wtorek, 12 marca 2013

Dwór w Krasnogrudzie - śladami Czesława Miłosza

Wzmianki o Krasnogrudzie pojawiły się już na tym blogu. Na stronie  Moje oczarowania zamieściłam kilka zdjęć, potem w artykule Przy kawiarnianym stoliku odsyłałam do nastrojowej kawiarni "Piosenka o porcelanie". 
Krasnogruda, niewielka wieś, położona za Sejnami, tuż przy litewskiej granicy, jest miejscem tak niezwykłym i tak odurzająco pięknym, że powracam do niej we wspomnieniach często. Było to miejsce dla mnie szczególne, bo przeżyłam tu oczarowanie Miłoszem. Tak naprawdę słowo "Milosz" zaistniało we mnie dopiero od tej wizyty. Nabrało znaczenia, przestało być nazwiskiem twórcy, którego trzeba znać. Zaczęło być nazwiskiem człowieka, którego życie chciałam poznać. 
A wszystko zaczęło się tu, w Krasnogrudzie...



Wakacyjny wyjazd, przeczytana gdzieś w przewodniku lakoniczna informacja, a potem  ciekawość, która zaprowadziła mnie do otwartego i odbudowanego nie tak dawno przez Fundację 'Pogranicze", dworku. Dwór należał przed laty do rodziny Czesława Miłosza, a tak naprawdę do jego ciotek: pięknej Gabrieli Elli Lipskiej (która była pierwszą miłosną fascynacją dorastającego poety) i Janiny Niementowskiej. Obydwie panie, by ratować majątek i podreperować finanse rodziny prowadziły w okresie międzywojennym we dworze pensjonat.
Przyjeżdżała tu inteligencja warszawska, organizowano przejażdżki, spacery, grzybobrania, tańce, pływano w pobliskim jeziorze Hołny. Przyglądał się temu nieśmiały, pełen marzeń nastolatek - Czesław Miłosz. Często siedział milcząco przy stole, chmurny, cichy, przysłuchując się rozmowom prowadzonym przez warszawskie towarzystwo. 
                                                                                                                                                                                       
Do dworku z czerwonym gankiem prowadzi ścieżka poetów. 
Na glinianych tabliczkach można poczytać fragmenty wierszy...
Dziś dwór w Krasnogrudzie przyjmuje gości i turystów, prowadzone są tu warsztaty, spotkania, odczyty. W samym dworku zaskakują ascetyczne wnętrza, nie odtworzono autentycznych, bo dwór nie miał pełnić roli muzeum, ale być miejscem otwartym, żywym, pełnym twórczych myśli.
Jedynym miejscem, które zaaranżowano "w duchu epoki" jest - jakie to znamienne - biblioteka.

W Krasnogrudzie można odpocząć. Nie ma tłumów, dojeżdżają tu nieliczni. Droga jest szutrowa, pomiędzy polami i jeziorami. Jest niewiele miejsc, gdzie można poczuć atmosferę dawnych lat, gdzie cywilizacja zostaje gdzieś daleko. Tu przyroda, architektura, poezja żyją w jakiejś niesamowitej symbiozie. Dobra energia tego miejsca odczuwalna jest wszędzie. We wnętrzach dworu, w piwnicach pięknej kawiarni, między starymi drzewami parku, na werandzie dworku, skąd kamienna scieżka prowadzi wprost nad jezioro...


Chciałabym jeszcze kiedyś pojechać do Krasnogrudy, a jednocześnie trochę boję się takiego ponownego "spotkania". Boje się, że te wrażenia i przeżycia wówczas mi dane już mogłyby się nie powtórzyć...
                                                                               ****
Po przyjeździe ogarnęła mnie gorączka czytania Miłosza, kupowania Miłosza. Nagle chciałam wiedzieć wszystko i wszystko przeczytać. Oczywiście to niemożliwe.  
                                                                                                                                             

Zakupiłam więc monumentalną biografię Miłosza pióra A. Franaszka, "Dolinę Issy", "Powroty do Litwy" - zbiór esejów, listów, wierszy Miłosza i litewskiego pisarza Tomasa Venclovy. Poszukałam jedynego tomiku wierszy poety, jaki posiadałam w swych zbiorach, to "Hymn o Perle".

Wreszcie kupiłam pięknie wydaną, pasjonująco napisaną książkę Zbigniewa Fałtynowicza "Wieczorem wiatr. Czesław Miłosz i Suwalszczyzna". Na okładce, prezentowanej powyżej, zdjęcie z lat 30. Czesława Miłosza kapiącego się w jeziorze Hołny w Krasnogrudzie. 

19 komentarzy:

  1. Niezwykle piękne miejsce.
    Szkoda, że to ode mnie aż tak daleko.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś przy okazji...
      Ja tez trafiłam tam trochę przypadkiem.

      Usuń
    2. Więc może i ja tak trafie, nie wiadomo.))

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To zasługa wyjątkowości miejsca, słowa płyną wówczas same.

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia - niesamowity jest też czerwony ganek, by użyć modnego słowa - energetyczny ;)
    Niewiele mam w domu Miłosza, to samo wydanie Hymnu o perle i inne Doliny Issy i jeszcze eseje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście kolor ganku nie jest tu przypadkowy, a przecież niespotykany w tradycyjnych polskich, szlacheckich dworkach.
      Czerwony ganek ma symbolizować nowe życie, jakie wprowadzono do Krasnogrudy. Właśnie taki energetyczny kolor ma zachęcać do twórczego myślenia.

      Usuń
  4. I tutaj,w takiej atmosferze romantycznego dworku,w przepięknej okolicy,nad jeziorem i szumiącym tatarakiem,przy współudziale pięknej cioteczki i pierwszych uniesień miłosnych młodziutkiego chłopca z Wileńszczyzny,rodził się wielki talent POETY...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krasnogruda wywarła na niego wielki wpływ, te krajobrazy zapamiętał na zawsze. Pod koniec życia interesował się odbudowa dworku, nie chciał by znajdowało się tu muzeum.

      Usuń
  5. Nie byłam w Krasnogrudzie, ale za to blisko, bo w Sejnach. co prawda było to w drodze do Wilna (jednodniowa, szalona wycieczka samochodem z okolic Giżycka, wyjechałyśmy o 4.00 rano, wróciłyśmy o 2.00 w nocy), ale w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się i po zakupach w miejscowym sklepie zjedliśmy małe co nieco. Niestety kościół był już zamknięty, a w klasztorze odbywały się nieszpory, wiec nie chciałyśmy przeszkadzać.Za to jeszcze zahaczyłyśmy o klasztor w Wigrach:)Mam nadzieję,że kiedyś wrócę w tamte strony i odwiedzę też owe piękne opisane miejsce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wycieczka piękna...
      W Sejnach byłam, klasztor zwiedziłam, choć jest tam jeszcze mnóstwo pracy. Korytarze piękne, ale surowe. Kiedyś cały kompleks będzie na pewno wart uwagi. Jest już teraz, tylko jeszcze moc pracy została.

      Usuń
    2. Była wspaniała i pełna przygód np. istniejąca droga na mapie tak naprawdę dopiero była w budowie, a tu nikogo w lesie, cud, że nie zakopałyśmy się w tym piachu:)

      Usuń
    3. Potem takie przygody wspomina się długo, bo zapadają w pamięć!

      Usuń
  6. Też tak mam, że boję się odwiedzać ponownie moje wyjątkowe miejsca, jakby ich czar miał od tego zniknąć...
    A do Miłosza może się kiedyś przekonam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogłam się do Miłosza przekonać przez wiele, wiele lat, dopiero tam, w Krasnogrudzie...

      Usuń
  7. Zaczarowała mnie ta ścieżka poetów... Mam nadzieję, że sama niedługo będę projektować własny ogród, muszę o czymś takim pomyśleć:):) Tylko nie planuję malować ganku na czerwono, jakoś mnie to jednak razi - przyzwyczaiłam się do tradycyjnych dworków o stonowanych barwach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ścieżkę poetów zaprojektowali studenci podczas warsztatów literackich. Tabliczki wykonane są z gliny, więc chyba długo nie przetrwają, ale wygląda to niesamowicie!

      Usuń
  8. Bardzo lubię odwiedzać takie miejsca. Są klimatyczne i magiczne:) W Krasnogrudzie jeszcze nie byłam, ale chętnie to zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłem w Krasnogrudzie w ostatnią niedzielę. Magia.

    OdpowiedzUsuń