytwornych". Na okładce pojawiła się ikona rokoka królowa Maria Antonina, ale książka opowiada o Polkach: Izabeli Czartoryskiej, Helenie Radziwiłłowej, Rozalii Lubomirskiej, Julii Potockiej, Walerii Tarnowskiej i wielu innych.
Mnie akurat dość specyficzny język Wasylewskiego nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, ale wydawca chciał przywrócić autora młodzieży. Trzeba pamiętać, że Wasylewski przez długi czas pełnił obowiązki bibliotekarza we lwowskim Ossolineum. Do dziś zbiory tego archiwum, choć już przeniesione do Wrocławia, zachwycają bogactwem dokumentów. A cóż dopiero przed wojną! Wasylewski nie tylko miał do tego wszystkiego dostęp, potrafił w sposób przystępny, arcyciekawy opowiedzieć o tym swym czytelnikom.
Z kolei o obiadach czwartkowych, malarni, faworytach, płochliwym dworze ostatniego króla mówi książka "Na dworze króla Stasia". Wykwintnie podana historia polskiego oświecenia. Jak wszystkie książki Wydawnictwa Inicjał starannie wydana. Brawa dla grafika, który czarno-białe ilustracje potrafił interesująco wyeksponować. Ważny jest tu detal - miniaturka, talerz z porcelany, rozsypane monety, rozłożony wachlarz...
Na koniec jeszcze słowo o Wasylewskim.
W "Portretach pań wytwornych"
(2011 r.) ukazał się wstęp pióra Andrzeja Palacza przybliżający postać znakomitego pisarza. Smutny los czekał go po wojnie, gdy niesłusznie oskarżono go o kolaborację. Środowisko literackie od niego się odwróciło, on sam przeniósł się do Opola, publikował artykuły pod pseudonimem. Trzy lata po śmierci (1953 r.) Związek Literatów Polskich zrehabilitował pisarza, oddał mu honor.
Na koniec jeszcze słowo o Wasylewskim.
W "Portretach pań wytwornych"
(2011 r.) ukazał się wstęp pióra Andrzeja Palacza przybliżający postać znakomitego pisarza. Smutny los czekał go po wojnie, gdy niesłusznie oskarżono go o kolaborację. Środowisko literackie od niego się odwróciło, on sam przeniósł się do Opola, publikował artykuły pod pseudonimem. Trzy lata po śmierci (1953 r.) Związek Literatów Polskich zrehabilitował pisarza, oddał mu honor.
Mam Portrety pań wytwornych i rewelacyjne Życie polskie w XIX wieku. Inne czytałam kiedyś. Bardzo lubię Wasylewskiego, za styl właśnie.
OdpowiedzUsuńMiałam to samo napisać,więc nie będę się powtarzać. Mam jak na razie tylko owe dwie książki, ale nie wiedziałam, że "Twarz i kobieta" to pierwsze wydanie "Pań wytwornych".Myślałam, że to zupełnie jeszcze insza pozycja.
UsuńA jeszcze mam przecież "Romans prababki":)
UsuńTwarz i kobieta/Portrety pań wytwornych miały jeszcze inny, roboczy tytuł- Kobieta polska wieku 18-tego.
OdpowiedzUsuńTak, łącznie z ta nieszczęsną końcówka fleksyjną.
"Życie polskie" ma taką cenę, że zawsze tylko sobie to przeglądałam i śniłam po nocach:) Ostatnio pojawiło się na Weltbildzie w genialnej cenie, ale nie zdążyłam - mało brakowało, a "oczy by mi się spociły" z tego powodu;)
OdpowiedzUsuńA "U księżnej pani" o Kościuszce i Franciszce Radziwiłłowej znacie?
No, ja właśnie dopadłam Wasylewskiego za owe 5 złotych!Obok tej książki załapałam się na jednego Łozińskiego "Prawem i lewym...". niestety na"Obyczaje w dawnej Polsce" już nie.
Usuń"U księżnej pani" widziałam, ale jeszcze nie mam.
Na wyprzedaży w Weltbildzie też nie zdążyłam z zakupem. Szybko się rozeszło.A cena była okazyjna!
OdpowiedzUsuń"U księżnej pani" znam, ale swojej nie mam. Zawsze wypożyczałam z biblioteki.
A ja mam "Romans prababki",wydanie z 1923r.i zawiera całkiem inne opowiadania.Jest to Wydawnictwo Polskie Lwów-Poznań!!!
OdpowiedzUsuń"Twarz kobiety" mam w takim samym wydaniu,które Pani nam prezentuje:-)!
To wydanie, o którym Pani wspomina, nie ma chyba rozdziału "Madame Zajączek", który był wydany jako osobna książeczka.
UsuńTak,nie ma tego rozdziału,a szkoda,bo to bardzo ciekawa postać.Poza tym jest dodatek:"Sprawy ponure.Obrazy z kronik sadowych wieku oświecenia",zebrał St.Wasylewski!
OdpowiedzUsuńI tutaj takie ciekawe tytuły,jak np."Zbrodnia wojewodziny wileńskiej,Katarzyny z Rzewuskich Radziwiłłowej","Spalenie czternastu czarownic w Doruchowie","Heretyk na stosie","Rzeź w Humaniu","Zamurowana w klasztorze" i wiele,wiele innych intrygujących historii.