Żyjemy w czasach tak przedziwnych, że w zasadzie już nic nie powinno mnie zdziwić. A jednak...
Całkiem prozaiczna sytuacja. Wizyta w hipermarkecie - nielubiana, ale nieodzowna, by zapełnić na 2 tygodnie lodówkę i mieć spokój. Przemknięcie między regałami z listą w dłoni, zapełnianie koszyczka, ale... przystanek na dziale "Książki".
Z przyzwyczajenia.
Jak książki, to zawsze muszę zerknąć.
Odrobina przyjemności między kupowaniem bagietki a mleczka do demakijażu.
Czasem zdarzają się przeceny. O tak, czasem można natknąć się na skarby w bardzo przystępnej cenie. Pamiętam, gdy pewien czas temu kupiłam na tym właśnie dziale, dokładnie w tym sklepie, przepięknie wydany album - "Skarby królów Francji" z serii "Skarby świata" wydawnictwa Amber.
Na tym zdjęciu widać obwolutę i okładkę, równie piękną, po zdjęciu obwoluty. Co ciekawe, a niestety dość częste, tytuł z okładki (obwoluty) nie pokrywa się zupełnie z tytułem ze strony tytułowej, gdzie dopiero możemy przeczytać, że autorem książki jest Frederic V.Grunfeld, a jej tytuł brzmi "Królowie Francji."
Są to pewne niedociągnięcia wydawnicze, choć dopuszczalne. Książką się zachwyciłam, bo to był jeszcze czas mojej obsesyjnej miłości do wszystkiego, co francuskie, a ponadto zapłaciłam za nią jedyne 16 zł!
Jako czytelnik, nabywca i kolekcjoner książek - można rzec - byłam w siódmym niebie!
Ale wracając do zakupów sprzed kilku dni...
Na tym samym dziale co zwykle, książki poukładane w rzędach, zachęcające kolorowe okładki. Wiele tytułów ze znanych ostatnio nowości, przeglądam, nie kupuję. Dużo beletrystyki. Ile kobiet pisze! Ile wydaje! Wszędzie namiary na autorki, strony internetowe, blogi, miłe panie uśmiechają się z okładek swych książek, których tytuły brzmią smacznie i kusząco.
Oglądam, podziwiam, odstawiam na półkę. Nie można mieć wszystkiego. Nie można wszystkiego przeczytać. Braknie życia.
Wreszcie kilka półek z książkami przecenionymi. Spoglądam zachłannie, może natrafi się jakaś gratka? Ceny kuszące - 15, 12, nawet 10 złotych!
Nagle patrzę i oczom nie wierzę - skromna półeczka z książkami za 1, 99.
Pośród rzuconych nieskładnie książeczek i całego bałaganu na półce za 1,99 widzę od razu tę jedną. Zwraca moją uwagę staranne wydanie. Twarda oprawa, szyta, kredowy papier, zdjęcia. Nazwisko autorki nic mi nie mówi - Małgorzata Kościelniak "Siedem dni. Eseje i felietony". Biorę książkę do ręki i wsadzam do koszyka. Zabieram ją do domu, przeczytam, postawię na półce. Niech już tu nie leży, taka zapomniana, wyceniona na dwie złotówki. Tak nie postępuje się z książkami!
Podczytywałam ją sobie wieczorami, przed snem. Krótkie eseje-impresje na różnorodne tematy pisane - ja nazywam to - minimalistycznym stylem. Ciekawe, nawet oryginalne, nieprzegadane przede wszystkim. Widać, że autorka jest dziennikarką i zna starą zasadę "Gdy napiszesz dwie strony, skreśl jedną".
Pisze interesująco i niebanalnie, nie o wydumanych problemach, ale o codzienności.
Nie żałuję, że poświęciłam czas tej książce - było warto.
Zastanawiam się tylko, co czułabym ja, gdybym kiedyś zobaczyła jedną ze swoich książek wycenioną na 1,99?
Czy kilka miesięcy, a nawet lat pracy, wieczory spędzone przy komputerze, niekończące się poprawki, pracę wydawców, grafików można na tyle wycenić?
Czy tyle kosztuje dziś wiedza, ludzka myśl, nasze marzenia?
Gosia Kościelniak dość ładnie śpiewa, słyszałam jej wykonanie piosenki "Nie kłam, że kochasz mnie" z Ł. Zagrobelnym. To dość wszechstronna osoba.
OdpowiedzUsuńKsiążki za 1,99? Kupujący się cieszy, ale autor chyba płacze.
Ewa
Zaciekawiona odszukałam w internecie wspomniana piosenkę.
UsuńInteresująco, ale... wole oryginał.
Niestety słowo pisane często jest niedoceniane
OdpowiedzUsuńNiestety, tak to często wygląda.
UsuńZobaczyć swoją książkę w koszu za 2 zł to coś strasznego, chociaż z drugiej strony samo wydanie książki w formie papierowej już jest wyróżnieniem...
OdpowiedzUsuń"Gdy napiszesz dwie strony, skreśl jedną" - szkoda, że ta zasada nie tyczy się prac uczelnianych, wtedy łatwiej byłoby je pisać. Tymczasem liczą się li jedynie tłuste, opasłe rozdziały. Drzewa drżą z przestrachu, a ekolodzy płaczą - tyle papieru na marne :D
Szczęśliwie prace uczelniane mam za sobą. Zawsze słyszałam "Co jeszcze pani tu napisze?".
UsuńA ja nie chciałam już nic napisać.
Postawienie kropki jest jedną z najtrudniejszych rzeczy dla autora tekstu. Ale bardzo ważną.
Pisze się, bo chce się o czymś powiedzieć. Gdy pisze się po to, by zapełnić strony, to to już pisaniem nie jest...
Ja to jednak inaczej widzę. Co za różnica 2 zł czy 20? 20 też nie jest sumą, mogącą przynieść satysfakcję za kilka lat pracy. Tak czy siak to tylko odbicie sytuacji na rynku wydawniczym, ewidentnie "przegadanej".
OdpowiedzUsuńCzy jeśli Pana Tadeusza można kupić w Taniej Jatce za 2 zł, automatycznie umniejsza to wartości książki? Wszak sam autor chciał, by zbłądziła pod strzechy :)
Moje odczucia były inne, takie jak opisałam powyżej.
UsuńSą sklepy "Wszystko za 2 zł" - nie kojarzą mi się dobrze. Jaka jest jakość tych wyrobów to nawet czuć wchodząc tam. Roztacza się tam charakterystyczny zapach tanich azjatyckich towarów.
Stąd moje refleksje...
...tak, dla Autora to musi być cios! Książka w takim koszu, tak poszargana artystyczna godność. Nie, nie dworuje sobie. ale z drugiej strony: ileż to razy dzięki buszowaniu w podobnych koszach natrafialiśmy na perły!... Wielu tytułów nie posiadalibyśmy, gdyby nie podobne okazje. Mój rekordowy zakup monografia o polityce społecznej papieża Piusa XI za całe jeden złoty! Też zapytałem księgarza: czy to żart?Jak się najnowsza książka urodzi proszę dać znać
OdpowiedzUsuńKarol Narocz
Otóż to!Dlatego zatytułowałam ten post "...radość czytelnika, smutki autora".
OdpowiedzUsuńBrawooooooooooooooooooo.Ale tak już jest, że wszyscy nie zadowolą się. Jeszcze się takie nie urodził, co by wszystkim dogodził?
OdpowiedzUsuń