sobota, 23 marca 2013

Spacer po przedwojennej Warszawie

Pogoda niby dziś była słoneczna, ale mroźno. Wybrałam się więc na spacer. To był spacer po Warszawie     w 1935 roku. Zdecydowanie za krótki...
To był film, którego przegapić nie chciałam i nie mogłam.  
"Warszawa 1935", bo o tym 18-minutowym filmie w 3D chcę dziś napisać.

Niewiele osób zostało z tych, które jeszcze tę wielką, piękną, elegancką, zabytkową i supernowoczesną stolicę pamiętają. Tamto pokolenie odchodzi...
Jestem pełna podziwu dla twórców tego filmu, grafików, historyków, konsultantów - ludzi, którzy włożyli w ten obraz 4 lata pracy.



Twórcy filmu tak o swym dziele mówią: 
"Przedstawiamy Wam Warszawę, jakiej nie znacie! Pierwszy raz po 66 latach! W całym architektonicznym przepychu przedwojennej metropolii! Pieczołowicie zrekonstruowaną w technologii 3D! Zobaczcie miasto, którym przed wojną zachwycała się cała Europa, określając je mianem Paryża Północy!

Projekt odbudowy Warszawy w technologii 3D jest dziełem studia Newborn animacja i vfx z warszawskiej Pragi. Pomysłodawca, Tomasz Gomoła, już 3 lata temu planował rekonstrukcję zabytkowej, oryginalnej zabudowy Warszawy i odtworzenie niepowtarzalnej atmosfery miasta. Pragnął w ten sposób przywrócić pamięć o dawnej świetności stolicy Polski. Jednak dopiero studio Newborn i drzemiący w jego zespole ogromny potencjał twórczy sprawiły, że idea odbudowy nabrała ostatecznego, imponującego kształtu. Prace nad "Warszawą 1935" trwały blisko 3 lata. O skali i rozmachu tego przedsięwzięcia świadczy fakt, że jest to projekt bez precedensu. Nikt wcześniej nie podjął się takiego wyzwania."

/ cytat ze strony: http://www.warszawa1935.pl/info.php/































Zanim film wszedł na ekrany widziałam w mediach rozmowy z jego twórcami. Podeszli do rekonstrukcji stolicy bardzo profesjonalnie, studiowali stare czasopisma, materiały archiwalne (m. in. z Archiwum Państwowego Miasta Stołecznego Warszawy), by odnaleźć najmniejsze szczegóły - szyldy sklepowe, marki samochodów, detale kamienic. To była na pewno tytaniczna praca. 
Wiem,  ile wysiłku i  skupienia wymaga przeczesywanie archiwów. Jak potem to siedzenie, by nie powiedzieć ślęczenie nad materiałami okupuje się prawdziwym, fizycznym bólem, a nierzadko i zapaleniem spojówek. Nigdy nie wykonałam w archiwach  pewnie 1/100 pracy, jaką wykonali ludzie pracujący nad tym projektem. Dlatego ich podziwiam.

W Internecie pojawiło się mnóstwo głosów krytycznych, nieraz wprost śmiesznych. Zarzuca się temu obrazowi, że trwa 20 minut, a reklamy poprzedzające film 15. Jeśli ktoś chciał film pełnometrażowy, widocznie nie doczytał na afiszu  na co idzie.
Ja śledziłam ten projekt od momentu, gdy zaczął powstawać, wiedziałam więc mniej więcej czego mogę się spodziewać. Przed "Warszawą 1935" była tylko jedna reklama. Dotyczyła filmu "Wielki Gatsby" z Leonardo DiCaprio.
A potem zaczęła się już przedwojenna Warszawa...
Film nie jest żadną reklamą. Ma sponsorów, całe szczęście, gdyby nie oni, pewnie nigdy by nie powstał.
Zarzuty, co do ceny do mnie nie przemawiają. Bilet kosztujący 15 złotych nie jest żadnym oszałamiającym wydatkiem. Zgadzam się,  to 15 zł. tylko za 20 minut. Ale czy ktoś kiedyś zrekonstruował istniejące,  a w zasadzie nieistniejące miasto? Ten projekt stał się głośny  także poza Polską i nie tylko wśród historyków.To cena za gigantyczną pracę wykonaną przez ludzi z prawdziwą pasją. 
Na grafice komputerowej się nie znam, nigdy nie widziałam i nie grałam w żadną grę komputerową, więc nie mogę powiedzieć czy gry są lepiej wykonane. Architektura jest oddana moim zdaniem w sposób sugestywny, bardzo dokładny. Najmniej udały się twórcom tego obrazu postacie, przypominały mi nieco lalki. Ale ja skupiałam się przede wszystkim na architekturze, na ludzi przymknęłam oko... Zabrakło tu może Starego Miasta, Łazienek, Zamku... ale twórcy zapowiadali, że skupią się na fragmencie miasta, na Śródmieściu.
Czytałam opinie o "smętnej" muzyce, jaka towarzyszy filmikowi. Dla mnie była raczej nastrojowa, nostalgiczna, ale smętnawa, nigdy!
Zastanawiałam się jedynie czym podyktowany był ten przejazd na wstecznym Marszałkowską? Warszawa zamiera nagle w bezruchu, a my-widzowie mijamy budynki, przechodniów,  samochody, dorożki, tramwaje. A Warszawa cały czas trwa w bezruchu. Taka jak na zdjęciach. Bo tylko tyle z tej Warszawy z 1935 roku zostało. Teraz został jeszcze film.

Podsumowując - jest to spacer po przedwojennej  Warszawie, jedyny w swoim rodzaju. Film może ma niedociągnięcia, niespodziewanie i bardzo szybko się kończy (chciałoby się jeszcze...), pozostawia niedosyt, ale i satysfakcję. Dla mnie, pasjonata historii, każda podróż w czasie, jest bardzo cenna. Nawet taka, w okularach  3D. 
                                                                               *****
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.warszawa1935.pl

8 komentarzy:

  1. Planowaliśmy obejrzenie tego filmu w ten weekend, ale się nie udało. Mam nadzieję, że po Świętach... Od znajomych, którzy już widzieli film, słyszałam jedynie pochlebne komentarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niepotrzebnie zajrzałam do internetu i jak poczytałam zarzuty, to naprawdę czasem zastanawiam się, czy ludzie wiedzą o czym piszą. Niektórzy poczuli się oszukani, bo nie ma tam akcji, fabuły, dialogów.

      Usuń
    2. Też czytałam zarzuty dotyczące braku fabuły i bohaterów - ciekawe, czego Ci ludzie się spodziewali?:) Dla mnie właśnie brak tego wszystkiego jest największym atutem filmu.

      Cieszę się, że Ci się podobał - już się tak nie denerwuję;) Bałam się, że moje olbrzymie oczekiwania nie wytrzymają konfrontacji z rzeczywistością. Ja naprawdę wiele wymagam od takich projektów, bo Warszawa, zwłaszcza przedwojenna, zbyt wiele dla mnie znaczy, by machnąć ręką na niedociągnięcia. A i grafika jest dla mnie ważna, bo uważam, że jak już tworzy się coś takiego i poświęca się temu tak wiele czasu, to wypada zrobić to porządnie, a poziom powinien powalać na kolana.

      Cieszę się więc, że Twoje wrażenia są pozytywne i będę czekać na okazję obejrzenia "Warszawy 1935" z mniejszymi obawami.

      Usuń
    3. Wiesz Aniu, film nie rzucił mnie na kolana, aż tak to nie...
      Jeśli masz olbrzymie oczekiwania, możesz się rozczarować. Ja starałam się objąć całość, znaleźć się w tamtej Warszawie, poczuć choć trochę tamten czas.
      Tego projektu nie można absolutnie skreślać, ale daleko mi od zachwytu. Jestem gdzieś w środku z pozytywną nutką. Ale to pozytywne zapatrywanie wynika z mojego nastawienia, tak już mam.

      Usuń
  2. Tak to pięknie opisałaś, że poczułam się zaintrygowana filmem... Może się na niego wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to na pewno projekt nie mający do tej pory precedensu.Choćby z tego powodu - warto.

      Usuń
  3. z przyjemnością przeczytałam Twój post o filmie:) Bardzo chciałabym go zobaczyć. A owe 15 złotych za 4 lata pracy to nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Dlatego wydałam i nie żałuję, choć tak jak pisałam wcześniej, niedosyt pozostał.

      Usuń